Wimbledon: tenisowe płace idą w górę

Mija 140 lat, a w Wimbledonie bez zmian – tenisowe płace idą w górę, kroją się nowe inwestycje i przybywa zieleni. Wciąż daje się budować sukces finansowy na angielskiej tradycji.

Publikacja: 01.07.2017 10:00

Roger Federer przygotowuje się do występów na kortach Wimbledonu. Jeśli zwycięży, zarobi 2,2 mln fun

Roger Federer przygotowuje się do występów na kortach Wimbledonu. Jeśli zwycięży, zarobi 2,2 mln funtów – o 200 tys. więcej niż otrzymał w ubiegłym roku Andy Murray.

Foto: Archiwum

Wszyscy tego się spodziewali, bo spore podwyżki uposażenia sportowców to element wspólnej strategii Komitetu Wielkiego Szlema – organizacji odpowiedzialnej za koordynację ogólnego zarządzania i finansową kontrolę czterech najważniejszych turniejów tenisowych na świecie – ale tegoroczne dane i tak robią wrażenie. Mistrz i mistrzyni Wimbledonu 2017 otrzymają po 2,2 mln funtów, co oznacza wzrost o 200 tysięcy na głowę w porównaniu z rokiem poprzednim oraz dokładnie dwa razy tyle, ile dostawali Novak Djoković i Petra Kvitova zaledwie sześć lat temu, w roku 2011. Teraz 1,1 mln funtów na czeku oglądać będą pokonani w singlowych finałach. All England Lawn Tennis & Croquet Club (AELTC), ogłaszając tegoroczną siatkę płac, zaczął od równie efektownej informacji o podniesieniu całkowitej puli nagród z 28,1 mln funtów w 2016 r. do 31,6 mln w roku bieżącym. Najbardziej interesująca kibiców lista zarobków w turniejach singlowych (zrównanie płac dla kobiet i mężczyzn nastąpiło w 2007 r.) zaczyna się od 35 tys. funtów dla pokonanych w pierwszej rundzie, kolejne szczeble tej drabinki to: 57 tysięcy (II runda), 90 tys. (III), 147 tys. (1/8 finału), 275 tys. (1/4 finału) i 550 tys. (za grę w półfinale). Dalej są już wspomniane wyżej miliony.

W porównaniach procentowych wychodzi, że największymi beneficjantami tegorocznych podwyżek będą znów pokonani na starcie – dostaną prawie 17 procent więcej niż rok wcześniej. Mówiąc krótko, coraz bardziej opłaca się przyjeżdżać i grać w Londynie, nawet bez formy.

W tym samym stopniu powiększono także premie dla tych, którzy startują w kwalifikacjach. Takich sum jeszcze w Wimbledonie nie było: 4375 funtów za udział, 8750 za awans do drugiej rundy, 17,5 tys. za grę w trzeciej rundzie. Szkoda, że z tej podwyżki w tym roku nie skorzystali licznie polscy tenisiści (tylko Paula Kania w deblu). Gdyby mieli taką możliwość, to odnotowaliby jeszcze jedną przyjemną niespodziankę: wypłacane uczestnikom dziennie diety wzrosły w kwalifikacjach do poziomu kwot wypłacanych w turnieju głównym, czyli dwukrotnie (taka dieta sięga teraz 300 funtów).

Wimbledon zarabia i inwestuje

Organizatorzy starają się skutecznie pomagać tym, którym uprawianie tenisa zawodowego idzie najtrudniej. Dotyczy to także osób rywalizujących na wózkach. Turnieje w tej kategorii pojawiły się niedawno, ale po singlowym debiucie w 2016 roku, w tym Wimbledonie będą rozegrane zarówno turnieje singlowe (32 tys. funtów dla zwycięzców), jak i deblowe (12 tys. dla najlepszej pary). W tej specjalności łączna pula nagród wzrosła z 200 do 250 tys. funtów.

Uzasadnienie prezesa klubu wimbledońskiego brzmi tak jak zawsze. – Jesteśmy dumni z roli, jaką AELTC odgrywa na poziomie lokalnym, krajowym i międzynarodowym. Z tego powodu czujemy się zobowiązani do dalszego inwestowania w przyszłość turnieju i rozwój naszego sportu przez kolejne lata – oświadczył Philip H. Brook.

Na uwagi dotyczące obecnej słabości funta szterlinga względem większości walut świata zachodu prezes Brooks odpowiedział tylko tyle, że klub wziął pod uwagę bieżące przeliczniki wymiany, ale efekt brexitu z pewnością nie był istotny przy wyliczeniach podwyżek. – Kursy ciągle się zmieniają. W czasie mej pracy w AELTC chyba każdy z turniejów Wielkiego Szlema przewodził kiedyś pod względem puli nagród. Teraz po prostu mamy czas szczególnie silnego dolara amerykańskiego – uzasadnił.

Kogo ciekawią takie zestawienia, ma więc i teraz interesujące dane do porównań (w aktualnym przeliczeniu na funty). W końcu czerwca 2017 roku najbogatszym z turniejów wielkoszlemowych wciąż pozostawał US Open. Chociaż oficjalnych danych na ten rok jeszcze nie opublikowano, to można podać, że nawet wedle ubiegłorocznej taryfy najlepszym płacono najwięcej na Flushing Meadows w Nowym Jorku (mistrz/mistrzyni: 2,65 mln funtów; finalista/finalistka 1,29 mln; pokonany/pokonana w pierwszej rundzie: 32,5 tys.) i na pewno we wrześniu zobaczymy wzrost tych kwot.

