Jak Anglicy kupili futbol amerykański

Czy w Londynie powstanie pierwszy klub NFL poza USA? Na razie amerykańskie kluby rozgrywają w stolicy Anglii cztery mecze w sezonie.

Publikacja: 08.10.2017 09:13

Jak Anglicy kupili futbol amerykański

Foto: AFP

Wojaże klubów sportowych po innych kontynentach nie są niczym nadzwyczajnym – europejskie drużyny piłkarskie jeżdżą na tournée po Ameryce i Azji, a zespoły NBA przyjeżdżają do Europy albo Afryki. Różnica polega na tym, że piłkarska Europa albo koszykarska Ameryka w czasie gościnnych występów gra towarzysko, gdy tymczasem wizyty w Londynie to dla klubów NFL część sezonu zasadniczego. Poza tym wycieczki piłkarzy, koszykarzy czy futbolistów niewiele się różnią: chodzi o promocję gry, zdobycie nowych fanów i – co za tym idzie – pieniędzy. W ramach tegorocznych występów futbolistów w Londynie europejscy kibice mogli już zobaczyć dwa mecze: Baltimore Ravens – Jacksonville Jaguars i New Orleans Saints – Miami Dolphins. Ciągle jest okazja wybrać się na pojedynki Arizona Cardinals – Los Angeles Rams (22 października) i Minnesota Vikings – Cleveland Browns (29 października). Do Londynu co roku na takie mecze przyjeżdżają kibice z całej Europy, również z Polski.

Piłka i futbol

Mecze w Londynie to już tradycja. Odbywają się od 2007 roku pod marką International Series. Zaczęło się od jednego w sezonie. Ale ponieważ zainteresowanie okazało się bardzo duże, systematycznie zwiększano ich liczbę. W dwóch poprzednich latach rozgrywano po trzy mecze i bilety wyprzedały się w komplecie, więc zapadła decyzja, że w tym roku będą cztery. Najczęściej mecze odbywają się na Wembley, co nie wszystkim się podoba. Parę lat temu ówczesny selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Anglii Roy Hodgson bał się, że futboliści amerykańscy zepsują piłkarzom nawierzchnię przed ważnym meczem. Goście z Ameryki grają też na Twickenham Stadium. Jeśli Wembley jest świątynią piłki nożnej, to Twickenham – sanktuarium rugby.

Żeby angielscy piłkarze i amerykańscy futboliści już nie musieli wchodzić sobie w drogę, powstający właśnie nowy stadion piłkarzy Tottenhamu ma mieć również nawierzchnię do gry w futbol amerykański, wysuwaną na specjalnych szynach. Koszt całości – 800 milionów funtów, chociaż początkowo miało być 400 milionów. Amerykanie na razie dołożyli 10 milionów, ale podobno jeszcze coś dorzucą. Już od sezonu 2018/2019 mają się tam odbywać po dwa mecze sezonu zasadniczego NFL. Umowę podpisano na dziesięć lat. Właściciel Tottenhamu Daniel Levy mówił w rozmowie z ESPN, że jest chętny do współpracy z amerykańską ligą i chętnie widziałby drużynę NFL rozgrywającą swoje mecze na stadionie Kogutów. – Jesteśmy bardzo otwarci na taki scenariusz – powtarzał dziennikarzom amerykańskiej stacji. Nowy stadion pomieści ponad 61 tysięcy widzów, co jak na amerykańskie warunki nie robi wrażenia. W Stanach też ostatnio dużo się mówiło o nowoczesnym stadionie – to nowa arena futbolistów Atlanta Falcons, czyli Mercedes-Benz Stadium, zbudowany kosztem 1,6 miliarda dolarów.

Jacksonville Jaguars to drużyna, o której mówi się, że mogłaby się przenieść do Londynu. Jaguary od

Jacksonville Jaguars to drużyna, o której mówi się, że mogłaby się przenieść do Londynu. Jaguary od paru lat wybrane mecze grają w stolicy Wielkiej Brytanii.

Archiwum

Komisarz Ligi Roger Goodell mówił, że jest podekscytowany pasją i miłością, jaką okazują NFL miliony jej fanów z Wielkiej Brytanii. Goodell wie, co powiedzieć i komu się przypodobać. Ligą kieruje już od ponad dekady. Zaczynał jako stażysta, jeszcze kiedy rządził Pete Rozelle, który uczynił NFL jedną z najpotężniejszych sportowych organizacji na świecie. To Rozelle stworzył NFL Properties, czyli spółkę córkę NFL, która zajmuje się marketingiem i dzisiaj potrafi sprzedać wszystko, przynajmniej Amerykanom. W Stanach Goodell jest uważany za najbardziej wpływowego człowieka w świecie sportu. Ostatnio jest na wojnie z prezydentem Donaldem Trumpem, któremu nie podoba się protest zawodników NFL w czasie odgrywania hymnu narodowego. Zobaczymy, komu się to bardziej opłaci.

