parkiet.com

Aktualne minimum sesji to nowy, tegoroczny dołek i jednocześnie najniższy poziom od stycznia 2017 r. WIG20 opuszcza tym samym długoterminową konsolidację, co otwiera przed nim drogę do 1724 pkt lub nawet 1668 pkt w średnioterminowej perspektywie (zasięgi wynikające z szerokości konsolidacji). W portfelu blue chips najsłabiej radzą sobie dziś PGE i PGNiG. Ich papiery taniały przed południem odpowiednio o 1,6 proc. oraz 2,2 proc. Ten spadek to pokłosie wczorajszej wypowiedzi Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych. - Ten kierunek właśnie, czyli konsolidacji firm z tego samego lub podobnego obszaru działania, tworzenia takich czempionów, dużych firm, które mogłyby konkurować na rynku nie tylko polskim, ale na rynku również europejskim, środkowoeuropejskim - to jest ten kierunek, który chcemy realizować – mówił polityk. Inwestorzy stali się na takie komentarze wyczuleni po ostatnim wezwaniu Orlenu na Energę.

Porównując zachowanie WIG20 do zagranicznej konkurencji, widać że spadek naszego indeksu jest podyktowany lokalnymi czynnikami politycznymi. Otóż BUX i DAX były przed południem na plusie, a CAC40 na symbolicznym minusie. Tymczasem ze zniżką sięgającą 0,9 proc. WIG20 był drugim najgorszym wskaźnikiem giełdowym na Starym Kontynencie (słabiej wypadał tylko FTSE250).

Słabe nastroje udzielają się także misiom, choć w mniejszym stopniu. Indeksy mWIG40 i sWIG80 traciły po 0,3 proc. Na szerokim rynku 47 proc. spółek było na minusie, a 32 proc. na plusie. Co najmniej roczne maksimum notowań wyznaczyło jak dotąd 13 spółek (m. in. Asseco Poland, Budimex, Kęty i Playway), a analogiczne minimum 10 (m. in. Famur, Pekao, PGNiG, PKO BP i Polnord). Pewnym pocieszeniem może być fakt, że obroty towarzyszące dzisiejszym spadkom są niewielkie. Tuż przed południem sięgały zaledwie 210 mln zł.