Aplikacje mobilne zyskują na popularności

Domy maklerskie notują coraz większe prowizje od obrotów, których inwestorzy dokonują poprzez aplikacje w telefonach.

Publikacja: 25.05.2020 05:00

Aplikacje mobilne zyskują na popularności

Foto: Adobestock

Szybko, łatwo, wygodnie, a do tego praktycznie nieograniczony dostęp niezależnie od miejsca przebywania. Aplikacje mobilne coraz mocniej zaznaczają swoją obecność w świecie inwestycji giełdowych. Przedstawiciele domów maklerskich podkreślają, że smartfon czy też tablet nie służą już tylko do przeglądania informacji czy też notowań. To także coraz częściej sposób na zawieranie transakcji. Trend jest rosnący i nie można wykluczyć, że jeszcze się nasili. Z drugiej strony jednak wciąż są inwestorzy, którzy trzymają się tradycyjnych rozwiązań.

Coraz większa popularność

Rynek usług maklerskich zmienia się oczywiście wraz z postępem technologicznym. Internet, który jeszcze kilkanaście lat temu traktowany był z dystansem przez inwestorów giełdowych, dzisiaj jest ich codziennością. Najlepiej świadczą o tym liczby. Udział rachunków internetowych w stosunku do wszystkich rachunków maklerskich na koniec 2019 r. wynosił 85 proc. Z kolei 83 proc. obrotów inwestorów indywidualnych w II półroczu ubiegłego roku zostało zrealizowanych przez Internet. O tym, że Internet na dobre zagościł w świecie inwestycji, nie trzeba nikogo przekonywać. Teraz jednak idzie kolejna fala zmian.

Coraz większą popularnością cieszą się maklerskie aplikacje mobilne, które brokerzy „dokładają" (bez dodatkowych opłat) do rachunku inwestycyjnego. A skoro jest popyt, to jest i podaż. Praktycznie wszystkie liczące się domy maklerskie udostępniają już swoim klientom możliwość pobrania aplikacji. Oczywiście różnią się one od siebie szczegółami (dostępność wykresów, sposób prezentowania danych itp.), ale główne rozwiązania są takie same: klient dostaje możliwość śledzenia notowań, a także składania zleceń. W dobie powszechnej cyfryzacji tego typu rozwiązania wydają się być czymś naturalnym. Świat inwestycji też jednak rządzi się swoimi prawami. To co w „normalnym" świecie wydaje się być oczywiste, w przypadku inwestowania nabiera zupełnie innego wymiaru. Tutaj bardzo dużą rolę odgrywa siłą przyzwyczajenia. I tak jak wielu inwestorom ciężko było przejść na handel internetowy (część nadal tego nie zrobiła), tak i aplikacje mobilne na początku miały pod górkę. To jednak zaczyna się zmieniać.

– Od 2019 r. obserwujemy znaczący wzrost zainteresowania aplikacją mobilną. Klienci wykorzystują ją do obserwacji notowań oraz składania zleceń. Struktura prowizji z kanału mobilnego wzrosła od 2019 r. dwukrotnie – przyznaje Marcin Ciechoński, dyrektor w BM PKO BP.

GG Parkiet

Wzrost zainteresowania aplikacjami mobilnymi notują także inni brokerzy. W przypadku BM mBanku 30 proc. prowizji pochodzi właśnie z kanału mobilnego. W DM BOŚ w tym roku około 27 proc. aktywności klientów jest zasługą właśnie tej usługi. Również klienci Santander BM przerzucają się na aplikacje mobilne. – W Santander BM już od kilku lat ponad 90 proc. zleceń realizowanych jest zdalnie. W ostatnim czasie zmienił się tylko rozkład między transakcjami w serwisie internetowym, a tymi w aplikacji mobilnej. Inwestowanie ze smartfona wzrosło rok do roku o 165 proc. (zrealizowane zlecenia). Po części jest to z pewnością efekt dużej zmienności na rynkach, ale także wprowadzonych pod koniec ubiegłego roku zmian w aplikacji Inwestor mobile, w tym logowania biometrycznego i możliwości wykonania przelewu, na czym bardzo zależało naszym klientom. Dodatkowo zdecydowana większość osób, które w ostatnim czasie otworzyły zdalnie rachunek maklerski, to klienci młodzi. Oni również inwestują mobilnie – mówi Wojciech Sieńczyk, dyrektor Santander BM.

