– Poczekajmy na szczegóły operacji, przede wszystkim cenę i skutki przełożenia „frankowego" wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej na wycenę mBanku – usłyszeliśmy ze źródła zbliżonego do rządu.

Commerzbank ma 69 proc. kapitału mBanku i w nowej strategii mającej pomóc mu w odbudowie rentowności zakłada sprzedaż tego czwartego co do wielkości banku w Polsce wycenianego na 14,6 mld zł. Premier Mateusz Morawiecki zapytany we wtorek, czy państwo byłoby zainteresowane mBankiem odpowiedział, że nie jest to dzisiaj sprawa priorytetowa, ale „są różne możliwości i decyzje ostateczne będą zapadały w przyszłości w odniesieniu do tego, czy jakaś polska instytucja finansowa będzie zainteresowana tymi aktywami". W programie wyborczym PiS jest zapis o dążeniu do zwiększenia udziału państwa w sektorze bankowym w razie pojawienia się okazji.

Komisja Nadzoru Finansowego zaznacza, że nowy główny akcjonariusz banku musi gwarantować długoterminowe, stabilne i ostrożne nim zarządzanie. – Konieczne jest, aby ewentualny następca legitymował się dobrą, weryfikowalną reputacją, zdrową sytuacją finansową, adekwatnymi środkami finansowymi i odpowiednim doświadczeniem w prowadzeniu działalności bankowej w skali porównywalnej ze zbywanym bankiem – mówi Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF. Takimi instytucjami są PKO BP i Pekao, które z racji swoich dużych kapitałów i państwowego głównego właściciela wymieniane są w gronie faworytów do przejęcia mBanku, choć analitycy wskazują, że to na tyle atrakcyjny bank, że przyciągnie znacznie więcej zainteresowanych. PKO BP zaznacza, że jak zawsze w przypadku pytań o zainteresowanie przejęciami konkretnych spółek nie komentuje sprawy. Pekao informuje, że nie prowadzi teraz żadnych projektów o charakterze przejęć banków, i nie komentuje spekulacji w sprawie kupna mBanku.

Jego wycena przez trzy miesiące spadła o ponad 20 proc. na fali obaw o skutki wyroku TSUE, który zostanie opublikowany 3 października. Kluczowe dla atrakcyjności mBanku będzie wydzielenie portfela frankowego, ale problemem jest to, że przeprowadzenie takiej operacji nie będzie tak łatwe jak przy przejęciach Deutsche Banku Polska i Raiffeisen Polbanku, które nie były notowane na GPW.

– Rozwiązaniem mogłoby być wezwanie na cały mBank i późniejsze wydzielenie portfela frankowego, podobnie jak podczas przejęcia BPH przez Aliora. Wydaje się niemożliwe kupno samego pakietu akcji mBanku należącego do Commerzbanku bez ogłaszania wezwania na całość. Dlatego wzrost notowań mBanku w ostatnich dniach to prawdopodobnie dyskontowanie przez rynek wezwania na wszystkie akcje i „podciąganie" kursu do sześciomiesięcznej średniej – mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM. sprawy frankowe w bankach