Mundial: skarbiec wypchany dolarami

Finaliści mistrzostw świata rozgrywają ostatnie sparingi, testują nowych zawodników i prezentują stroje. FIFA sukces w Rosji nagrodzi hojnie.

Publikacja: 24.03.2018 15:28

W kadrze nie gra się dla pieniędzy, tylko dla zaszczytów – lubią powtarzać piłkarze i trenerzy. Ale mundial to z pewnością nie jest impreza charytatywna. Premie, choć nie biją tak bardzo po oczach jak rosnące w błyskawicznym tempie pensje zawodników w klubach, nie stoją w miejscu.

Drużyna, która 15 lipca na moskiewskich Łużnikach sięgnie po Puchar Świata, zarobi 38 mln dolarów. To o 3 mln więcej, niż za zwycięstwo w poprzednim turnieju dostali Niemcy.

Piłkarze negocjują

Na wyższe nagrody mogą też liczyć zespoły, które zajmą drugą, trzecią i czwartą pozycję (odpowiednio 28, 24 i 22 mln dolarów), a także ćwierćfinaliści (16 mln) oraz ekipy, które odpadną w 1/8 finału (12 mln). Niezmienne pozostają tylko kwoty za sam udział w mistrzostwach: 8 mln dla każdego uczestnika. Łączna pula nagród wzrosła o 12 proc. i wynosi już 400 mln dolarów. Najwięcej w historii.

Pieniądze od FIFA trafiają na konto federacji, które ustalają z zawodnikami, jaka ich część znajdzie się w ich kieszeniach. W Polsce do negocjacyjnego stołu z władzami PZPN zasiada rada drużyny, w skład której wchodzą m.in. kapitan Robert Lewandowski oraz Kamil Glik, Grzegorz Krychowiak i Wojciech Szczęsny. „Premie za osiągnięcia na mundialu nic w życiu piłkarzy nie zmienią. I tak dobrze im się wiedzie" – mówił kilka dni temu prezes Zbigniew Boniek w wywiadzie dla tygodnika „Piłka Nożna". Przekonywał, że wszystko zostało już ustalone, ale szczegółów zdradzić nie chciał.

Grasz, to zarabiasz

Minęły czasy, kiedy zawodnicy dostawali określone wynagrodzenie za przyjazd na zgrupowanie bez względu na to, czy wyszli na boisko i jaki uzyskali wynik. Dziś premiowana jest gra i sukces sportowy. Za awans na mundial w Rosji reprezentacja zarobiła w sumie ponad 10 mln zł. Podziału dokonano według specjalnego klucza.

System premiowania wygląda następująco: piłkarze, którzy rozpoczynają mecz w wyjściowej jedenastce, otrzymują 4 pkt; rezerwowi, którzy weszli na boisko – 3 pkt; ci, którzy pozostali na ławce – 2 pkt; gracze, którzy nie zmieścili się w kadrze meczowej – 1 pkt. W dziesięciu spotkaniach eliminacji do mistrzostw w Rosji można było więc zdobyć maksymalnie 40 punktów. Tyle uzbierali Lewandowski i Piotr Zieliński, co dało im ponad pół miliona zł (każdy punkt był wart 14 tys. zł). Dla porównania, w 2006 roku, gdy reprezentacja Polski grała poprzednio na mundialu, najwyższa pozycja na liście płac wynosiła 90 tys. dol. – tyle zainkasowali Maciej Żurawski i Jacek Bąk.

Przed Euro 2016 kadrowicze Nawałki wynegocjowali 35 proc. kwoty zarobionej przez PZPN, pomniejszonej m.in. o koszty organizacji zgrupowań. Za awans do ćwierćfinału dostali do podziału prawie 8 mln zł.

Niemcy rozbiją bank?

Większość reprezentacji ustala premie z dużym wyprzedzeniem – by piłkarze nie zaprzątali sobie nimi głowy przed samym turniejem. Niemcy już kilka miesięcy temu ogłosili, że za obronę tytułu każdy z zawodników otrzyma po 350 tys. euro. To rekord, cztery lata temu otrzymali 50 tys. mniej. Srebro wyceniono na 200 tys., brąz – 150 tys., czwarte miejsce – 125 tys., ćwierćfinał – 75 tys. Za zwycięstwa w fazie grupowej nie zarobią już jednak ani eurocenta (podobnie jak Anglicy, którzy za trofeum mają obiecane po 215 tys. funtów na głowę). – Teraz wszyscy wiedzą, o co walczą, i będą się mogli skoncentrować wyłącznie na grze – mówi menedżer mistrzów świata Oliver Bierhoff.

