Po kilku niemrawych sesjach na warszawskim parkiecie, w piątek w końcu mieliśmy do czynienia z bardziej zdecydowanym ruchem. Co prawda na początku notowań nic jeszcze tego nie zwiastowało, ale im dalej, tym było ciekawiej.

WIG20 piątkową sesję rozpoczął bowiem pod kreską. Przecena w pierwszych momentach handlu była jednak niewielka i było jasne, że w każdy chwili sytuacja może się zmienić. Tak też się stało. Wystarczyła godzina i WIG20 znalazł się już wyraźniej nad kreską. W tym samym czasie inne europejskie rynki miały problem z obraniem kierunki. Nasz rynek wspierały jednak dane makroekonomiczne. Okazało się bowiem, że sprzedaż detaliczna w czerwcu wzrosła o 8,2 proc. rok do roku, co jest jednym z najlepszych wyników w ostatnich latach. Jeśli dodamy do tego lepsze od prognoz wyniki PKN Orlen, to aż żal byłoby nie wykorzystać szansy na wzrosty. Na szczęście WIG20 skorzystał ze sprzyjających okoliczności. W południe rósł już ponad 1 proc. Co prawda w drugiej części dnia pojawiły się chwile zwątpienia i w pewnym momencie wydawało się, że WIG20 znowu zrobi zwrot w kierunku poziomu zamknięcia z czwartku. Wtedy jednak z odsieczą przybyli nam Amerykanie. Dzień na Wall Street zaczęli oni od kupowania akcji, co znowu poderwało byki w Warszawie do tego, aby na ostatniej prostej powalczyć o lepszy wynik. Szarżę tę można uznać za zwycięską.

WIG20 ostatecznie zyskał 1,7 proc. (co było najlepszym wynikiem w Europie) przy stosunkowo wysokich obrotach (przynajmniej jak na ostatnie tygodnie). Dzięki udanej piątkowej sesji również cały tydzień można zapisać na plus, chociaż niewielki. WIG20 zyskał w trakcie niego 1 proc. Oczywiście na razie nie ma mowy o przełomie, jednak wydarzenia z piątku wlały nieco optymizmu w serca inwestorów. Teraz przydałoby się, aby byki potwierdziły swoją siłę w przyszłym tygodniu. Pozostaje mieć nadzieje, że nie jest to tylko pobożne życzenie.