Brokerzy nie ukrywają, że w ostatnim czasie zainteresowanie aplikacjami mobilnymi dodatkowo się nasiliło wraz z pojawieniem się nowych inwestorów na rynku (w marcu i kwietniu w skali całego rynku przybyło prawie 50 tys. nowych rachunków maklerskich). Sprzyja temu właśnie fakt, że w dużej mierze są to osoby młodsze niż dotychczasowa grupa klientów. Ponadprzeciętna zmienność również przekłada się na popularność aplikacji mobilnej. Inwestorzy chcą być na bieżąco z wydarzeniami rynkowymi i móc na nie zareagować w każdej chwili, niezależnie od tego, gdzie się znajdują. – Polacy już się przyzwyczaili do korzystania z usług bankowych przez telefon. Większość z nas nie rozstaje się z nim niemal przez całą dobę. Dlatego coraz więcej osób chce także inwestować mobilnie. Na dynamicznie zmieniającym się rynku jest to tym bardziej istotne, żeby zalogować się do aplikacji i w kilku szybkich krokach sprzedać lub kupić papier. W efekcie zanotowaliśmy 2,5-krotny wzrost prowizji ze zleceń mobilnych – mówi Sieńczyk.

Inna sprawa, że aplikacje mobilne nie są w stanie zastąpić pełnego dostępu do internetowej platformy transakcyjnej z wszystkim jej możliwościami. To dla wielu aktywnych inwestorów jest spore ograniczenie. Dlatego aplikacje mobilne mają zarówno swoich przeciwników, jak i zwolenników. – Zaawansowani gracze chcą mieć dostęp np. do rozbudowanych narzędzi analitycznych czy pełnego arkusza zleceń. A tego żaden smartfon zwyczajnie nie jest w stanie umożliwić – podkreśla szef Santander BM.

W tradycji siła

To, że aplikacja mobilna przegrywa z rozbudowanymi platformami internetowymi nie jest być może jeszcze zbyt dużym zaskoczeniem. Zastanawiający może być jednak fakt, że część inwestorów nie tylko nie korzysta z aplikacji mobilnych, ale nawet z dystansem podchodzi do platform internetowych. Dane pokazują, że w II połowie roku 17 proc. obrotu inwestorzy indywidualni zrealizowali w innych kanałach niż Internet.

GG Parkiet

Jeśli nie Internet to co w zamian? Okazuje się, że jest wciąż grupa klientów, która ceni sobie bezpośredni kontakt z brokerem. I chociaż sieć wyspecjalizowanych punktów obsługi maklerskim na przestrzeni ostatnich lat istotnie się skurczyła, to część firm nadal utrzymuje oddziały stacjonarne. Wśród nich jest m.in. BM Pekao, DM BOŚ, BM mBanku czy też BM PKO BP. O tym, że są one potrzebne, przekonać się można było ostatnio, kiedy to przed oddziałami BM PKO BP ustawiały się kolejki chętnych do zakupu obligacji skarbowych i to pomimo faktu, że cały ten proces można przeprowadzić zdalnie włącznie z otwarciem rachunku rejestrowego.

– Okazuje się, że wiele osób przy zarządzaniu swoimi pieniędzmi wciąż woli kontakt osobisty z wykwalifikowanym pracownikiem. Staramy się odpowiadać na potrzeby klientów i stąd też utrzymujemy sieć POK. Nie zapominamy jednak również o kanałach zdalnych – mówił ostatnio na łamach „Parkietu" Grzegorz Zawada, dyrektor BM PKO BP. Aplikacje mobilne zapewne nadal będą zyskiwać na popularności, ale różnorodność klientów powoduje, że rynek jednocześnie potrzebuje też innych rozwiązań, również tych bardziej tradycyjnych.

