Ubiegły tydzień na warszawskim parkiecie zaczął się bardzo dobrze, a zakończył trochę gorzej. Do środy WIG20 rósł w dość imponującym jak na ostatnie czasy tempie, przekraczając bez problemu linię szyi formacji głowy z ramionami, a także 50-sesyjną średnią kroczącą. W czwartek wskaźnik rósł w porywach nawet do 2294 pkt, co oznaczało, że od dołka z 26 października zyskał aż 10,2 proc. Rynkowi wyjadacze mawiają, że wolą zwyżki metodą małych kroków, bo szybkie zrywy lubią kończyć się równie szybkim sprowadzeniem na ziemię. I tak się niestety stało. Już w czwartek WIG20 zanurkował, a w piątek kontynuował spadek. Ostatnia sesja tygodnia zakończyła się zniżką o 1,4 proc., do 2232 pkt. Indeks wykonał zwrotkę po teście 200-sesyjnej średniej kroczącej, a więc na ten moment opór jest górą. Jak wiadomo, dzienna dwusetka nie należy do najłatwiejszych barier, więc na najbliższy tydzień to właśnie ona stanowić będzie kluczowy opór (obecnie na wysokości 2275 pkt). A czy uda się go ponownie zaatakować? Z punktu widzenia analizy technicznej szanse byków i niedźwiedzi są dość wyrównane. Zacznijmy od argumentów dla tych pierwszych. Mimo cofnięcia z końca tygodnia WIG20 utrzymał się na linii średniej kroczącej z 50 sesji, która akurat pokrywa się z lokalnym szczytem z października (ok. 2234 pkt). Kumulacja wsparć zadziałała i niewykluczone, że działać będzie nadal. Zwłaszcza że oznaki przesilenia pojawiły się także na wskaźniku MACD. Jego linia przekroczyła bowiem poziom 0, co często sygnalizuje początek silniejszego ruchu. Jeśli ziści się optymistyczny scenariusz, to czwartkowo-piątkowa zniżka będzie tylko korektą w trwającym, krótkoterminowym trendzie wzrostowym, którego następnym celem będzie szczyt z przełomu września i października, czyli 2320 pkt. Wyżej wyzwanie stanowi poziom 2395 pkt, czyli maksimum z 28 sierpnia, które jest głową wspomnianej wcześniej formacji RGR. Jeśli chodzi o argumenty niedźwiedzi, to oprócz wspomnianego odbicia od 200-sesyjnej średniej kroczącej niekorzystnie wygląda świeca w układzie tygodniowym. Do czwartkowego poranka budowany był okazały biały korpus, ale przez zwrotkę na południe, z białego marubozu został niewielki korpus i długi, górny cień. W japońskim podręczniku analizy technicznej to oznaka przewagi podaży. Wygląda więc na to, że w najbliższych dniach rozegra się walka między wsparciem przy 2234 pkt i oporem na 2275 pkt. Przebicie jednego z tych poziomów powinno zainicjować silniejszy ruch w kierunku zgodnym z kierunkiem wybicia. Niestety, dużych spółek nie wspierają ani średnie, ani małe. Indeksy mWIG40 i sWIG80 pozostają w układach bessy, a ten drugi pogłębił nawet dołek trendu do 10 794 pkt. Niekorzystnie wyglądał też początek piątkowej sesji na Wall Street. Po trzech godzinach handlu S&P 500 tracił 0,9 proc., a Nasdaq 1,5 proc.