Fiasko europejskiej ligi

Futbol w wersji amerykańskiej jest w USA sportem numer 1, ale poza Ameryką nie jest tak pięknie. Pierwsza próba podboju europejskiego rynku zakończyła się fiaskiem. Kto jeszcze pamięta, że istniała organizacja pod nazwą NFL Europe, skupiająca europejskie zespoły, działająca z przerwami w latach 1991–2007? Chyba tylko księgowi NFL, którzy musieli dokładać do interesu i liczyć straty. W lidze rywalizowały europejskie zespoły, między innymi właśnie z Londynu oraz np. Barcelony. W ostatnim sezonie działalności było ich już tylko sześć: pięć niemieckich i jeden holenderski. Władze NFL uznały, że lepiej zakończyć marny biznes, który przyniósł 30 milionów dolarów straty, i realizować strategię małych kroków, tzn. rozgrywać pojedyncze mecze w Londynie.

To, że futbol, zwany w Europie amerykańskim, nie chce się przyjąć na Starym Kontynencie, nie powinno dziwić. Niezrozumiałe zasady, mało czystej gry, niezliczone przerwy, w telewizji wypełnione reklamami – tak w skrócie wygląda dla Europejczyka futbol amerykański. NBA miała łatwiej ze swoją globalną ekspansją. I to widać. NBA ma na Facebooku ponad 34 miliony polubień, NFL – zaledwie 16 milionów. Ale popularność futbolu amerykańskiego w Europie rośnie w ostatnich latach, co widać również w Polsce. Finał polskich rozgrywek odbywał się już na Stadionie Narodowym i innych dużych obiektach i przyciągał po kilkanaście tysięcy kibiców, coraz więcej drużyn rywalizuje w Polskiej Lidze Futbolu Amerykańskiego (zaczynały cztery). A przecież to sport, który wymaga znacznych nakładów finansowych.

Polak grający w NFL, w Oakland Riders, Sebastian Janikowski nie cieszy się nad Wisłą wielką popularnością, a szkoda, bo jest legendą klubu, w którym gra nieprzerwanie od 2000 roku. Przed obecnym sezonem wydawało się jednak, że ta piękna przygoda może dobiec końca, ponieważ klub z Oakland zaproponował mu znaczącą obniżkę kontraktu. Janikowski zarabiał nieco ponad 4 miliony dolarów, a klub oferował o milion mniej. Polski kopacz nie chciał się zgodzić, ale ostatecznie nie miał wyjścia. W dodatku na początku sezonu z powodu kontuzji trafił na listę rezerwowych.

Kto do Londynu?

Coraz więcej meczów rozgrywanych w Londynie wywołuje pytanie, czy powstanie tam klub NFL. Kibicom w Europie może się to wydać co najmniej dziwne – jak w amerykańskiej lidze miałaby występować drużyna z Anglii, ale za oceanem to nic dziwnego – tu obowiązuje system franczyzowy i kluby nieraz zmieniają siedziby. Po tym, gdy w 1984 roku w jedną noc z pomocą konwoju ciężarówek klub Baltimore Colts przeniósł się do Indianapolis, nic już nie dziwi. Dlaczego by nie do Europy? Tylko względy logistyczne byłyby przeszkodą. Oczywiście w Londynie mógłby też powstać nowy klub, ale to kosztuje: za wejście do elity trzeba słono zapłacić. Kiedy futbol amerykański miał wrócić do Houston, właściciel klubu Texans musiał wyłożyć 700 milionów dolarów. Tak czy inaczej, to na pewno jeszcze kwestia kilku lat.

W spekulacjach, która drużyna mogłaby się przenieść do Londynu, najczęściej przewijała się nazwa Jacksonville Jaguars. Jaguary od paru lat regularnie grają w Londynie, a właściciel klubu Shahid Khan mówi, że to ich drugi dom. Nie da się ukryć, że EverBank Field, czyli stadion w Jacksonville, pierwszy dom Jaguarów, rzadko wypełnia się po brzegi. Przed meczem na Wembley z Baltimore Ravens Khan stanął pośród zawodników, którzy trzymali się za ramiona w czasie odgrywania amerykańskiego hymnu, w geście solidarności z protestującymi.

Historia Khana to typowy przykład amerykańskiego snu. Urodził się w Lahore w Pakistanie. Nie był co prawda biedakiem, skoro rodzinę było stać, żeby wysłać go na studia do Ameryki, ale kiedy tam przybył, miał 16 lat, 500 dolarów i odwagę. Najpierw zarabiał na zmywaku, parę lat później pracował już w firmie Flex-N-Gate produkującej części samochodowe, a po kilku kolejnych postanowił zaryzykować, wziął kredyt i założył własną firmę produkującą zderzaki samochodowe. Ostatecznie sam został właścicielem Flex-N-Gate i pozostaje nim do dzisiaj. „Forbes" wycenia jego majątek na 7,3 miliarda dolarów, co plasuje go na 158. miejscu na liście najbogatszych ludzi świata. Poza Jaguarami należy do niego jeszcze Fulham FC, czyli klub piłkarski z Londynu.

Europa to niejedyny rynek, który NFL chce podbić. 19 listopada New England Patriots i Oakland Raiders zmierzą się w stolicy Meksyku. Na Estadio Azteca mecz NFL odbył się już w ubiegłym roku, a wcześniej w 2005. Tamten mecz był pierwszym spotkaniem sezonu zasadniczego rozegranym poza USA. Oglądało go na żywo ponad 103 tysiące kibiców.

Autor jest dziennikarzem „Kroniki Beskidzkiej".

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych