WGI, GetBack czy PCZ. Inwestorzy w Polsce w Temidę już nie wierzą

WGI, GetBack czy PCZ – to tylko przykłady afer na polskim rynku kapitałowym. W ostatnich kilkunastu latach było ich niestety wiele. Poszkodowani nadal czekają na ostateczne wyroki. Tracą wiarę w odzyskanie pieniędzy.

Aktualizacja: 27.11.2019 11:24 Publikacja: 27.11.2019 05:00

Wiele afer na rynku kapitałowym nie doczekało się jeszcze sądowego finału.

Wiele afer na rynku kapitałowym nie doczekało się jeszcze sądowego finału.

Foto: Adobestock

W strategii rynku kapitałowego jasno zapisano konieczność poprawy w zakresie egzekwowania prawa. Czas pokaże, czy za deklaracjami pójdą konkrety. Na razie poszkodowani wyraźnie stoją na straconej pozycji.

WGI: saga trwa nadal

Afera Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej jest modelowym przykładem takiej sytuacji. Do dziś nie zapadł ostateczny wyrok w sprawie, w której poszkodowanych jest ponad tysiąc osób, a chodzi o niebagatelną kwotę kilkuset milionów złotych. Proces ciągnie się kilkanaście lat. W lutym tego roku poszkodowanych zmroziła informacja, że sąd okręgowy umorzył sprawę, wytoczoną w 2006 r. z powództwa cywilnego przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd na rzecz byłych klientów WGI przeciwko członkom zarządu oraz rady nadzorczej WGI DM. Dlaczego sąd umorzył postępowanie? Uznał, że jego zarządzenia dotyczące usunięcia braków formalnych na liście poszkodowanych nie zostały prawidłowo wykonane. Sąd apelacyjny 11 października uchylił tę decyzję. Piłka jest zatem nadal w grze, ale część zarzutów w aferze WGI już się przedawniła.

PCZ pod lupą

Dużą cierpliwością muszą się również wykazać poszkodowani w aferze Polskiego Centrum Zdrowia. Mimo iż od wybuchu skandalu minęło już kilka lat, sprawa nadal się przeciąga. PCZ było niegdyś największą pod względem kapitalizacji spółką na rynku NewConnect. Roztaczało ambitne wizje, natomiast finałem była utrata znaczących środków przez kilkaset osób, przede wszystkim przez obligatariuszy. Prokuratura postawiła akt oskarżenia dotyczący oszustwa na ok. 80 mln zł i działania w zorganizowanej grupie przestępczej m.in. Romualdowi Ś., twórcy PCZ. Ten w międzyczasie nie wahał się pozywać do sądu przedstawicieli mediów i instytucji, które stanęły mu na drodze i opisywały sprawę.

W tej grupie jest Jarosław Dominiak, prezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, którego doniesienia przyczyniły się do postawienia Romualdowi Ś. szeregu zarzutów przez prokuraturę, a następnie do jego zatrzymania (od tego czasu kilkakrotnie kolejne składy sędziowskie przedłużały mu areszt). W styczniu 2016 r. Romuald Ś. wniósł prywatny akt oskarżenia dotyczący zniesławienia. W kolejnych latach sądy pierwszej instancji dwukrotnie podejmowały wyrok uniewinniający szefa Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.

Jednak sprawa jak bumerang wracała do sądu rejonowego z okręgowego. W kwietniu tego roku sąd uznał, że czyn Dominiaka „wyczerpuje znamiona występku określonego w art. 212 § 1 k.k. i (....) warunkowo umarza postępowanie na okres jednego roku". Sąd stanął więc de facto po stronie Romualda Ś. Orzekł też m.in. konieczność zapłaty przez Dominiaka 10 tys. zł na rzecz Fundacji Wrocławskie Hospicjum dla Dzieci oraz 300 zł na rzecz Skarbu Państwa. Szef SII wniósł apelację. 27 listopada odbędzie się rozprawa w tej sprawie.

Postępowanie dotyczące PCZ budzi dużo kontrowersji. Media opisywały m.in. fakt, że obrońcą Romualda Ś. była Anna D., adwokat, która w międzyczasie została zatrzymana przez CBA za próbę skorumpowania pracownika prokuratury i skłonienia do „sprzedania" informacji ze śledztwa.

Historia rynku pokazuje, że takich przykładów jest więcej – osoby, które przyczyniły się do utraty milionów złotych przez inwestorów i mają postawione poważne zarzuty przez prokuraturę, podejmują działania, które w praktyce mogą mieć efekt zastraszający tych, którzy działają w imieniu poszkodowanych oraz media to relacjonujące. Tak było również w przypadku sprawy WDM czy jednego z najbogatszych Polaków, który w wyniku interwencji SII do KNF otrzymał znaczącą karę finansową.

Czas jest ważny

Eksperci podkreślają, że sprawiedliwość to nie tylko osąd spraw zgodny z prawem, ale także osąd w rozsądnym terminie. Bez zwłoki ubliżającej interesom stron, zwłaszcza poszkodowanych.

– Anglosasi powiadają: „justice delayed is justice denied" – sprawiedliwość spóźniona to sprawiedliwość zaprzeczona. Albo: sprawiedliwość powolna to sprawiedliwość bezwolna. Nie po to brałem udział w manifestacjach „Wolne sądy!", by godzić się z przypadkami gorszącej powolności, bezradności zarówno wymiaru sprawiedliwości, jak i administracji państwowej wobec przestępstw na rynku kapitałowym. Jeszcze dźwięczy mi w uszach usłyszane przed laty wyznanie: „Dokonano u podejrzanego przeszukania biura, mieszkania, garażu, lecz akcji nie znaleziono" – komentuje Andrzej Nartowski, ekspert rynku kapitałowego. Dodaje, że aparat ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie rozumieją rynku kapitałowego i natury dotyczących go regulacji.

– Sądziłem, że sprawa GetBacku zwiastuje przełom, ponieważ energicznie dokonywano aresztowań i zabezpieczano majątki – lecz czas płynie, aktu oskarżenia nie widać. Zdaję sobie sprawę, jak bardzo skomplikowany to przypadek, lecz natura dokonanych w nim przestępstw nie była aż tak wyrafinowana, by uzasadnić zwłokę w przedstawieniu aktu oskarżenia lub serii aktów – mówi Nartowski. Dodaje, że światowe rynki doświadczyły podobnych skandali i spektakularnych aresztowań, ale sądy uporały się z nimi stanowczo i sprawnie.

– Pozazdrościć! – podsumowuje Nartowski.

Firmy
Grupa Boryszew w nowej odsłonie
Firmy
Zdarzenia jednorazowe mogą mocno zmienić wyniki giełdowych firm
Firmy
Boryszew z nową strategią do 2028 roku
Firmy
Grupa Boryszew zapowiada nowe otwarcie
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Firmy
Wyniki Boryszewa pod wpływem spowolnienia w Europie
Firmy
Mocno spadły zyski Seleny FM