Przetarg na Norwega

Przyszłość Erlinga Haalanda to dziś najważniejsza transferowa saga piłkarskiego świata. Nic dziwnego, skoro pilotuje ją superagent Mino Raiola.

Publikacja: 10.04.2021 20:00

Norweski taran Erling Haaland. Jego transfer z Borussii Dortmund może wywołać kaskadę zdarzeń, gdyż

Norweski taran Erling Haaland. Jego transfer z Borussii Dortmund może wywołać kaskadę zdarzeń, gdyż uwolni kapitał.

Foto: AFP, Ina FASSBENDER

Norweg urodził się w 2000 roku. Kiedy był trampkarzem, niektórzy śmiali się z jego sylwetki i pisali, że ma nogi jak spaghetti. Zdolnego nastolatka w akademii Bryne wypatrzyli skauci FK Molde i po dwóch sezonach oddali Red Bullowi Salzburg za 8 mln euro. Haaland dopiero w 2019 roku zaczął regularnie występować w austriackiej Bundeslidze.

Minęło kilka miesięcy i debiutując w Lidze Mistrzów, wbił hat tricka KRC Genk. Później pokonywał jeszcze bramkarzy Napoli oraz Liverpoolu, nie dając wielkim europejskiego futbolu wyjścia. Zimą zamienił Austrię na Niemcy, bo Borussia Dortmund wyłożyła za niego 20 mln euro. Zaczął bombardować bramkarzy niemieckich klubów w takim tempie, że dziś ma już 34 gole w 37 meczach.

Rok temu tylko Robert Lewandowski wyprzedził Haalanda w klasyfikacji strzelców Ligi Mistrzów. Norweg zdobył 10 bramek, był drugi. Dziś w zestawieniu najskuteczniejszych ściga się z Francuzem Kylianem Mbappe (prowadzi 10:8), ale jego Borussia jest na krawędzi odpadnięcia z rozgrywek. Jednocześnie nikt nie strzelił swoich pierwszych 20 goli w LM szybciej niż on. 20-latek potrzebował na to tylko 14 meczów.

Norwega w ostatnich miesiącach łączono już z większością klubów europejskiej czołówki, ale Raiola podkreśla, że na usługi jego klienta stać tylko nielicznych. – Nie wydaje mi się, aby znalazł się jakikolwiek dyrektor klubu lub trener, który powiedziałby „Nie jestem zainteresowany". To tak, jakby któryś zespół Formuły 1 nie chciał Lewisa Hamiltona – mówi.

Lot nad Europą

Włoch to jeden z głównych rozgrywających piłkarskiego rynku. Pilotował wszystkie przeprowadzki Zlatana Ibrahimovicia i negocjował rekordowy transfer Paula Pogby do Manchesteru United (105 mln euro). Jego klientami są także Marco Verratti, Gianluigi Donnarumma, Matthijs de Ligt i Mario Balotelli. Raiola czuje się tak mocny, że niedawno zapowiedział wojnę o wykorzystywanie wizerunku piłkarzy przez producentów gier komputerowych. Teraz robi show wokół swojej nowej gwiazdy.

Raiola niczym akwizytor objeżdża kolejne wielkie kluby. Włoch oraz ojciec Haalanda rajd po kontynencie zaczęli od Barcelony, gdzie – jak skrupulatnie policzyli hiszpańscy dziennikarze – spędzili na rozmowach 3 godziny i 40 minut. Tego samego dnia odwiedzili też siedzibę Realu Madryt, ale byli tam podobno o 28 minut krócej. Raiola ma też w kalendarzu spotkania z przedstawicielami Manchesteru City, Chelsea Londyn i Manchesteru United. „Bild" do grona potencjalnych kupców dorzuca FC Liverpool oraz Juventus Turyn.

Długi wyścig

– Plan Raioli na Haalanda jest bardzo prosty. To rozmowy z pięcioma największymi i najbardziej zainteresowanymi klubami, poznanie ich propozycji oraz podjęcie decyzji, która będzie najlepsza. Przed nami długi wyścig – wyjaśnia dziennikarz włoskiego „Sky" Fabrizio Romano. To znak, że walka o napastnika jest raczej praktycznie przetargiem.

