CDM Pekao. Analiza techniczna WIG20

Obraz techniczny indeksu WIG20 uległ w ostatnim tygodniu poprawie, która sprowadza się do dwóch zmian o charakterze sygnalnym. Przede wszystkim przełamana została linia trendu spadkowego (2 224 pkt.), co choć samo w sobie nie oznacza zmiany trendu, jest jednak ku temu warunkiem koniecznym. Drugą wartą odnotowania kwestią jest przebicie przez kurs EMA21 (2 286 pkt.) oraz wzrost presji na EMA50 (2 333 pkt.), co łączy się z generalnie pozytywnym rozkładem obrotów. Sygnały kupna na wskaźnikach to kolejny argument za rozwinięciem impulsu wzrostowego – widoczne są one nie tylko na miernikach wykupienia/ wyprzedania (RSI, Ultimate Oscillator), ale obowiązują także na MACD. Głównym oporem w aktualnej konfiguracji technicznej jest strefa lokalnych minimów z grudnia i lutego (obszar 2 371 – 2 375 pkt.), która w marcu br. trafnie ograniczyła rozmiar ruchu powrotnego jako korekty w trwającym wówczas trendzie spadkowym.

Krzysztof Pado, DM BDM

Wtorkowa sesja na WIG20 nie przyniosła większych emocji. Indeks wahał się w okolicach punktu odniesienia a amplituda wahań wyniosła ledwie 19 pkt. Finisz sesji wypadł na poziomie 2308,0 pkt, co oznaczało wzrost o 0,3%. Byłoby lepiej, gdyby nie tracący blisko 4% PKN Orlen. Nastroje na rynkach zagranicznych były bardzo dobre (słaby odczyt indeksu niemieckiego instytutu ZEW został m.in. zneutralizowany przez dobre dane z amerykańskiego rynku nieruchomości). DAX zyskał 1,6% (technicznie znalazł się obecnie w dość ważnym punkcie – na oporze z końca lutego), natomiast S&P500 finiszował na +1,1% (na horyzoncie widać już opadającą linię trendu poprowadzoną od szczytu z końca stycznia'18). Technicznie na WIG20 znajdujemy się obecnie w zasadzie w zawieszeniu, w połowie drogi między poważniejszymi wsparciami i oporami. Wsparcie to dołki w okolicach 2200 pkt, oporu można szukać dopiero przy 2380 pkt (lokalne maksima z marca). Indeks RSI niewiele przekracza obecnie 50 pkt. Dziś rano nastroje na rynkach są lekko pozytywne. Kontrakty na DAX i S&P500 handlowane są na poziomie 0,0-0,2%. Z danych makro mamy dziś informacje z rynku pracy w Polsce za marzec, inflację konsumencką w strefie euro, a wieczorem Beżową Księgę z USA. Powoli zaczyna startować sezon wyników za 1Q'18 (dziś podał je Żywiec, jutro Kęty oraz Quercus TFI), przy czym cześć spółek nie podała jeszcze wyników za 4Q'17 (czekają z tym na koniec ...kwietnia).

Piotr Kuczyński, DI Xelion

We wtorek Wall Street w ogóle nie zareagowała na niezłe dane makro publikowane w Chinach (wzrost PKB w pierwszym kwartale o 6,8%). Inwestorzy nadal wpatrzeni byli w czynniki lokalne – przede wszystkim w wyniki spółek. W USA opublikowano we wtorek raport mówiący o dynamice produkcji przemysłowej i wykorzystaniu potencjału produkcyjnego w marcu. Produkcja wzrosła o 0,5% m/m (oczekiwano 0,3%), a wykorzystanie potencjału wyniosło 78% (oczekiwano 77,9%). Zdecydowanie mniejsze znaczenie miał raport o rozpoczętych w marcu budowach domów i pozwoleniach na ich budowę. Odnotujmy, że rozpoczęto o 1,6% więcej budów (oczekiwano wzrostu o 3%, ale dane z poprzedniego miesiąca zweryfikowano mocno w górę) i wydano o 2,5% więcej pozwoleń na budowę (oczekiwano, że ich liczba się nie zmieni). Na rynek akcji wpływ mógł we wtorek mieć raport kwartalny i prognozy Goldman Sachs. Gracze byli zadowoleni zarówno z tych wyników (były lepsze od oczekiwań, ale akcje jednak taniały) jak i z wyników, które w poniedziałek opublikował IBM i Netflix (zyskiwał nawet 10%). Indeksy od początku sesji mocno rosły i do jej końca podaż nie miała szans. Dwie takie sesje wzrostów bardzo umacniają siłę byków. I tylko tweety Donalda Trumpa mogą ten nastrój zmienić. Na GPW we wtorek WIG20 rozpoczął dzień od zwyżki, ale jak tylko inwestorzy zobaczyli, że na innych rynkach europejskich nadal panuje niepewność, której zwyżki Wall Street nie rozproszyły, to indeks wrócił w okolice poziomu neutralnego. Potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. W Europie indeksy rosły, czekaliśmy na dobre otwarcie na Wall Street, a u nas WIG20 krążył wokół poziomu neutralnego, a MWIG40 spadał. Dopiero w samej końcówce popyt rzutem na taśmę wymęczył zwyżkę WIG20 o 0,34%. MWIG40 stracił jednak 0,74%. Rynek był bardzo słaby. I znowu jedyną „pociechą" jest to, że obrót był mały. Indeksowi blue chipów ciążył duże spadek ceny PKN Orlen (i Lotosu, ale ten spadek miał mały wpływ na indeks). W serwisach nic na ten temat się nie pojawiało, więc należało zakładać, że najpewniej lepiej wiedzący znają jakieś szczegóły planowanej fuzji. Nawet tak „nędzny" rynek jak nasza GPW w końcu musi ruszyć na północ, jeśli nastroje na świecie będą nadal dobre. Tylko na jak długo to wystarczy? Przed rozwiązaniem sprawy OFE nasz rynek zawsze będzie z tyłu peletonu.