Wszyscy na minusie, my najbardziej

W porównaniu z zagranicznymi indeksami nasz WIG20 nie wypada najlepiej.

Publikacja: 23.04.2018 05:00

Wszyscy na minusie, my najbardziej

Foto: materiały prasowe

Po ponad dwóch miesiącach spadków doczekaliśmy się w końcu odreagowania. Indeks WIG20 od początku kwietnia rośnie i w minionym tygodniu zaatakował lokalny szczyt z marca (2329 pkt) oraz linię średniej kroczącej z 50 sesji. Od strony analizy technicznej to obiecujące sygnały, bowiem jest szansa na przerwanie serii coraz niższych maksimów w trwającym od stycznia układzie spadkowym. Należy jednak zwrócić uwagę, że ostatniej zwyżce towarzyszyły coraz niższe obroty, a na szerokim rynku więcej spółek dołowało, niż szczytowało. Poprawa warunków geopolitycznych z minionego tygodnia i chwilowe wyciszenie ćwierkającego prezydenta Stanów Zjednoczonych sprzyjały wszystkim rynkom giełdowym, ale naszemu niestety najmniej. Zwracałem na to uwagę w dziennych komentarzach.

Ta relatywna słabość śmietanki warszawskiego parkietu jest niepokojąca. Wziąłem pod lupę dziesięć indeksów giełdowych i sprawdziłem, jak dużo wciąż tracą do swoich lokalnych szczytów (w większości przypadków są to styczniowe szczyty, po których zaczęła się korekta zainicjowana na Wall Street). Zerknąłem na wykresy: WIG20, DAX, CAC40, BUX, RTS, S&P500, Nikkei225, Hang Seng, Bovespa i Merval. Licząc do czwartkowego zamknięcia, gorzej od naszego wskaźnika blue chips wypadał tylko rosyjski RTS. WIG20 był 12,3 proc. pod kreską, a ten drugi 13,9 proc. Szkopuł w tym, że akurat RTS mocno odczuł amerykańskie groźby dotyczące sankcji i interwencji w Syrii. Tylko w jeden dzień – 9 kwietnia – stracił 11,4 proc. Można więc uznać, że jego relatywna słabość ma dość osobliwy charakter.

Z pozostałej ósemki ponad 10 proc. traci wciąż tylko argentyński Merval. Dla reszty średnia strata od szczytu wynosi 6,2 proc., a więc niemal połowa tego, co mamy na WIG20. Ktoś powie, że to dobry znak, bo nasze blue chips są relatywnie nie słabsze, ale po prostu tańsze. Jest to jakiś argument. W obecnej sytuacji, wciąż jednak dość niepewnej z uwagi na nieobliczalnego Donalda Trumpa, niski poziom WIG20 to raczej zaproszenie do kontynuacji spadku niż do zakupów. Perspektywa ta ulegnie zmianie, jeśli indeks dużych spółek nie tylko przerwie sekwencje coraz niższych szczytów, ale także przebije 200-sesyjną średnią, która obecnie przebiega na poziomie 2425 pkt.

Warto zauważyć, że o ile WIG20 powoli pnie się w górę, o tyle mniejsze segmenty rynku mają z tym problem. Pierwszy tydzień kwietnia przyniósł odbicie mWIG40 i sWIG80, ale w ostatnim czasie oba indeksy częściej świeciły na czerwono niż na zielono. Ten pierwszy nie przebił się przez opór 14 400 pkt i spadł w rejon 14 100 pkt. Zaledwie 40 pkt niżej jest dołek trwającego trendu. Z kolei mWIG40 „przykleił się" do 4650 pkt i zamknął w krótkoterminowej konsolidacji.

[email protected]

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty