– Nie wykluczam podniesienia na agendę tematu wyższego obligo dla wytwórców zobowiązanych. Obecny poziom najwyraźniej nie wystarcza – uważa Maciej Bando, prezes URE. Jego niepokój budzi brak referencyjnej ceny na rynku terminowym Towarowej Giełdy Energii. Na przełomie maja i czerwca ceny oscylowały między 320-330 zł/MWh. – Przy wystawianiu tak symbolicznych ilości energii do sprzedaży taki poziom ceny wpływa na cały indeks – tłumaczy Bando. URE bada scenariusz związany ze spekulacją na TGE. Dlatego jednym z pytań, jakie skierował do uczestników rynku była kwestia wyjaśnienia możliwej sytuacji  dotyczącej sprzedawania pewnej puli energii po niskiej cenie, a następnie odkupowania (przez ten sam podmiot lub podmioty powiązane) prądu czterokrotnie drożej.

Bando nie wskazuje jednak poziomu obligo, które uchroniłoby przed takimi machinacjami i zapewniło większą płynność rynku. – Dziś prowadzimy kilka postępowań wyjaśniających w przyczyn zwyżki. W przyszłym tygodniu będziemy podejmować dalsze decyzje – mówi tylko.

Ocenia, że przy trwającej weryfikacji uda się wykazać płytkość tego rynku, co da podstawę do sformułowania wniosku o wyższe obligo. Przyznaje jednak, że konieczne może okazać się połączenie tego narzędzia z lepszą animacją rynku. Taki postulat zgłosiło Towarzystwo Obrotu Energią, które jest reprezentacją spółek handlujących prądem należących do dużych grup energetycznych.

Regulator nie zgadza się jednak z wnioskiem TOE o wprowadzenie wyższych depozytów dla handlujących. Skutkiem takiego działania mogłoby być wyeliminowanie z rynku małych graczy. – Każdy prywatny podmiot jest dziś na wagę złota. Próby administracyjnego wyeliminowania małych firm obrotu uznam za nieuzasadnione niszczenie konkurencji. Przy podniesieniu depozytów i tak niskich obrotach część firm może wypaść z rynku – argumentuje Bando.