Mamy już odpowiedź, gdyż inflacja wyskoczyła do poziomów najwyższych od dekady w strefie euro i od dwóch dekad w Polsce. To nie tylko działania banków centralnych i rządów przez ogromne pakiety stymulacji monetarnej i fiskalnej odpowiadają za taki stan rzeczy, ale również ceny surowców energetycznych, gdzie ropa z bezwartościowego towaru podrażała w okolice 70 USD za baryłkę.

Jednak kluczem jest to, że banki centralne nie widzą problemu w tym, że oszczędności ludzi topnieją, bo zjada je inflacja lub, że oszczędzający muszą ponosić o wiele większe ryzyko w lokowaniu swoich środków niż do tej pory. Nawet obligacje indeksowane inflacją nie przynoszą realnie dodatnich stóp zwrotu ze względu na podatek od zysków kapitałowych. Europa, USA, Polska, tu obywatele muszą nauczyć się żyć z ujemnymi realnymi stopami procentowymi, które się powiększają. Niestety dla oszczędzających, państwom jest to na rękę, ponieważ inflacja zmusza do zwiększonej konsumpcji tu i teraz, bo „jutro" będzie drożej. Tym samym gospodarka rozkwita po pandemii, a wpływy do budżetu zwiększają się dzięki większej kwocie podatków w coraz droższych towarach. Inflacja jest ceną, którą zapłaci cały świat za pandemiczne działania decydentów i oby to była jedyna cena, gdyż wyższy rachunek może jeszcze tylko wystawić stagflacja. ¶