Krzysztof Orlik, Union Investment TFI: Na rynku ścierają się dwie opowieści

#PROSTOzPARKIETU. Krzysztof Orlik: nawet doświadczonych inwestorów ponoszą nerwy

Publikacja: 03.07.2018 15:45

Krzysztof Orlik, dyrektor działu sprzedaży detalicznej w Union Investment TFI.

Krzysztof Orlik, dyrektor działu sprzedaży detalicznej w Union Investment TFI.

Foto: parkiet.com

Donald Trump najpierw napędzał wzrosty na giełdach, a ostatnio stał się ich głównym hamulcowym. Wielka nadzieja zmieniła się w wielkie rozczarowanie?

Krzysztof Orlik: Nie jest to takie jednoznaczne. Ekonomia behawioralna stara się analizować rynki w szerokiej skali i Donald Trump jest tutaj świetnym przykładem. Mówi się o czymś takim jak opowieści ekonomiczne i właśnie Trump sprezentował taką niesamowitą opowieść, która uwiodła bardzo wielu inwestorów. Tego typu opowieści w przeszłości były przyczyną wielkich ruchów na rynkach. Nawet największe kryzysy się z tego brały. W latach 20. ludzie zaczęli jeździć samochodami i rozgrzewało to giełdy do czerwoności. W latach 90. mieliśmy z kolei bańkę internetową. Teraz przyszedł Donald Trump, który był zupełnie inny niż poprzedni prezydent. Był pewny siebie, mienił się jako doświadczony biznesmen z wielkim ego i to uwiodło inwestorów. W efekcie po jego wygranej w wyborach mamy na rynkach hossę.

Teraz jednak dominuje opowieść pod tytułem „wojna handlowa".

Zgadza się. Każda opowieść ma swój kres. Rynki przyzwyczaiły się już do Trumpa i tego, co on potrafi. Teraz przyszedł czas na drugą historię. Trump przedstawiany jest jako osoba, która z powodu wojen handlowych rozreguluje gospodarkę światową. Dwie historie się ścierają i dlatego też na rynkach mamy zmienność. Bierze się ona z tego, że jedni wierzą w jedną historię, inni w drugą.

Czy jednak nie dochodzimy teraz do momentu przełomowego, w którym górą będzie ta pesymistyczna narracja?

Oczywiście istnieje takie ryzyko. Proszę jednak pamiętać, że te opowieści się wymieniają. Owszem, do Trumpa się przyzwyczailiśmy, ale pojawia się inna historia w postaci nowych technologii. Mamy samojeżdzące samochody czy chociażby energię odnawialną. Do tego opowieści te są umiejętnie podsycane. Wystarczy wspomnieć o wysłaniu przez Teslę samochodu w kosmos. W zasadzie jest to absurdalna historia, ale wszyscy o tym mówili, pisali i pojawiły się określenia, że jest to przełom. Wszyscy teraz skupiają swoją uwagę na Tesli, nowych technologiach i znowu trwa to starcie dwóch opowieści.

Czyli górę biorą emocje, a racjonalne patrzenie na fundamenty odchodzi na boczny tor?

Mamy dwa światy. Jeden to są twarde wskaźniki, fundamenty, a z drugiej strony mamy ruch całych rynków. To, że rynki kierują się emocjami, nie oznacza, że nie można selektywnie wybrać świetnych spółek nawet na trudnym rynku. Na pewno też jest tak, że emocje są ważne, ale nie dla wszystkich. Wszyscy inwestorzy, nawet ci, którzy uważają, że są racjonalni, mają ograniczoną racjonalność.

Czyli od emocji nie da się uciec?

Najgorzej, że czasami chcemy przeprowadzić chłodną analizę, a po prostu nie da się tego zrobić. Problem polega na tym, że człowiek ma ograniczoną możliwość przetwarzania danych. Jest tak dużo wskaźników i informacji rynkowych, że nie ma kogoś, kto byłby w stanie to wszystko ogarnąć. Czasami więc szukamy prostych odpowiedzi. W skrajnych przypadkach pojawią się emocje. Mniej doświadczeni inwestorzy w takich sytuacjach patrzą, co robią inni. Kiedy natomiast dochodzi do sytuacji ekstremalnych, to wtedy nawet doświadczonych inwestorów ponoszą nerwy i idą za tłumem.

Wspomniał pan o wskaźnikach. Mamy bardzo dużo różnego rodzaju indeksów obrazujących nastroje inwestorów. Czy one w ogóle mają praktyczne zastosowanie?

Faktycznie, jest ich dużo, natomiast nie ma jednego, który by nam powiedział, czy jest dobrze, czy też źle. Niektórzy przywiązują wagę do wskaźnika nastrojów Uniwersytetu Michigan. Od dłuższego czasu jest on na bardzo wysokim poziomie. Ufność Amerykanów w tzw. America First jest więc wciąż spora. Inwestorzy lubią też patrzeć na wskaźnik VIX. Na przełomie stycznia i lutego mieliśmy bardzo wysoki poziom strachu, po czym ten wskaźnik spadł do poziomów bardziej neutralnych. Z kolei wskaźnik nastrojów Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych jest najniższy od wielu lat. Wskazywać to by mogło na całkowitą zapaść.

Może faktycznie czeka nas bessa?

Na polskim rynku również mamy ścierające się opowieści. Mowa chociażby o historii branży gier komputerowych. Znaleźliśmy lokalne gwiazdy, które prezentują się naprawdę świetnie. W którymś momencie ktoś jednak przyjdzie i zgarnie zyski. Na tym właśnie polega zmienność rynków. Dlatego w tym kontekście niezwykle ważna jest dywersyfikacja.

To co czeka polski rynek w najbliższej przyszłości?

Na pewno ważne jest to, co będzie się działo w Stanach Zjednoczonych i na rynkach emerging markets. Na razie nie było jednak czynników, które mogłyby doprowadzić do katastrofy. Rynki, takie jak GPW, wcale nie muszą się zachowywać słabo. My, jako Union Investment TFI, jesteśmy umiarkowanymi optymistami, jeśli chodzi o najbliższe miesiące. Uważamy, że przy dobrej selekcji aktywów jest szansa na przyzwoite stopy zwrotu.

Padają hasła takie jak dywersyfikacja, selekcja. Mamy też również powiedzenia giełdowe, jak chociażby: „nie łapie się spadającego noża". Czy to nie jest jednak trochę zaklinanie rzeczywistości.

Jak zwykle dowiemy się o tym po czasie. Z naszej analizy wychodzi, że przed nami jest jeszcze chwila radości, również na lokalnym rynku. Poza tym, wracając do tego, co mówiłem już wcześniej, nawet jeśli pojawi się bessa, to ona wcale nie musi być bardzo głęboka. Dopóki mamy nowe technologie, które się rozwijają, skłonność do kupowania tych pomysłów wcale nie musi być bardzo zła.

Fundusze inwestycyjne
Bardzo blisko przesilenia na rynku obligacji skarbowych
Fundusze inwestycyjne
Zryw kupujących złoto nie potrwał długo
Fundusze inwestycyjne
Debiut funduszu nieruchomości
Fundusze inwestycyjne
Fundusze na dużych zakupach
Fundusze inwestycyjne
Fundusz globalnych nieruchomości od dziś na GPW
Fundusze inwestycyjne
Była moda na zagranicę, będzie moda na Polskę