– Widzę konieczność zajęcia się problemem minimalnej odległości w kontekście modernizacji tych farm, które z nowymi urządzeniami będą cichsze i wydajniejsze. Podejmę ten temat podczas prac nad nowelą – deklaruje w rozmowie z „Parkietem" Zbigniew Gryglas (Porozumienie), przewodniczący zespołu parlamentarnego morskiej energetyki wiatrowej.

Podkreśla, że Ministerstwo Energii nie prowadzi prac zmierzających do zmiany fundamentalnej zasady, która nakazuje lokalizację wiatraków w odległości przynajmniej 10-krotnej wysokości turbiny do zabudowań. Jej wprowadzenie zablokowało realizację części projektów, ale też nie pozwala na zwiększanie mocy istniejących farm.

– Tegoroczna aukcja dla wiatraków na 1 tys. MW jest krokiem w dobrą stronę, ale to tylko proteza nakierowana na ratowanie celu w zakresie OZE do 2020 r. Bez zmiany prawa w zakresie minimalnej odległości obecny potencjał mocy wiatrowych na lądzie zacznie topnieć – tłumaczy Michał Kaczerowski, prezes Ambiens, zajmującej się doradztwem środowiskowym w procesach inwestycyjnych.

Z jego obliczeń wynika, że począwszy od 2021 r., moce będą znikać w tempie od kilkunastu do kilkudziesięciu MW rocznie, zaś od 2025 r. – po ok. 100 MW na rok i więcej. W efekcie w latach 2020–2030 zniknąć może ponad 1 tys. MW, czyli prawie jedna szósta dziś zainstalowanych w tej technologii mocy. Ubędzie więc potencjał, który może być zainstalowany przez zwycięzców tegorocznej aukcji.

– Tego scenariusza można uniknąć, o ile w następnych latach też będą aukcje dla wiatraków z możliwością pozyskania dla zamrożonych projektów nowych decyzji środowiskowych i pozwoleń na budowę. Z kolei istniejące farmy powinny mieć możliwość postawienia w tym samym miejscu wyższych i bardziej wydajnych maszyn – wyjaśnia Kaczerowski. – Od rezultatów aukcji, jakie odbędą się w 2018 r., uzależnione są działania dotyczące ogłaszania aukcji w następnych latach – słyszymy z kolei w ME.