Choć od początku roku minęły już prawie dwa miesiące, na GPW nie zadebiutowała jeszcze żadna spółka. Wkrótce powinno się to jednak zmienić. Właśnie ruszyła oferta publiczna litewskiej grupy Novaturas z portfela funduszu Enterprise Investors. Jej maksymalna wartość sięga 290 mln zł.

Novaturas kusi inwestorów wysoką dynamiką przychodów i zysków. Atutem spółki jest też zapowiedź dywidendy – zaliczka w wysokości 6 mln euro może zostać wypłacona w drugiej połowie roku, po zbadaniu wyników za pierwsze półrocze.

Czy w kolejnych tygodniach w kierunku GPW podążą inne firmy? Wprawdzie ostatnio na giełdach panuje wysoka zmienność, ale eksperci podkreślają, że przy decyzji o IPO najważniejsze nie są chwilowe nastroje rynkowe, ale otoczenie makroekonomiczne, strategia i fundamenty danej spółki.

– W 2018 r. spodziewamy się w Polsce nie mniejszej niż w minionym roku liczby ofert pierwotnych na rynku głównym, choć wśród potencjalnych transakcji nie widać na razie gigantów takich jak Play – mówi Bartosz Margol, dyrektor w zespole ds. rynków kapitałowych PwC. Dodaje, że pierwsze trzy miesiące roku to zwykle „najcichszy" okres, jeśli chodzi o aktywność IPO. Praktyka to potwierdza. Przykład? W 2010 r. pierwsza spółka pojawiła się na GPW dopiero pod koniec marca, a do końca grudnia debiutantów nazbierało się ponad 30.

Zdaniem przedstawicieli rynku warunki do sprzedaży akcji nadal są dość dobre. – Jeśli ktoś chce pozyskać kapitał i ma dobry pomysł na biznes, nie będzie miał problemu ze znalezieniem inwestorów – mówi Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.