Lipiec przyniósł wyraźny spadek aktywności inwestorów praktycznie na wszystkich europejskich rynkach – wynika z najnowszych danych Europejskiej Federacji Giełd (FESE). W dużej mierze odpowiada za to okres wakacyjny, który zazwyczaj wprawia rynki w stan uśpienia. Mimo to dla wielu operatorów ten rok pod względem aktywności inwestorów jest i tak wyraźnie lepszy niż 2017 r. Nie dotyczy to jednak warszawskiej giełdy, która praktycznie z miesiąca na miesiąc notuje coraz niższe obroty. Problemem jest nie tylko brak kapitału zagranicznego, ale także i krajowego. Nie dziwi więc fakt, że rynek z nadzieją czeka na pracownicze plany kapitałowe (PPK). Pojawienie się krajowego źródła kapitału daje nadzieje na wyższe obroty na GPW, chociaż jednocześnie eksperci podkreślają, że PPK też nie okażą się receptą na całe zło.
Czytaj także: PPK szansą na większą płynność na giełdzie
Ogon Europy
Niestety, tegoroczne statystyki dla GPW są jednoznaczne. Spośród liczących się parkietów to właśnie Warszawa zanotowała największy spadek aktywności inwestorów względem 2017 r. W okresie styczeń–lipiec 2018 obroty na GPW były o ponad 17 proc. niższe niż w analogicznym okresie rok wcześniej (licząc w euro). Duży spadek zanotował również rynek hiszpański, gdzie obroty spadły rok do roku o ponad 10 proc.
Bez trudu można natomiast znaleźć rynki, na których inwestorzy wyraźnie zwiększyli aktywność. Wśród nich są m.in. największe parkiety, tj. Deutsche Borse (wzrost obrotów o ponad 23 proc.), Euronext (wzrost o ponad 10 proc.) czy London Stock Exchange (wzrost o 7,4 proc.). Również konkurencyjne rynki, takie jak chociażby giełda w Wiedniu, mogą pochwalić się większą aktywnością inwestorów. Tam obroty wzrosły o 4,5 proc.
Nie wszystko jest jasne
Problem niskich obrotów wraca niczym bumerang. Tak samo jest zresztą z pytaniem, co mogłoby pomóc naszemu parkietowi. Jego przedstawiciele wierzą, że nowym otwarciem będzie uruchomienie PPK.