Michał Wojciechowski wicedyrektor, BM mBanku

Aplikacja mobilna dla inwestorów jest obecnie oczywistością jak możliwość składania zleceń przez internet. Świadczą o tym statystyki. 30 proc. prowizji pochodzi z kanału mobilnego, a liczba rachunków, na których zrealizowano transakcje mobilne, stanowi 50 proc. rachunków internetowych. Wśród nowych klientów widać nawet większe zainteresowanie tym kanałem. Szczególnie w grupie inwestorów korzystających z usługi eMakler. Częstsze wykorzystanie aplikacji mobilnych nie oznacza jednak, że zastąpią one platformy internetowe czy webowe. Raczej będą dobrym uzupełnieniem, odpowiadając na potrzeby różnych grup inwestorów. Dla najliczniejszej grupy stanowią wypełnienie „czasu oczekiwania" (w kolejce, korku, przerwie w pracy). Inwestorzy uruchamiają wtedy apki maklerskie, żeby zerknąć na notowania, sprawdzić stan portfela, ewentualnie informacje ze spółek. Wieczorami składają zlecenia na następną sesję na rynku polskim lub na giełdzie amerykańskiej. Ich głównym wymaganiem jest prostota i intuicyjność interfejsu aplikacji. Druga grupa to aktywni traderzy, którym komórka pozwala oderwać się od ekranów monitorów komputerów. Mając potrzebę ciągłego kontrolowania pozycji, a nawet otwierania nowych, trzymają smartfony w pogotowiu. Wykorzystują aplikacje mobilne nie tylko do obserwacji notowań, ale też aktywnej spekulacji. Oczekują, że będą miały interfejs, który pozwoli im nie tylko składać zlecenia, ale też wyświetlić wykres, ustalić poziom „stopów" czy sprawdzić cenę otwarcia pozycji. Trzecią grupę stanowią użytkownicy mobilni, którzy rzadko korzystają z rozwiązań desktopowych. Dla nich priorytetem jest możliwość wykonania wszelkich aktywności inwestycyjnych mobilnie. PRT

Paweł Kolek dyrektor departamentu rynku wtórnego, DM BOŚ

Aplikacje mobilne są już stałym elementem oferty każdego biura maklerskiego dla klienta detalicznego. Trzeba jednak też pamiętać, że sama aplikacja mobilna nie jest wystarczająca do obsługi wszystkich grup klientów, chyba że ograniczymy się do młodszej grupy inwestorów, realizujących transakcje pod wpływem impulsu. Trudno wyobrazić sobie inwestora wpatrującego się ekran smartfona, czy nawet tabletu osiem godzin dzień w dzień. Realnie w naszej ocenie do efektywnego inwestowania potrzebna jest zarówno aplikacja tradingowa, aplikacja na stronie i właśnie mobilna. Inwestorzy zawodowi korzystają z aplikacji tradingowych, wspomagają się mobilnymi, kiedy się przemieszczają poza swoim stanowiskiem pracy. Inwestorzy, którzy pracują, muszą w godzinach pracy posługiwać się aplikacjami mobilnymi lub aplikacjami na stronie w zależności od podejścia pracodawcy. Dla inwestorów podczas wyjazdów wakacyjnych aplikacja mobilna to konieczność. Oczywiście aplikacje mobilne będą stale rozwijane (ergonomika, wydajność, funkcjonalność), ale trzeba też pamiętać, że różne grupy klientów mają skrajnie rożnie wymagania i potrzeby, które trzeba pogodzić. To powoduje, że aplikacji nie można ani za bardzo uprościć, ani też zbyt komplikować. Jeśli zaś chodzi o statystyki w naszym domu maklerskim, to udział w obrotach czy też w aktywnych klientach w roku 2018 wynosił 22–23 proc., natomiast w roku 2019 przekroczył 25 proc., a w 2020 wynosi około 27 proc. Jeśli zaś chodzi o aktywację dostępu do tego typu rozwiązań, to utrzymuje się ona na stałym poziomie około 30 proc. otwartych rachunków. Wyjątkiem był marzec tego roku, kiedy odsetek ten wynosił około 40 proc. PRT

Biura maklerskie
Nowe, maklerskie posiłki
Biura maklerskie
Polskim brokerom marzą się kryptowaluty. Doczekają się przyzwolenia od nadzorcy?
Biura maklerskie
Rafał Sadoch, BM mBanku: Fundamenty hossy na rynku akcji nadal są zdrowe
Biura maklerskie
Jarosław Fuchs, wiceprezes Pekao: Wierzę w lepsze czasy dla polskiego rynku kapitałowego
Biura maklerskie
XTB znów pozyskało najwięcej rachunków
Biura maklerskie
Prezes XTB: Milion klientów to ważny krok, ale to wciąż daleko od celu