Polska Izba Przemysłu Chemicznego przewiduje, że przemysł chemiczny wkrótce włączy hamulce. Może być to widoczne już w danych statystycznych za kwiecień, maj albo dopiero w kolejnych miesiącach. – Tak skomplikowanej działalności jak chemiczna nie da się natychmiast zatrzymać. To w większości produkcja ciągła, a wiele zakładów ma strategiczne znaczenie dla bezpieczeństwa gospodarczego kraju – zauważa Tomasz Zieliński, prezes PIPC.
Dodaje, że producenci wyrobów chemicznych, zasilając produktami inne sektory, jak medycyna czy budownictwo, nadal utrzymują ciągłość produkcji. – Pewna część przedsiębiorstw zmieniła produkcję na wytwarzanie np. środków do dezynfekcji albo rozszerzając, albo uzupełniając ofertę. Zatem efekt spowolnienia może być rozłożony w czasie – zauważa Zieliński.
Stabilny cały rok
O stabilności w produkcji sody kalcynowanej w tym roku może mówić Ciech. – Ciech zyskuje na tym, że około 90 proc. sprzedaży sody ma zakontraktowanych w umowach na cały rok. Poza tym nie da się z dnia na dzień wyłączyć hut szkła, a to główni odbiorcy tego produktu – zauważa Krystian Brymora, analityk DM BDM.
Zarząd Ciechu informował natomiast o spadku produkcji w innych zakładach. Z powodu zmniejszonych zamówień zredukował produkcję w fabrykach pianek i krzemianów.
Łukasz Prokopiuk z DM BOŚ podkreśla, że rynek sody nie jest całkowicie odporny na zawirowania rynkowe, z tym że odczuje je dopiero w przyszłym roku. – Obawiamy się przede wszystkim o ceny sody w 2021 r. Zakładamy ich spadek o około 4 proc., ale niewykluczone jest także mocniejsze tąpnięcie. Na szczęście ten negatywny dla wyników Ciechu efekt powinien zostać w większości zrekompensowany przez uruchomienie przez grupę fabryki soli w Niemczech – twierdzi Prokopiuk. Mniej obaw budzi kwestia popytu na sodę używaną do produkcji szkła. Coraz więcej sody zasila przemysł opakowań szklanych, a na te produkty przewidywany jest wzrost zapotrzebowania w najbliższych latach.