FIFA gwarantuje również wszystkim finalistom pokrycie kosztów przygotowań do mundialu.

Cztery lata temu było to milion dolarów dla każdej reprezentacji, teraz jest 1,5 mln. Wzrosły także rekompensaty dla klubów, które zwolnią swoich zawodników na turniej (tzw. Club Benefit Programme – 209 mln), oraz na ich ubezpieczenie w przypadku kontuzji (134 mln).

Po podliczeniu wszystkich kosztów wychodzi, że FIFA zapłaci uczestnikom łącznie 791 mln dol., czyli 40 proc. więcej niż za poprzedni mundial w Brazylii. Przychody światowej federacji wyniosły wtedy 4,8 mld (w tym roku ma to być już 5,5 mld), zysk – 2,1 mld.

Mundial to flagowy produkt FIFA, przynoszący jej 85 procent dochodów. Połowę z nich zapewnia sprzedaż praw telewizyjnych (w 2014 roku było to 2,4 mld dol.), nieco mniej – praw marketingowych (1,6 mld). Dopiero na trzecim miejscu znajduje się dystrybucja biletów (527 mln).

Skok na kasę

Mistrzostwa w Rosji to ostatni turniej w obecnym formacie. Za cztery lata mecze w Katarze odbywać się będą na przełomie listopada i grudnia, a od 2026 roku liczba finalistów ma zostać zwiększona z 32 do 48 drużyn.

Rywalizacja ma się toczyć w 16 grupach trzyzespołowych – dwa najlepsze awansują do fazy pucharowej. Zwiększy się liczba spotkań (z 64 do 80), ale nie wydłuży to drogi do finału – by zdobyć Puchar Świata, nadal trzeba będzie rozegrać siedem meczów.

Korzyści odczują zwłaszcza Azja i Afryka, które zyskają po cztery dodatkowe miejsca (odpowiednio osiem i dziewięć). Trzy drużyny więcej będą się kwalifikować z Europy (w sumie 16) oraz Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów (6), dwie z Ameryki Południowej (6), jedna z Oceanii. Dwa pozostałe miejsca zajmą zwycięzcy turnieju interkontynentalnego. – Dla Hiszpanów obecność na mundialu to normalna sprawa, ale są kraje, które w takiej imprezie nie brały udziału nigdy – tłumaczy szef FIFA Gianni Infantino.

„To mnie nie przekonuje. Mam wrażenie, że pogoń za pieniędzmi i sponsorami trochę zabija sport" – przyznał niedawno w rozmowie z „Rzeczpospolitą" prezes Boniek.

Ucierpi prestiż

Infantino spłaca dług wobec mniejszych członków FIFA, którzy wynieśli go na stanowisko prezesa, a światowa federacja liczy, że jej przychody wzrosną o miliard dolarów (zysk o 640 mln). Z pewnością nie wzrośnie jednak poziom turnieju. Pokazało to już Euro 2016, w którym swoich reprezentantów miało prawie pół Europy, a niektóre mecze były po prostu nudne. Po zbliżającej się rewolucji na mundialu, czyli dotąd najbardziej elitarnych rozgrywkach, wystąpi co czwarta ekipa świata. Wyjście z grupy, a tym bardziej wygranie eliminacji, nie będzie już żadnym sukcesem. Niespodzianki, takie jak brak Włoch czy Holandii, zostaną ograniczone do minimum.

Ta ekspansja oznacza też, że gospodarz będzie musiał dysponować aż 48 ośrodkami pobytowymi. Tak ogromne wyzwanie logistyczne sprawi, że szanse mniejszych krajów na goszczenie mistrzostw spadną praktycznie do zera. Nieprzypadkowo o prawo organizacji MŚ 2026 stara się samodzielnie tylko Maroko, a USA, Kanada i Meksyk wystawiły wspólną kandydaturę.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że ten eks­pe­ryment może się skończyć spektakularną klapą.

[email protected]

Parkiet PLUS
Dlaczego Tesla wyraźnie odstaje od reszty wspaniałej siódemki?
Parkiet PLUS
Straszyły PRS-y, teraz straszą REIT-y
Parkiet PLUS
Cyfrowy Polsat ma przed sobą rok największych inwestycji w 5G i OZE
Parkiet PLUS
Co oznacza powrót obaw o inflację dla inwestorów z rynku obligacji
Parkiet PLUS
Gwóźdź do trumny banków Czarneckiego?
Parkiet PLUS
Sześć lat po GetBacku i wiele niewiadomych