Sprawa dotyczy transakcji z 2010 r. PGE EO kupiła wówczas od prywatnego właściciela elektrociepłownię zlokalizowaną w budynkach starej Cukrowni Przeworsk na Podkarpaciu. Poprzedni właściciel kupił ją kilka lat wcześniej za około 2,5 mln zł. Spółka zależna PGE przejęła ją natomiast za 22 mln zł.

Według CBA transakcja nie miała żadnych podstaw ekonomicznych. Nabyty generator prądu był wyeksploatowany, nie było też możliwości dostarczania ciepła. Od momentu zakupu urządzenia nie były używane, a ich wartość tuż po zakupie była szacowana praktycznie jako wartość złomu.

Jak wynika z naszych informacji, w tej sprawie toczy się także postępowanie cywilne. W 2016 r. PGE wystąpiła bowiem z powództwem o naprawienie szkody przez były zarząd.

CBA bada jednocześnie inny wątek śledztwa. Według agentów po tym jak poprzedni właściciel otrzymał 22 mln zł za sprzedaż elektrociepłowni, prezes tej spółki wyprowadził z niej około 6 mln zł poprzez pozorne kontrakty. Agenci CBA twierdzą, że doszło do transakcji podpartych całkowicie fikcyjnymi fakturami wystawionymi przez spółkę zarejestrowaną na Gibraltarze. – Adres spółki pojawiał się w ujawnionych materiałach dotyczących tzw. Panama Papers. Dyrektor zarządzający spółki, mieszkaniec Dubaju, widnieje w ogólnodostępnych publikacjach dotyczących sprawy Panama Papers i prania brudnych pieniędzy – informuje Piotr Kaczorek z CBA.

Nieprawidłowości w PGE EO są częścią tzw. afery podkarpackiej. Śledczy nie wykluczają, że kolejne osoby uzyskają status podejrzanego.