PGE i Enea „spuchły" po przejęciach
Siedmioprocentowy przyrost w największej grupie energetycznej to efekt wzięcia na pokład 3154 pracowników EDF Polska, przejmowanych wraz z kupowanymi w listopadzie 2017 r. elektrowniami i elektrociepłowniami. Na koniec 2017 r. w PGE pracowało 41,23 tys. osób. W poprzednich latach liczba zatrudnionych sukcesywnie spadała. Przykładowo w 2016 r. odchudzono grupę o ok. 400 etatów. – Gdyby nie uwzględniać pracowników EDF, to na koniec 2017 r. byłoby o blisko 400 etatów mniej w grupie. To oznacza spadek liczby zatrudnionych o 1 proc. w stosunku do stanu z końca grudnia 2016 r. – szacuje Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE. Ten spadek to głównie odejścia osób z tzw. spółek pomocniczych, np. dostarczających materiały elektryczne dla oddziałów, świadczących usługi transportowe czy ochroniarskie.
PGE Energia Ciepła, która zarządza przejętymi aktywni, nie planuje redukcji zatrudnienia. To akurat nie dziwi. Tajemnicą poliszynela jest to, że Francuzi już dawno temu zoptymalizowali biznes, także pod względem liczby pracowników. Jednak z początkiem przyszłego roku PGE EC wchłonie też elektrociepłownie największej dziś spółki z grupy, czyli PGE GIEK. Wszyscy mają przejść na dotychczasowych warunkach.
Nie należy się więc spodziewać cięć także w ich strukturach – choć prawdopodobnie w elektrociepłowniach GIEK jest nieco „tłuszczyku" do zrzucenia – biorąc pod uwagę kalendarz wyborczy i wciąż silną pozycję związkowców.
Zrestrukturyzowany i poukładany biznes przejęła także Enea, kupując w marcu 2017 r. Elektrownię Połaniec. Ta siłownia przez 13 lat była w prywatnych rękach międzynarodowych korporacji – najpierw belgijskiego Electrabel, a po jego połączeniu z firmą Suez – pod rządami jednej z największych na świecie energetycznych grup – GDF Suez (później Engie). Prywatni właściciele ograniczyli koszty, m.in. przekazując znaczną część pracowników firmom zewnętrznym. Dzięki temu wskaźnik zatrudnionych do ilości zainstalowanych megawatów w Połańcu był znacząco lepszy niż w elektrowniach zarządzanych przez państwowe spółki. Z usług zewnętrznych firm korzystały jednak także polskie firmy pod kontrolą Skarbu Państwa. Najlepszym przykładem jest prowadzona przez lata polityka Energi, dzięki której odchudziła się przed debiutem giełdowym i zaraz po nim.
Na pokład Enei trafiło ok. 630 pracowników po przejęciu Połańca i spółki Bioenergia w 2017 r. To większa część z 1060 więcej zatrudnionych na koniec 2017 r. (w stosunku do końca 2016 r.). Byłoby więcej, gdyby nie odejścia 545 pracowników w ramach programu dobrowolnych odejść i ok. 214 osób, które przeszły na emeryturę. Ale warto zauważyć, że Enea także zatrudniła w tym czasie pokaźną grupę ponad 1,53 tys. osób.
Zasypywanie luki pokoleniowej
Jak można wyczytać w sprawozdaniu zarządu poznańskiej grupy, taki przyrost wynika z prowadzonego w niej programu zmiany pokoleniowej, który obok ogłoszonego w 2016 r., programu dobrowolnych odejść obejmuje też program uzupełniania kompetencji i wdrażania nowej polityki płacowej.