Mówiąc o sprzyjających warunkach mam na myśli cztery czynniki. Po pierwsze - we wtorek indeks nowojorskiej giełdy S&P500 ustanowił rekord wszech czasów. Po drugie - środową sesję giełda tokijska zakończyła na plusie. Po trzecie - w Turcji trwało święto, więc aktywność na tamtych, niespokojnych ostatnio rynkach była mniejsza. I w końcu po czwarte - opublikowano dobre dane z polskiej gospodarki - sprzedaż detaliczna w lipcu wzrosła o 9,3 proc., podczas gdy prognozy wskazywały na zmianę o 8,4 proc. WIG20 rósł w środę trzecią sesję z rzędu. W ujęciu intraday udało mu się nawet naruszyć opór 2300 pkt, co należy odczytywać jako dobry, techniczny znak. Być może jest to zapowiedź ruchu do lokalnych oporów zlokalizowanych między 2330 pkt i 2350 pkt. Wyznacza jest ostatni szczyt oraz linia średniej kroczącej z 200 sesji. Od dołu byki chroni 50-sesyjna średnia, przebiegająca teraz w okolicy 2200 pkt.

Niestety tylko WIG20 zdołał wykorzystać sprzyjające warunki. Misie wciąż rażą słabością, o czym świadczy fakt, że mWIG40 zakończył środę na zero, a sWIG80 z symbolicznym plusem (0,09 proc.). Oba indeksy pozostają w układach trendu spadkowego i bliżej im do pogłębienia dna niż przerwania sekwencji coraz niższych maksimów.

Fakt, że słabością rażą misie znajduje odzwierciedlenie w statystykach dla całego szerokiego rynku. W środę 40 proc. kończyło sesję pod kreską, a 36 proc. nad. Przewaga niedźwiedzi widoczna też była w zestawieniu rocznych ekstremów. Co najmniej roczny szczyt wyznaczyły tylko dwie spółki – Ropczyce i Tatry. Na analogicznym minimum znalazło się 17 spółek, w tym m. in. Enea, Medicalgorithmics oraz Rainbow Tours. Wartość obrotów podczas ostatniej sesji była całkiem przyzwoita i sięgnęła 832 mln zł.