Po wyjściu z długów teraz sądowy spór zbija kurs Work Service

Spółka dopiero co uniknęła bankructwa dzięki pozyskaniu włoskiego inwestora z branży, a już ma kłopoty, bo działania Włochów wzbudziły sprzeciw grupy akcjonariuszy na czele z Tomaszem Misiakiem, jej współzałożycielem.

Publikacja: 05.02.2021 05:00

Stefano Colli-Lanzi, szef Gi Group, inwestora strategicznego w Work Service, i Tomasz Misiak, współz

Stefano Colli-Lanzi, szef Gi Group, inwestora strategicznego w Work Service, i Tomasz Misiak, współzałożyciel firmy, powołują się w sporze na interes drobnych akcjonariuszy.

Foto: materiały prasowe

Fotorzepa

– Chcemy wzmocnić Work Service, odbudowując jego pozycję rynkowego lidera z solidnymi fundamentami, z dużo lepszą jakością usług, z większą zyskownością i ze zrównoważonymi finansami – deklaruje w rozmowie z „Parkietem" Stefano Colli-Lanzi, założyciel i dyrektor generalny Gi Group, włoskiego potentata usług HR. W sierpniu 2020 r. poprzez swoją spółkę zależną Gi Intermational przejął on kontrolny pakiet 50,7 proc. akcji Work Service, zapowiadając też szybkie zwiększenie udziału do ponad 66 proc. kapitału i nową emisję akcji.

Spór o umowę

Nowa emisja za 11 mln zł, przegłosowana na listopadowym NWZA pomimo sprzeciwu drobnych akcjonariuszy, wywołała głośny spór, który przeniósł się do sądów, ciągnąc w dół notowania Work Service. Podczas gdy na początku grudnia, po informacjach o zawarciu układu z bankami, akcje firmy podrożały do 1,6 zł, to ostatnio nie mogą przebić poziomu 1,2 zł. Uchwałę o nowej emisji skarży m.in. Tomasz Misiak, współzałożyciel, wieloletni przewodniczący rady nadzorczej i do sierpnia 2020 r. jeden z głównych akcjonariuszy Work Service. Do niedawna wszystko wskazywało na to, że na dobre rozstanie się ze spółką, gdyż był jednym z akcjonariuszy Work Service, którzy w sierpniu 2020 r. uzgodnili sprzedaż udziałów do Gi Group. Teraz jednak Tomasz Misiak chce odstąpić od umowy. Jak wyjaśnia, ze względu na nieuczciwe zachowanie włoskiego inwestora.

Ten z kolei ma podobne zarzuty wobec Misiaka. – Trudno jest mi zaakceptować nierzetelność związaną z podważaniem zawartych już umów – twierdzi Stefano Colli-Lanzi. Jak wyjaśnia, zawarcie z dotychczasowymi akcjonariuszami porozumienia, które pozwoliłoby przejąć co najmniej 55 proc, akcji, i uzgodnienie warunków obniżenia zadłużenia spółki wobec instytucji finansowych, było warunkiem Gi Group wejścia do Work Service, która technicznie była bankrutem. – Negocjacje były bardzo długie i trudne. No i teraz, po zakończeniu tego bardzo trudnego procesu dowiadujemy się, że jeden z akcjonariuszy podważa zawartą już umowę. Dla nas takie podejście jest niezrozumiałe, tym bardziej że działamy na rynku pracy, na którym bardzo ważne jest tzw. compliance – przestrzeganie reguł i zasad– podkreśla szef Gi Group.

W interesie drobnych

– Mam zobowiązania wobec tzw. freefloatu Work Service, tym bardziej że spółka wciąż jest kojarzona z moim nazwiskiem. Moim celem jest zadbanie o to, by wartość drobnych akcjonariuszy była nienaruszalna – argumentuje Tomasz Misiak. Walczy nie tylko o anulowanie umowy sprzedaży 14,6 proc. akcji WS, ale także o stwierdzenie nieważności lub uchylenie listopadowej uchwały o nowej emisji. Obecnie blokuje ją decyzja sądu, który wstrzymał wykonanie uchwał, ustanawiając na 9,5 proc. akcji zabezpieczenie powództwa Tomasza Misiaka.

Według niego, nowa emisja po 0,39 zł za walor, skierowana do Gi International, z wyłączeniem prawa poboru, to uzgodniona tylko z zarządem spółki próba rozwodnienia kapitału. – W wyniku tej emisji akcjonariat zostanie rozwodniony po cenie wynoszącej zaledwie 30 proc. obecnej wartości rynkowej. Tu nie chodzi o ratowanie firmy, ale o zabranie jej z giełdy po jak najniższej cenie – przekonuje Tomasz Misiak. Według niego, uczciwym rozwiązaniem byłoby przyznanie wszystkim akcjonariuszem prawa poboru nowych akcji, nawet po wyższej cenie, by zapewnić firmie większe środki na rozwój.

Gi Group nie zamierza się jednak ugiąć. – Jesteśmy przekonani, że decyzja sądu o zamrożeniu naszych praw do akcji jest tymczasowa i zostanie zmieniona w najbliższych tygodniach – zaznacza Stefano Colli-Lanzi, który również powołuje się na interes drobnych akcjonariuszy. I przypomina, że Work Service jest teraz dużo więcej wart niż wtedy, gdy kupowała go Gi Group. – Będziemy bronić interesów prawdziwych mniejszościowych akcjonariuszy, a nie p. Misiaka, który nawet nie jest uprawniony do takiego statusu, gdyż wcześniej podpisał z nami umowę dotyczącą sprzedaży wszystkich swoich akcji. Potem trochę ich dokupił tylko po to, by móc wziąć udział w listopadowym walnym zgromadzeniu – dodaje szef Gi Group. Liczy na to, że sąd w ciągu miesiąca, dwóch potwierdzi prawa Gi Group do akcji Work Service, a wkrótce rozstrzygnie się też kwestia podwyższenia kapitału spółki. – Jesteśmy przekonani, że ten spór jest tak bezsensowny, iż sąd oddali skargi – zaznacza szef Gi Group.

Co jednak, jeśli nowa emisja zostanie zablokowana? Gi Group zamierza wtedy skorzystać z innych sposobów dofinansowania Work Service. – Mamy bardzo wiele różnych możliwości. Naszym celem jest wzmocnienie spółki i zrobimy wszystko, by to osiągnąć– zapowiada Colli-Lanzi.

Firmy
Śnieżka wypłaci sowitą dywidendę
Firmy
KNF zatwierdziła prospekt PTWP
Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Start-upy mają problem – inwestycje VC zamarły
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu