– Trudno powiedzieć, ale jestem sceptyczny. Takie rozwiązanie byłoby konieczne w razie wejścia w życie regulacji zmuszających je do kosztownej konwersji hipotek walutowych, zatem musiałyby także wyemitować akcje, co obecnie wydaje się mało prawdopodobne – mówi Michał Sobolewski z DM BOŚ.

Dodaje, że potencjalnie taki kapitał mogą ustanowić Bank Millennium czy banki frankowe mniejszej wielkości, raczej nie zrobią tego BZ WBK czy PKO BP. Ale nawet w razie wejścia w życie ustawy spreadowej kosztującej 9 mld zł każdy z banków powinien poradzić sobie bez zewnętrznego kapitału.

– Gdybyśmy znali bezpośrednie i konkretne powody, dla których mBank sądzi, że może dojść do zmian regulacji i wzrostu wymogów kapitałowych, wtedy moglibyśmy prognozować, czy inne banki frankowe zrobią podobnie. Pamiętajmy, że są instytucje, takie jak Getin Noble Bank i Millennium, które mają bardziej napiętą sytuację kapitałową w kontekście portfela hipotek walutowych niż mBank, a mimo to nie zdecydowały się na taki krok – dodaje Kamil Stolarski z Haitonga.

Wskazuje, że trudno wytłumaczyć, czemu mBank zdecydował się na kapitał docelowy akurat teraz, kiedy ryzyko konwersji hipotek jest mniejsze niż w poprzednich miesiącach. – Z drugiej strony takie „ubezpieczenie" nic go nie kosztuje, choć pewne dyskonto w wycenie banku może się utrzymywać z powodu ryzyka rozwodnienia kapitału – dodaje. Zdaniem ekspertów jest mało realne, by mBank musiał sięgnąć po kapitał docelowy. Musiałoby bowiem dojść do konwersji hipotek walutowych.