Pozostałe turnieje wiele nie odstają, ale trend na razie jest trwały: Australian Open 2017 (2,24 mln funtów za zwycięstwo; 1,15 mln za udział w finale; 30 tys. za pierwszą rundę) nieco wyprzedza Wimbledon. Roland Garros (1,8 mln; 858 tys; 29,6 tys.) stara się nie tracić zbytnio dystansu.

Wypłaty turniejowych premii przemawiają do wyobraźni, ale Wimbledon zarabia i wydaje znacznie więcej. Poza bezpośrednimi kosztami organizacji turnieju wciąż inwestuje. Nie ma przypadku: kolejny główny plan (po wielkim planie milenijnym) został zatwierdzony w 2013 roku i jest krok po kroku realizowany bez żadnych opóźnień.

W tym roku oznacza to przed wszystkim kontynuację budowy drugiego dachu, nad kortem nr 1. Dach oddany zostanie do pełnego użytku w 2019 roku. Przy okazji trybuny kortu powiększą się o 900 miejsc. Kolejny etap przebudowy to usunięcie kortu nr 19, by na jego miejscu zrobić dwupoziomowy obszar spacerów i wypoczynku (otwarcie za rok). Poza tym trwają mniejsze roboty, poprawiające obsługę publiczności.

Częścią nowego planu jest też rozbudowa obiektów treningowych po drugiej stronie Somerset Road (ulicy ograniczającej Wimbledon od zachodu), tam powstanie sześć nowych kortów halowych i dodatkowe sale ćwiczeń dla uczestników turnieju. Pod ziemią powstanie wielki parking turniejowy z przystankim dla osób akredytowanych, korzystających z turniejowego transportu.

Źródła bogactwa

Wimbledon znacząco rozwija powołaną w 2013 roku fundację, której celem jest przede wszystkim pomoc lokalnej społeczności w dzielnicach Merton i Wandsworth. Działalność charytatywna była od lat częścią turniejowej codzienności, ale teraz ma oficjalną postać i zapewnia potrzebującym stabilne wsparcie. Od chwili powstania The Wimbledon Foundation przekazała na te cele ponad 1,7 mln funtów.

Zyski z organizacji turnieju idą też niezmiennie na rozwój brytyjskiego tenisa. Chociaż skuteczność tej pomocy bywa dyskusyjna, to klub robi swoje – zarabia i oddaje 90 procent zysków na działalność klubów w całym kraju.

Główne źródła finansowania wimbledońskich wydatków pozostają od lat niezmienne. W kwestiach inwestycyjnych działacze AELTC polegają na wydawanych cyklicznie od 1920 roku obligacjach. Przypomnijmy, że te szczególne papiery wartościowe dają kilkuletnie (obecnie pięcioletnie) prawo siadania w lożach kortu centralnego oraz kortu nr 1 (cena jest z oczywistych względów różna) przez dwa tygodnie turnieju, do tego prawo wstępu do wydzielonych restauracji i barów w budynku tego kortu i miejsce na specjalnym parkingu (opłata osobno). Obligacjami można handlować na rynku wtórnym.

Ostatnia emisja 2500 sztuk w cenie nominalnej 50 tys. funtów na lata 2016–2020 na kort centralny przyniosła klubowi na czysto 120 mln funtów. Sprzedano wszystkie. Obligacje związane z kortem nr 1 (1000 sztuk po 31 tys. funtów na lata 2017–2021) też się dobrze rozeszły. Kolejne emisje (z cenami) zostaną ogłoszone w 2019 i 2020 roku.

Wimbledon niezmiennie zarabia krocie na sprzedaży praw transmisji telewizyjnej, radiowej i internetowej. Kontrakt z BBC został przedłużony do 2024 roku, za poprzedni państwowa stacja zapłaciła 40 mln funtów, nowej kwoty nie ujawniono. Stacja ESPN, przebijając NBC za transmisje do USA w latach 2012–2023 dała 400 mln dol.

Kolejne źródło bogactwa klubu to oficjalni sponsorzy, dostawcy usług i towarów. Wybrani, elitarni, zwykle związani z AELTC przez lata. W tym roku jest ich 12. Wedle roku rozpoczęcia współpracy: Slazenger (od 1902) – oficjalna piłka, Robinsons (1935) – orzeźwiający napój bezalkoholowy, IBM (1990) – partner technologiczny, Lanson (2001) – szampan, Ralph Lauren (2006) – dostawca ubrań, HSBC (2008) – bank, Evian (2008) – woda butelkowana, Lavazza (2011) – kawa, Stella Artois (2014) – piwo, Jaguar Land Rover (2015) – auta, Häagen-Dazs (2016) – lody i Pimm's (2017) – drink alkoholowy, którego obecność wypełniła lukę po odejściu Rolexa – od 1978 do 2016 roku oficjalnie mierzącego czas mistrzostw.

Bilety, choć drogie i trudno dostępne, rozprowadzanie przez loterię publiczną, sławną kolejkę, niewielką codzienną sprzedaż internetową oraz w pakietach korporacyjnych dla firm nie są zasadniczym źrodłem przychodów, tylko ich uzupełnieniem.

W tym roku po raz pierwszy wprowadzono opłaty za wejściówki na kwalifikacje (po 5 funtów). Od 1954 roku działa system taniej odsprzedaży biletów zwróconych w trakcie dnia, płatne są miejsca pod namiot w kolejce (5 funtów), te przychody kierowane są prosto do wimbledońskiej fundacji charytatywnej. Trawa skoszona do wysokości 8 mm daje zarobić naprawdę na wiele sposobów.

[email protected]

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych