Poranek maklerów: EBC w centrum uwagi

Publikacja: 26.01.2018 08:17

CDM Pekao

Czwartek nie przyniósł większych zmian w ogólnym obrazie rynków akcji na świecie. Podobnie jak w środę przewagę miała podaż i zdecydowanie przeważały rynki zniżkujące. Na światowych rynkach akcji w czwartek zachowanie rynków akcji w różnych regionach było bardzo zbieżne, nie było po między nimi znaczących dysproporcji. Najsłabsze od ponad tygodnia zakończenie dnia na rynkach akcji USA w środę negatywnie wpłynęło na początek handlu na giełdach w czwartek. W Azji po raz pierwszy od niemalże dwóch tygodni przeważały spadki, a najsłabiej zachowała się giełda tokijska, której główny indeks NIKKEI225 zniżkował o 1,13%. Początek handlu w Europie był lekko negatywny, większość giełd naszego kontynentu zniżkowała, a w trakcie dnia indeksy oscylowały poniżej środowych zamknięć. Wczoraj nadal głównym tematem na rynkach były obawy o protekcjonistyczny kurs polityki gospodarczej administracji Donalda Trumpa. Z perspektywy Europy oraz rynków walutowych najbardziej oczekiwanym wydarzeniem dnia było natomiast zakończenie posiedzenia Rady ECB. Bank Centralny Strefy Euro, zgodnie z oczekiwaniami, nie zmienił parametrów polityki monetarnej ani komunikacji z rynkiem. Jednak prezydent banku Mario Draghi na konferencji prasowej wyraził przekonanie, że ożywienie w strefie euro przyniesie wzrost inflacji w okolice celu inflacyjnego ECB, czyli 2,0% r/r. Jednocześnie Mario Draghi wskazał, że ostatnia zmienność na rynku walutowym jest ryzykiem dla stabilności perspektywy inflacji. Te stwierdzenia jednak nie przekonały inwestorów i nie były na tyle ostre, aby powstrzymać umacnianie się EUR. W efekcie nastąpiła kolejna fala umocnienia się pary walutowej EURUSD, która zanotowała kolejne, ponad trzyletnie rekordy. Wzrost ten został jednak odwrócony w trakcie ostatnich godzin handlu. Zakończenie dnia na rynkach amerykańskich było mieszane: zmiany indeksów S&P 500 oraz Nasdaq 100 były symboliczne, zaś DJIA po raz kolejny zwyżkował, ustanawiając tym samym kolejny historyczny rekord. Jeśli chodzi o dzisiejszy poranek na rynkach azjatyckich, to nie wyznaczyły one jednoznacznego kierunku zmian. Dzisiejszy początek handlu na rynkach FX przyniósł osłabienie USD Index, niwelując wczorajsze wzrosty, zaś EUR pozostało relatywnie silne względem koszyka walut.

Krystian Brymora, DM BDM

Od kilku dni rynki wydawały się grać pod jastrzębie wystąpienie Mario Draghiego. Wczorajszą konferencję ciężko jednak za taką uznać. Pierwsze wypowiedzi szefa EBC skupiły się na silniejszym wzroście gospodarczym strefy euro, co daje mocne przekonanie o osiągnięciu celu inflacyjnego. EUR/USD szybko minął poziom 1,25. Później retoryka skoncentrowała się wokół zmienności kursu walutowego, co może przeszkodzić w tych celach. Planów co do zmiany QE nie ma. Tym samym kurs głównej pary walutowej wrócił bliżej 1,24. Technicznie sugerowałem wcześniej, że wyjście ponad 1,21, czyli lokalne szczyty, otworzy drogę w kierunku >1,26, gdzie przebiega wieloletnia linia trendu spadkowego (także 62% zniesienia spadków 2014- 2015, zakres konsolidacji 2015-2017 etc.). Fundamentalnie wciąż ciężko mi pojąć taki ruch. Zestawienie operacji bilansowych EBC (ekspansja o 30 mld EUR/msc, 270 mld EUR w całym roku) i FED (ściąganie 20-50 mld USD/msc, nawet 420 mld USD w całym roku) sugeruje zupełnie coś innego. Nie ulega wątpliwościom, że światowa gospodarka weszła w inflacyjną fazę ożywienia gospodarczego, co inwestycyjnie preferuje szczególnie surowce. Aktywa te wyraźnie przeważały w 2017 roku. Obecnie trochę spowolniły nie licząc ropy naftowej. Obudziły się za to metale szlachetne (pod inflację). Trwa wyprzedaż obligacji (pod inflację). Dobre zachowanie rynków wschodzących (MSCI EM tuż pod szczytem 2007) to efekt słabości dolara. Indeksy giełd takich jak Rosja, Chiny, Brazylia zyskały już >10% YTD (w dolarze). Ok. 10% wzrost notuje dolarowy WIG20 (ok. 3% w PLN YTD). W 1 miesiąc to szalony wynik (w całym 2017 +50% r/r). Na pytanie co dalej odpowiedź da zachowanie dolara.

