Meblarze mniej pewni dobrej koniunktury, chętniej idą w świat

W tym roku rynek meblowy może rosnąć mniej dynamicznie niż dotychczas. Jedni widzą w tym sygnał nadchodzącego spowolnienia w Europie, inni efekt sezonowego odkładania zakupów.

Publikacja: 19.08.2018 16:29

W przyszłości meblarze borykający się z problemami kadrowymi będą musieli zbadać możliwość ulokowani

W przyszłości meblarze borykający się z problemami kadrowymi będą musieli zbadać możliwość ulokowania najbardziej kosztochłonnej części produkcji na pobliskich rynkach wschodnich. Już dziś 25 proc. pracowników w branży zatrudniającej ok. 160 tys. osób to cudzoziemcy. Firmy muszą też optymalizować produkcję i zwiększać jej automatyzację.

Foto: Archiwum

Niższe tempo wzrostu dotyczyć ma zarówno całkowitych przychodów generowanych przez producentów, jak i wartości eksportu mebli. Jak szacuje B+R Studio, które przygotowuje analizy dla Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli (OIGPM), wartość całego rynku sięgnie w tym roku 49,2 mld zł, co oznacza wzrost o 6,2 proc. wobec 8-proc. poprawy w 2017 r. w stosunku do 2016 r. Wtedy obroty meblarzy sięgały 45,3 mld zł (10,6 mld euro) wobec 43,4 mld zł w 2017 r. (10,2 mld euro). – Nie zauważam spadku dynamiki – oponuje Michał Strzelecki, dyrektor biura OIGPM. Pytany o spodziewane przychody branży wskazuje na widełki 49–50 mld zł. Rozbieżności w oczekiwaniach będą zaś wynikową wahania kursu walut. Gorsze nastroje producentów co do tegorocznych rezultatów Strzelecki zrzuca na karb odkładania zakupów sprzętów domowych na jesień. – Do końca roku branża powinna nadrobić zaległości – uważa Strzelecki.

Sezon urlopowy, sezon ogórkowy

Część branży rzeczywiście narzeka na upalne lato, winiąc je za mniejszą chęć do robienia zakupów. Kler, który sprzedaje meble tapicerowane, liczy na żniwa jesienią. Ma też nadzieję na większą sprzedaż siedzisk i kanap w wersji rozszerzonej, bo te generują wyższe marże. Teraz czuje stagnację na wszystkich rynkach. – Choć koniunktura w gospodarce jest dobra, to jednak tegoroczne wakacje nie sprzyjają zakupom – przyznaje Sławomir Kalka, dyrektor ds. rozwoju rynku z firmy Kler.

Mówi jednak nie tyle o spadkach, ile o braku oczekiwanego przyrostu. – Gdyby odchylenie od wcześniejszych szacunków było niewielkie, to nikt by o nim nie wspominał – dodaje Kalka.

Z kolei Grupa Nowy Styl, która produkuje meble biurowe, nie widzi różnicy w poziomie zamówień od dużych korporacji czy w przetargach publicznych w Europie Zachodniej. Większe wahania dostrzega jednak w przypadku sprzedaży przez dystrybutorów do mniejszych firm. – Tegoroczny lipiec był tam rzeczywiście nieco słabszy niż poprzednie sześć miesięcy, choć może to wynikać nawet z czynników urlopowo-pogodowych. Poziom zamówień na sierpień jest wysoki, nastroje cały czas są dobre – oponuje Roman Przybylski, członek zarządu Grupy Nowy Styl.

Rosną moce, ale ubywa rąk do pracy

Eksperci nie są takimi pesymistami. Zwracają uwagę na sukcesywny przyrost mocy produkcyjnych w firmach, które jednocześnie z roku na rok poprawiają wyniki. Cały czas utrzymują one 10-procentowy margines w zakresie możliwości wykorzystania mocy wytwórczych. Inwestują w park maszynowy i nowe zakłady. Tak jak zależna od Fabryk Mebli Forte spółka Tenne, która w drugiej połowie 2019 r. otworzy fabrykę mebli w Suwałkach. Stanie ona obok oddanego niedawno do użytku zakładu płyt wiórowych. Dzięki temu giełdowa spółka ustabilizuje koszty drożejącego surowca. Na to narzekała w 2017 r. Forte wskazywało, że wyższe o 20 proc. koszty zakupu płyty wiórowej w II połowie 2017 r. były powodem spadku marż. W ub.r. rentowność brutto biznesu spółki sięgnęła 33,6 proc., czyli była o 5,2 pkt proc. niższa niż rok wcześniej.

Dzięki fabryce mebli w Suwałkach Forte zwiększy produkcję do 6,5 mln sztuk rocznie i będzie mogło dojść do 400 mln euro rocznych obrotów w 2021 r. To cel strategiczny.

Meblarze znad Wisły starają się ratować marże, które topnieją nie tylko w wyniku rosnących kosztów surowca, ale także większych kosztów pracy. Wiele firm nie może sobie pozwolić na podnoszenie cen. Wysyłają towar za granicę. W świat idzie aż 90 proc. naszej produkcji.

GG Parkiet

Problemem jest także pozyskanie pracowników. – W tym kontekście nie dziwi szukanie przez Szynaka Meble alternatywnych rozwiązań tam, gdzie pensje są relatywnie niższe niż w Polsce – tłumaczy Martin Czyrnia, analityk rynku meblowego z B+R Studio, odnosząc się do planów producenta w zakresie poszukiwania możliwości rozwoju produkcji na Białorusi, gdzie tańsza jest energia i siła robocza.

