Początek kwietnia przyniósł korekcyjne odbicie na GPW, widoczne głównie w segmentach dużych i średnich spółek. Na razie potwierdza się historyczna statystyka, zgodnie z którą czwarty miesiąc roku zazwyczaj upływa pod dyktando byków. O optymizm wciąż jednak trudno. Po pierwsze dlatego, że na wykresach nadal dominują układy spadkowe. Po drugie, ponieważ na rynkach panuje wysoki poziom niepewności związany przede wszystkim z napiętą sytuacją na linii USA–Chiny. Przerzucanie się groźbami nałożenia ceł z jednej i drugiej strony przekłada się na podwyższoną zmienność notowań akcji. Jeszcze w październiku ubiegłego roku S&P 500 bił rekord – 241 sesji bez korekty głębszej niż 3 proc., a teraz od styczniowego szczytu spadek sięga 8 proc. Dzienne wahania tego indeksu rzędu 1 proc. to ostatnio norma i nie zanosi się, by ta nerwowość szybko minęła. Obecnie słowa czy nawet tweety Donalda Trumpa wydają się mieć większą wagę dla krótkoterminowych wahań niż dane makro czy decyzje z zakresu polityki monetarnej. Cieszą się day traderzy, niepokoją długodystansowcy. Jak w takich warunkach interpretować sygnały analizy technicznej? Z większą niż zwykle dozą ostrożności...

Dlatego odbicie z minionego tygodnia traktowałbym tylko w kategoriach chwilowego oddechu. To, że w piątek nasza giełda była znacznie silniejsza od zachodnich rynków i relatywnie dobrze zniosła spadki kontraktów na S&P 500, a potem spadkowe otwarciu handlu na rynku bazowym, nie daje gwarancji trwałego umocnienia. WIG20 wprawdzie przebił opór 2250 pkt i zbliżył się do linii trendu spadkowego, poprowadzonej po marcowych szczytach, ale tej ostatniej nie zaatakował. Poza tym aby odwrócić niekorzystną tendencję, potrzebne jest przerwanie sekwencji coraz niższych maksimów. A najbliższe z nich znajduje się dopiero przy 2329 pkt. Przypominam jednocześnie, że na wykresie wciąż straszy krzyż śmierci, utworzony przez średnie z 50 i 200 sesji, a wskaźnik ruchu kierunkowego pokazuje zdecydowaną przewagę podaży. Wsparciem na ten tydzień pozostaje dla WIG20 poziom 2200 pkt. Jego przebicie otworzy drogę co najmniej do wsparcia na 2167 pkt.

WIG20, ze względu na duży udział zagranicznych inwestorów w akcjonariatach blue chips, jest zdecydowanie bardziej zależny od globalnych nastrojów, dlatego z nieco większym optymizmem można podchodzić do zachowania średnich spółek. Indeks mWIG40 rósł w piątek piątą sesję z rzędu i jest coraz bliżej powrotu w obszar długoterminowej konsolidacji (dolna granica to okolica 4660 pkt). Gdyby taki powrót się powiódł, mielibyśmy techniczne podstawy do oczekiwania zwyżki w rejon 5000 pkt. W przeszłości już nieraz tak bywało, że w obliczu słabości WIG20 rolę lidera przejmował ktoś inny. Może tym razem historia się powtórzy.

[email protected]