Piotr Kuczyński, DI Xelion

W czwartek interesujące było przede wszystkim posiedzenie ECB, a szczególnie konferencja prasowa Mario Draghiego, jego prezesa. Oczywiście nic w polityce monetarnej strefy euro się nie zmieniło. Siła euro mogła, a nawet powinna spowodować, zdecydowanie „gołębią" wymowę komunikatu i/lub konferencji.

Komunikat jednak był praktycznie taki sam jak po poprzednim posiedzeniu. Podczas konferencji rasowej szef ECB też nie przekazał niczego, co mogłoby wystraszyć spekulantów i odwrócić kierunek kursu EUR/USD. Powiedział jedynie, że zmienność kursu euro jest źródłem niepewności. Dodał też, że bank nie ma zamiaru mówić o pożądanej wartości kursu i nie będzie prowadził konkurencyjnej dewaluacji waluty.

Ten brak nawet słownej interwencji na rynku, a nawet wręcz zaprowadź braku działań zmierzających do osłabienia euro, otworzył pole dalszemu umocnieniu europejskiej waluty. Trudno zrozumieć takie działanie ECB. Brak próby przeciwdziałania umocnieniu euro szkodzi przecież gospodarce strefy euro. Mocne euro jest substytutem podwyżki stóp.

Wygląda to wszystko tak jakby członkowie ECB oślepli i ogłuchli zanurzeni w swoim uwielbieniu dla wolnego rynku walutowego. Mało tego, Draghi w dość zawoalowany sposób skrytykował Stevena Mnuchina, sekretarza skarbu USA, za jego pochwałę słabości dolara. Stwierdził, że „nie jest zgodna z ustalonymi regułami". Zamiast założyć rękawice po prostu zapiszczał.

W amerykańskiej części sesji dolarowi pomógł prezydent Trump twierdząc, że słowa sekretarza skarbu były wyjęte z kontekstu, a dolar będzie „silniejszy i silniejszy". Stało to w dużej sprzeczności z tym, co niedawno sam głosił, ale przynajmniej powrócił do stałej retoryki administracji prezydentów USA.

Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 233 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 239 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła.

Dostaliśmy też dane o sprzedaży nowych domów w grudniu oraz publikację indeksu wskaźników wyprzedzających (LEI). Sprzedaż nowych domów spadła o 10,7% (oczekiwano spadku o 7,5%. Indeks wskaźników wyprzedzających (LEI) w grudniu wzrósł o 0,6% (oczekiwano 0,5%).

Dla Wall Street, w odróżnieniu od giełd Eurolandu, słaby dolar był tym, co inwestorzy bardzo lubili. Raport kwartalny 3M określanego podobnie jak GE mianem „gospodarki amerykańskiej w pigułce" doprowadził do znacznego wzrostu cen tych akcji. Indeksy trzymały się tuż nad poziomem neutralnym. Uwagi prezydenta Trumpa schłodziły nastroje, ale byki nadal trzymały rynek w garści. Indeksy S&P 500 i NASDAQ zmieniły się kosmetycznie, ale DJIA zyskał 0,54% i oczywiście ustanowił nowy rekord.

Giełda
Oczy inwestorów skierowane na wyniki spółek
Giełda
WIG20 w równowadze w rejonie 2500 pkt.
Giełda
Niby porażka, a jednak zwycięstwo byków na GPW
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Giełda
Duże spółki wróciły na radary inwestorów