W branży już dziś nieoficjalnie mówi się o zatrudnionych 40 tys. cudzoziemców. To 25 proc. wszystkich pracowników firm meblarskich. Zdaniem dyrektora OIGPM niedobór pracowników może doprowadzić do zahamowania rozwoju w perspektywie kilku lat. Producenci pozyskują pracowników z innych rynków, np. z Ukrainy, ale też Chin czy Indii. – W przyszłości ci borykający się z problemami kadrowymi będą musieli zbadać możliwość ulokowania najbardziej kosztochłonnej części produkcji na pobliskich rynkach wschodnich – mówi Strzelecki.

Braki kadrowe widać szczególnie przy zadaniach, do których nie można „zatrudnić" robota – np. w szwalni, gdzie pracują osoby w wieku przedemerytalnym. Za pracownikiem będą więc musieli iść głównie producenci mebli tapicerowanych. Z kolei firmy wytwarzające meble skrzyniowe powinny optymalizować procesy produkcyjne i stawiać na ich jeszcze większą automatyzację.

Egzotyka jako inwestycja w przyszłość

Jest to istotne zwłaszcza w kontekście wciąż dużych apetytów na coraz lepsze wyniki. Meblarze muszą jednak coraz bardziej zaspokajać ten głód. Bo potencjał Starego Kontynentu powoli się wyczerpuje. Tak przynajmniej wieszczy część ekspertów, radząc intensywną dywersyfikację źródeł przychodów branży, która prawie 80 proc. produkcji wysyła do Unii Europejskiej.

– Podczas ewentualnego kryzysu meblarze mogą mocno odczuć skutki spadku koniunktury – argumentuje Czyrnia. – Stąd wielu z nich patrzy na Bliski Wschód, np. Zjednoczone, Emiraty Arabskie, Afrykę Północną czy Azję (Indie, Kazachstan) – wylicza analityk. Czyrnia mimo zauważalnej mniejszej skłonności do wydawania pieniędzy na meble daleki jest od prognozowania bessy na rynku. Niższy popyt – zdaniem Czyrnii – to także wpływ kłopotów grupy Steinhoff. – Część aktywów europejskich już znalazła nabywcę (chodzi o sieci Kika/Leiner). Myślę jednak, że nie są to docelowi właściciele. Zwłaszcza że polscy przedsiębiorcy są zainteresowani przejęciami – zauważa analityk B+R Studio. – Taki projekt wymagałby pomocy finansowej, np. funduszy PFR – dodaje.

Wspomniana grupa jest największym odbiorcą towarów Forte. Spółka zauważa w raportach, że problemy z „corporate governance" Steinhoffa zbiły w ub.r. kurs akcji. Jednak zapewnia, że współpraca przebiega bez zakłóceń. Wypracowano wspólne procedury „z jednej strony zabezpieczające otrzymanie płatności, a z drugiej nieograniczające poziomu sprzedaży" znajdującego się w opałach kontrahenta.

Niemcy są nadal najbardziej chłonnym rynkiem dla wielu rodzimych producentów. Co prawda zwyżki nad Renem nie są już tak spektakularne jak kiedyś, ale nominalnie przynoszą meblarzom największe korzyści. Przykładowo Grupa Nowy Styl generuje tam ok. 100 mln euro rocznie z 343 euro całkowitych przychodów (dane za 2017 r.). I cały czas widzi potencjał wzrostu. – Rynek mebli biurowych za Odrą jest mocno rozdrobniony. Choć jego wartość sięga 2,5 mld euro, to żaden gracz nie ma więcej niż 5–6 proc. Jest więc pole do pozyskania większego kawałka tego tortu czy to organicznie, czy też przez przejęcia – uzasadnia Przybylski.

Kler swojej szansy będzie w tym roku szukać w Wielkiej Brytanii. Już szykuje ofertę i ma nadzieję na wzrost przychodów z tego tytułu w 2019 r. o kilka milionów euro. W 2017 r. sprzedano za granice towar za 12 mln euro, czyli 3–4 mln euro więcej niż rok wcześniej. Z kolei Nowy Styl uważa angielski rynek za mniej pewny ze względu na możliwy exodus instytucji finansowych z londyńskiego City po brexicie. – Sektor finansowy rozgląda się za biurami we Frankfurcie lub Zurychu. Na razie nie przekłada się to na konkretne decyzje o przenosinach, ale takie scenariusze nie są wykluczane – zauważa.

Meblowa grupa rozwija się też na Bliskim Wschodzie dzięki joint venture z arabskim partnerem – Stylis Saudi. Większą ekspozycję na ten rynek traktuje jednak cały czas w kategoriach inwestycji w przyszłość. – Tam jest szansa na dynamiczny skok, ale jeszcze długi czas nie będą to przychody porównywalne z tymi z rynków europejskich, dzięki którym mamy stabilne obroty i pozycję rynkową – tłumaczy Przybylski.

Coraz więcej grup wypuszcza się na szersze wody. Szynaka chce dzięki platformie Amazon zacząć działać z rozmachem w USA. Z kolei Forte od kwietnia ubiegłego roku działa operacyjnie w Indiach poprzez spółkę stworzoną z lokalnym partnerem (Forte Furniture Products India Private Ltd.). „Widzimy tam bardzo duży potencjał rozwoju w długim okresie. Szacujemy, że dodatnią rentowność naszego joint venture osiągniemy około połowy 2018 r. – zapewnia prezes Maciej Formanowicz w sprawozdaniu zarządu.

Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Start-upy mają problem – inwestycje VC zamarły
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu
Firmy
Cognor w tym roku nie wypłaci dywidendy. Kurs w dół
Firmy
Vivid Games opowiada o planach na 2024 r.