Wczorajsze cofnięcie w ostatniej godzinie handlu indeksu WIG20 zrodziło wiele wątpliwości w sercach inwestorów. Niby przecena wyniosła zaledwie 0,3 proc., ale pokazała jednoznacznie, że droga do dalszych wzrostów wcale nie jest usłana różami. Dziś indeks największych spółek naszego parkietu stara się nadrabiać wczorajsze zaległości. Co prawda w pierwszych minutach handlu byliśmy raczej świadkami przeciągania liny, jednak z każdą godziną przewaga byków jest coraz bardziej widoczna.

O godz. 12 WIG20 rósł 0,5 proc. Po raz kolejny słabiej prezentował się mWIG40 oraz sWIG80. Ten pierwszy był na plusie, ale zyskiwał „jedynie" 0,3 proc. Wskaźnik małych spółek był prawie 0,4 proc. pod kreską.

WIG20 dzięki „szarży" byków wyrasta dziś na lidera wzrostów w Europie. Co prawda na innych rynkach również dominuje kolor zielony, jednak nie świeci on tak mocno jak przy ul. Książęcej. Niemiecki DAX czy też francuski CAC40 zyskują jedynie 0,1 proc.

Doświadczenie, chociażby z wczoraj, nakazuje jednak zachowanie ostrożności. Zazwyczaj bowiem wydarzenia z drugiej części dnia okazują się najważniejsze dla naszego rynku. Wszystko to dlatego, że wtedy do gry wchodzi kapitał amerykański. Wczoraj, mimo tego, że WIG20 rósł w ciągu dnia nawet 1 proc, ostatecznie sprowadził on indeks największych spółek pod kreskę. Pozostaje mieć nadzieję, że dziś nie będziemy świadkami powtórki z rozrywki.

Na rynku walutowym złoty znowu osłabia się względem dolara i euro. Ruch ten zapoczątkowany został już wczoraj, kiedy okazało się, że Komisja Europejska rozpoczęła drugi etap procedury wobec Polski w związku z reformą sądownictwa. Dziś za euro trzeba płacić 4,27 zł, zaś dolar jest wyceniany na 3,57 zł.