Miniony tydzień na warszawskim rynku akcji zdecydowanie należał do niedźwiedzi. Indeksy WIG, WIG20, mWIG40 i sWIG80 straciły odpowiednio: 3,3 proc., 3,8 proc., 3 proc. oraz 1,5 proc. Nasz parkiet negatywnie wyróżniał się na tle światowych giełd. Licząc od styczniowego szczytu 2650 pkt, WIG20 stracił już 12,7 proc., co jest wynikiem o kilka punktów procentowych gorszym niż BUX, DAX, CAC40 i S&P500. Sytuacja techniczna także uległa pogorszeniu. Przełamane zostały lokalne wsparcia, które otwierają drogę do pogłębienia przeceny.

WIG sforsował barierę 62 000 pkt wyznaczoną przez ostatni dołek w układzie hossy. Sekwencja coraz wyższych minimów została przerwana, a więc na gruncie klasycznej analizy technicznej mamy sygnał zmiany trendu. Pytani przez nas analitycy sugerują jednak, by nie popadać w przesadny pesymizm. Zwracają uwagę, że korekta rzędu 10–15 proc. jest całkiem standardowa. W historii GPW nieraz zdarzały się cofnięcia tej skali i niekoniecznie były to sygnały wejścia na ścieżkę bessy. Poza tym spadki na warszawskim parkiecie odbywają się w otoczeniu bardzo dobrych danych z polskiej gospodarki, co zdaniem zagranicznych funduszy przemawia za tym, że trwający spadek to nie odwrócenie trendu, ale po prostu „buffettowska promocja cenowa". Trzeba jednak uczciwie przyznać, że na gruncie analizy technicznej wykres WIG wygląda jak zaproszenie do spadków. Podobnie jest zresztą z WIG20, który także sforsował grudniowy dołek i 200-sesyjną średnią kroczącą i dotarł do wsparcia w okolicy 2300 pkt. Być może ta bariera zainicjuje odbicie, co pomogłoby całemu szerokiemu rynkowi GPW.

Niepokojąco wygląda także wykres indeksu średnich spółek. W piątek znalazł się najniżej od roku, forsując dolną granicę długoterminowej konsolidacji. W piątkowym Parkiet TV Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku, przekonywał, że to wciąż faza korekty w układzie hossy, ale nie da się ukryć, że niedźwiedzie dostały techniczny argument do pogłębienia spadku. Relatywnie lepiej mają się małe spółki, ale tylko pod względem skali spadku. Indeks wrócił jednak pod średnią kroczącą z 50 sesji i zbliża się do dołka z początku lutego. Czy marzec przyniesie odwilż?

Z ankiety, którą przeprowadziłem na Twitterze, wynika, że inwestorzy są niezdecydowani. Na 66 głosujących 55 proc. uważa, że to tylko korekta, a 41 proc. spodziewa się bessy. Jednoznacznej odpowiedzi co do przyszłości nie dają też historyczne statystyki. W trzecim miesiącu roku WIG rośnie średnio o 1 proc., a gdy pominiemy wartości skrajne, to średnia spada do 0,6 proc. Mediana z kolei jest ujemna i wynosi -0,4 proc., co wynika z tego, że na 26 lat w 14 przypadkach WIG spadał, a w 12 rósł. Pocieszające jest to, że jeśli już rósł, to średnio o 6,7 proc., a gdy spadał, to średnio o 4,6 proc.

[email protected]