Nowy fundusz, którym zamierza pan kierować w Altusie TFI, ma inwestować m.in. na rynku walutowym. Dlaczego akurat tam widzi pan potencjał do zarabiania?
Zamierzam poszukiwać wartości na rynku dłużnym i walutowym, a w pewnym stopniu i z zachowaniem konserwatywnego charakteru strategii, też na rynku akcji i surowców. Tam, gdzie w danej sytuacji rynkowej będzie to najłatwiejsze. Dziś na rynku dłużnym panuje trudna sytuacja, a skupieni na nim zarządzający są wypychani w lokaty o niskiej jakości, umiarkowanej dochodowości i ograniczonej płynności. Tymczasem rynek walutowy ma wiele zalet. Po pierwsze, właściwie nigdy nie zamiera i jest otwarty całą dobę. Po drugie, jest bardzo płynny, co oznacza dla funduszu niskie koszty transakcyjne. Po trzecie, dostęp do informacji kształtujących cenę jest równy dla inwestorów na całym świecie, a warunkiem sukcesu jest umiejętna selekcja informacji. Moim zdaniem jest to fascynujące miejsce do zarabiania, o ile tylko inwestor jest w stanie oderwać się od krótkoterminowej spekulacji i zgrać z długimi, fundamentalnymi trendami. Bo spekulacja na walutach to bardzo trudne zadanie, o czym przekonała się już szeroka rzesza indywidualnych inwestorów.
W ostatnim czasie najważniejsza para walutowa, czyli EUR/USD, konsoliduje się w coraz węższym zakresie cenowym. Jaki scenariusz jest bardziej prawdopodobny: korekta wielomiesięcznego umocnienia euro czy kontynuacja wzrostu EUR/USD?
Euro umacnia się, choć jedynym głównym bankiem centralnym, który ostatnio podwyższa stopy procentowe, jest Fed. Prawdopodobnie dlatego, że kiedy poprawia się globalna koniunktura, inwestorzy odchodzą od dolara i wybierają inne waluty. Efekt jest taki, że dolar podlega presji deprecjacyjnej, mimo że Fed oddziałuje w przeciwnym kierunku. Ostatnie cofnięcie na EUR/USD od szczytów przy 1,25 było relatywnie niewielkie w porównaniu z korektą na akcjach, np. S&P 500. Oczywiście ruchy na walutach i indeksach nie przekładają się 1:1, ale moim zdaniem obecnie trwa konsolidacja przed kolejnym ruchem wzrostowym. Trendy na rynku walutowym są bardzo długie, a euro nie jest fundamentalnie drogie. Moim zdaniem Fed nie zgasi trwającego ożywienia, a raczej złagodzi je i rozciągnie w czasie. Dlatego wydaje mi się, że niebawem wrócimy do zwyżek na EUR/USD.
Polscy inwestorzy za dolara ostatnio płacą około 3,4 zł. To tanio?