Indeks WIG-banki zyskuje dzisiaj o ponad 4,2 proc., do 4107 pkt, najwyższego poziomu od połowy lipca. To druga z rzędu mocna sesja dla kredytodawców. Bankowy indeks zyskuje dziś dużo mocniej niż rynek – WIG rośnie o 1 proc., a WIG20 o 1,2 proc.

Trzeba jednak pamiętać, że WIG-banki to najsłabszy w tym roku branżowy indeks na GPW – stracił ponad 39 proc. w porównaniu z przeceną WIG o 9 proc. a WIG20 o 14 proc. (drugim najsłabszym branżowym wskaźnikiem jest WIG-paliwa, który stracił 26 proc.). Banki nie załapały się na odbicie na szerokim rynku, które przyszło wiosną, po wielkiej przecenie z przełomu lutego i marca spowodowanej obawami o skutki pandemii dla gospodarki. Zdecydowały o tym przede wszystkim działania Rady Polityki Pieniężnej, która ścięła stopy procentowe w trzech ruchach do zaledwie 0,1 proc. z 1,5 proc. poprzednio, co uderzy w wyniki banków. Dodatkowo obawą jest skokowy wzrost odpisów kredytowych i spadek aktywności klientów oraz sprzedaży produktów bankowych.

Wtedy pojawiły się komentarze bankowców, że ten rok dla sektora może być najgorszym od 2003 r., gdy zarobił netto tylko 2,3 mld zł (dla porównania w 2019 r. było niemal 14 mld zł). Po półroczu sytuacja nie wygląda tak źle – sektor ma 3,9 mld zł zysku o połowę mniej niż rok temu. Dzisiaj zyskują też inne banki – indeksy Stoxx Europe 600 Banks (zrzesza 39 banków z Europy) oraz Euro Stoxx Banks (zrzesza 22 kredytodawców ze strefy euro) zyskują dzisiaj odpowiednio 3,7 proc. i 4 proc. Odbicie banków w Europie może wynikać z poprawy nastrojów w gospodarce (dziś podano, że indeks ZEW w Niemczech urósł w sierpniu mocniej niż oczekiwano). Jednak trudno być wielkim optymistą wobec zysków i rentowności polskich banków w przyszłym roku, gdy obniżki stóp procentowych w pełni wpłyną negatywnie na wynik z odsetek, bilanse będą rosły wolniej, a koszty ryzyka – po wyczerpaniu rządowych tarcz dla firm – mogą wciąż być bardzo wysokie.