Borussia chce za swoją gwiazdę 150 mln euro i taniej jej w tym roku nie sprzeda. Wygląda na to, że klub z Dortmundu nieźle zarobi, bo nieco ponad rok temu zapłacił za Haalanda przeszło siedem razy mniej. Kupujący do kwoty transferu muszą doliczyć prowizję dla ojca piłkarza oraz samego Raioli. Jeden z dziennikarzy ujawnił, że mowa o 20 mln euro na głowę, ale sami zainteresowani zdążyli już te informacje zdementować. Komentator „Guardiana" napisał, że Norweg to ostatni element, którego brakuje Manchesterowi City, aby stał się nie do pokonania. Sam Lee z „The Athletic" dorzuca zaś, że napastnik Borussii stał się ostatnio obsesją trenera Pepa Guardioli.

Gra o transfer Haalanda jest też kwestią prestiżu, skoro marzą o nim władze Barcelony i Realu. Dumę Katalonii wokół snajpera Borussii chciałby budować Joan Laporta, a pomóc w transferze mają mu bliskie stosunki z agentem piłkarza. – Jest utalentowany, strzela mnóstwo goli, ale na razie niech dalej pracuje – mówi z kolei Karim Benzema, który po ewentualnym transferze Norwega do Realu musiałby opuścić Santiago Bernabeu.

Apetyt snajpera

Raiola przyznaje, że już rok temu mógł poszukać swojemu klientowi większego klubu. Borussia robi się dla Haalanda za mała. Klub z Dortmundu awansował wprawdzie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, ale w Bundeslidze jest dopiero piąty i traci siedem punktów do czwartego Eintrachtu Frankfurt. Niedawno, podczas meczu z FC Koeln, Norweg miał według „Bilda" rzucać wulgaryzmami i wściekać się na kolegów. Strzelił dwa gole, ale jego zespół tylko zremisował z rywalem, który walczy o utrzymanie.

Najbliższe okienko transferowe to dla Borussii ostatni dzwonek, żeby sprzedać napastnika za rekordową kwotę. Kontrakt Haalanda zawiera bowiem klauzulę wykupu wartą 75 mln euro, która wejdzie w życie wraz z zakończeniem sezonu 2022/23.

Jego transfer może wywołać kaskadę zdarzeń, bo uwolni kapitał. Piłkarski rynek potrzebuje zastrzyku gotówki. Pieniądz musi krążyć - każda transakcja oznacza premie i prowizje – a po rekordowym 2019 roku, kiedy europejskie kluby wydały na piłkarzy 5,5 mld euro, obroty spadły o 40 procent. Niektórzy przewidywali, że pandemia koronawirusa uzdrowi rynek i zatrzyma szokujący wzrost cen najlepszych piłkarzy. Saga transferowa Haalanda pokazuje, że byli w błędzie.

Kariera Norwega rozwija się błyskawicznie, a jego apetyt rośnie. Haaland potrzebuje transferu do jednego z czołowych klubów Europy, bo to dla niego jedyna droga do zdobywania trofeów. 20-latek wie, że w najbliższym czasie nie ma szans na sukcesy z drużyną narodową. Ostatnim wielkim turniejem, na jaki awansowali jego rodacy, było Euro 2000. Finałów mundialu sięgnęli tylko trzy razy.

Niektórzy żartują, że Norwegowie dyskutują z takim zacięciem o bojkocie przyszłorocznych mistrzostw świata w Katarze właśnie dlatego, że i tak na niego nie awansują. Haaland i jego koledzy eliminacje zaczęli od dwóch zwycięstw w trzech meczach. Ich grupowymi rywalami są jednak Turcy, Holendrzy oraz Czarnogórcy, więc zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc w grupie byłoby sensacją.

Wiele wskazuje na to, że za półtora roku – kiedy czołowe drużyny narodowe będą szykować się do mundialu w Katarze – Haaland po raz pierwszy trafi na przygotowywaną przez dziennikarzy przed każdym takim turniejem listę największych nieobecnych. Całe szczęście, że reprezentacyjne turnieje pęcznieją i na kolejne mistrzostwa świata FIFA zaprosi już nie 32, ale 48 drużyn. To nadzieja także dla Norwegów oraz ich gwiazdy.

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych