O ile do poniedziałkowych zwyżek można było mieć zastrzeżenia (ich wiarygodność podważały niskie obroty, co było konsekwencją braku inwestorów ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, którzy mieli wolne), tak już do wtorkowego ruchu ciężko się przyczepić. Było w nim wszystko. Rozpędzające się byki, przełamanie ważnego poziomu konsolidacji, duża aktywność inwestorów i wyraźnie umacniający się złoty.

GG Parkiet

Już początek dnia wskazywał, że czeka nas udana sesja. WIG20 zyskiwał w pierwszych minutach ponad 1 proc., dzięki czemu indeks znowu zbliżył się do poziomu górnego ograniczenia kilkutygodniowej konsolidacji. Pojawiła się więc nadzieja, że byki spróbują w końcu ją sforsować. To co się jednak wydarzyło później, przeszło chyba najśmielsze oczekiwania nawet największych optymistów. Popyt z każdą godziną się rozkręcał. Sprzyjały temu wyraźne zwyżki na innych rynkach. W połowie notowań WIG20 zyskiwał ponad 2 proc., ale warszawskie byki ani myślały się zatrzymywać. Chciały powalczyć o prymat na europejskiej arenie. Trzeba przyznać, że wyszło im to wyśmienicie. Kiedy bowiem od wyraźnych zwyżek zaczęła się również sesja na Wall Street, wzrosty na GPW zmieniły się w szał zakupów. WIG20 zyskał prawie 4 proc. i zamknął dzień na poziomie 1709 pkt, wybijając się tym samym z konsolidacji. Obroty na rynku przekroczyły 1,3 mld zł. Chce się powiedzieć: chwilo, trwaj.