Z ankiety ZBP wynika, że trzy czwarte polskich bankowców obawia się kryzysu w UE w najbliższych pięciu latach i jako główny powód wskazują dezintegrację UE. Dlaczego to jest zagrożenie?
Siła UE, budowana przez ostatnie kilkadziesiąt lat, ten wielki wysiłek po II wojnie światowej, zaowocowała dużym rozwojem wielu krajów europejskich. W tym tych, które przystąpiły do UE, jak Polska, w ostatnich kilkunastu latach. Następują pewne działania dezintegracyjne, to głównie Brexit, ale są też problemy Cypru, Włoch, Grecji, do tego kłopoty ma Turcja i Ukraina, pogorszyły się stosunki z USA. Niepokój bankowców, odzwierciedlony w naszych badaniach, wskazuje, że jeśli te problemy UE i niektórych jej krajów będą się nasilać, to prawdopodobieństwo kłopotów gospodarczych i kryzysu w Europie jest wyższe. Po raz pierwszy tak dużo osób wyraziło zaniepokojenie. Dla mnie to sygnał, że politycy, przedsiębiorcy, naukowcy, ludzie opinii powinni podjąć działania sprzyjające porozumieniu i rozwiązywaniu problemów. Nie traktuję tych wyników jako czarną wizję, która z pewnością się spełni. Ale to ostrzeżenie.
Donald Trump straszy wojnami handlowymi, jego wpisy na Twitterze sieją zaniepokojenie. Czy to zwiększa ryzyko gospodarcze?
Sytuacja jest zarządzalna, zarówno w Europie jak i poza jej granicami. Ale pamiętajmy, że wiele struktur i umów powstało przed laty, czasy się zmieniły. Wtedy na Ziemi żyły trzy miliardy ludzi, teraz jest ich siedem, do większej współpracy stymulowały też nastroje po wojnie. Powinniśmy zastanowić się czy współpraca krajów jest zorganizowana optymalnie, czy WTO działa odpowiednio, ale to nie powód, aby zbyt mocno podważać zawarte przed laty porozumienia. UE to wielka wartość dla Europejczyków i świata, pokazać że potrafią rozwiązywać ważne problemy. Także te dotyczące ochrony środowiska, co już jest ważnym wyzwaniem dla świata.