Wbrew problemowi frankowemu wyceny banków mocno urosły

Od końca października kapitalizacja Millennium czy mBanku podwoiła się, rosnąc o 2,4 mld zł i 5,2 mld zł. Tymczasem ich frankowe koszty mogą sięgnąć po 15 mld zł. Czy rynek zapomniał o tym ryzyku?

Publikacja: 08.03.2021 05:30

Wbrew problemowi frankowemu wyceny banków mocno urosły

Foto: Adobestock

Ostatnie tygodnie przyniosły duży wzrost notowań banków. Tylko od początku roku WIG-banki zyskał 13,5 proc., czyli znacznie pokonał szeroki rynek, bo WIG urósł tylko o nieco ponad 1 proc. Polskie banki wpisały się w trend poprawy nastrojów do banków na świecie, np. Euro Stoxx Banks, zrzeszający 22 największych kredytodawców w strefie euro, w tym czasie zyskał 17,3 proc. Polskie banki zyskały jeszcze więcej, licząc od jesieni, i pomimo nadciągających wielkich kosztów dla naszego sektora bankowego cechowały się relatywną siłą wobec banków ze strefy euro.

Notowania w górę w ślad za Europą

Od dołka z końca października WIG-banki urósł aż o 71,5 proc., czyli pobił Euro Stoxx Banks o 5 pkt proc., a WIG o prawie 41 pkt proc. Z kolei od 8 grudnia warszawski indeks bankowy urósł o 15,6 proc., czyli także okazał się lepszy od europejskiego (2 pkt proc.) i szerokiego rynku na GPW (prawie 12 pkt proc.). Data ta nie jest przypadkowa – właśnie wtedy Jacek Jastrzębski, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, wezwał banki do oferowania ugód frankowiczom. Rynek oczywiście już wcześniej zdawał sobie sprawę, że banki będą musiały ponieść spore koszty wynikające z problemów frankowych, i był to główny powód słabości notowań w 2019 r. Jednak wystąpienie szefa KNF rozwiewa wątpliwości i pozbawia nadziei tych, którzy liczyli, że bankom uda się uniknąć dużych kosztów frankowych. Zwrócił się do bankowców, sugerując, że albo dogadają się z frankowiczami i wezmą na barki spore koszty z tym związane, albo będą nadal walczyć w sądach, narażając się na dużo wyższe, choć rozłożone w czasie, koszty przegranych spraw. Notowania polskich banków podskoczyły także od 29 stycznia, gdy Sąd Najwyższy potwierdził, że Izba Cywilna zajmie się kluczowymi zagadnieniami w sprawach frankowych (decyzja w tym zakresie była oczekiwana), co powinno się przełożyć na ujednolicenie orzecznictwa w tym zakresie. Wiele wskazuje na to, że uchwała Sądu Najwyższego może ułatwić klientom wygraną w sądach, co zwiększy koszty dla banków (wyższa strata na jednej przegranej sprawie i więcej pozwów).

W skład WIG-banki wchodzą także banki zagraniczne (UniCredit i Banco Santander). Kapitalizacja tylko polskich 11 kredytodawców urosła od dołka z końca października łącznie o blisko 60 mld zł (76 proc.), od 8 grudnia o 19,9 mld zł (17 proc.), od 29 stycznia zaś o 14,9 mld zł (12 proc.). Co ciekawe, licząc od października i grudnia, najbardziej zyskiwały nie banki pozbawione problemu frankowego, ale te najbardziej obciążone tymi kredytami (pomijając Getin Noble, który jest w specyficznej sytuacji). Głównie chodzi o Millennium i mBank.

GG Parkiet

Urząd KNF ocenia, że ugody z frankowiczami to koszt niecałych 35 mld zł brutto. Szacunki te oparte są na danych z banków obejmujących 93 proc. portfela frankowego i nie zakładają objęciem ugód kredytów już spłaconych. Uwzględnienie tych dwóch czynników podnosi koszty dla sektora do 43 mld zł. Jaka jest alternatywa? Pomijamy tu najbardziej optymistyczny i raczej nierealny scenariusz polegający na zastąpieniu niedozwolonych klauzul indeksacyjnych średnim kursem NBP (koszt dla sektora ok. 6 mld zł). Najbardziej prawdopodobna jest taka uchwała Sądu Najwyższego, która skutkować będzie unieważnianiem umów hipotek frankowych i nienaliczaniem bankom opłaty za korzystanie z kapitału (ale sam kapitał w ramach rozliczenia z klientem będzie zwracany) – to byłby koszt dla całego sektora rzędu 109 mld zł (dotyczy to także spłaconych hipotek). Gdyby uchwała była korzystniejsza dla banków i po unieważnieniu umowy należałaby im się opłata za udostępnienie kapitału, koszt wyniósłby 76 mld zł. Odfrankowienie, czyli przewalutowanie po kursie z dnia zaciągnięcia, ale pozostawienie stawki LIBOR, to koszt blisko 85 mld zł (obie kwoty zakładają koszt dla całego sektora, w tym także kredytów spłaconych).

– Zakładając wstępnie, że 70 proc. klientów zdecyduje się na ugody, 20 proc. wybierze ścieżkę sądową i wygra unieważnienie bez wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, a 10 proc. nie zrobi nic, to łączne koszty dla sektora wyniosą 52 mld zł. To jest nasz scenariusz bazowy, który według nas nie jest obecnie wyceniany na rynku – mówi Maciej Marcinowski, analityk Trigon DM.

Rynek rozdarty między scenariuszami

Dla przypomnienia: kapitalizacja polskich banków urosła od października o 60 mld zł, od grudnia o 20 mld zł, a od stycznia o 15 mld zł. Ich notowania zwyżkowały w ślad za europejskimi, jakby ignorując widmo frankowych kosztów. – Ryzyko frankowe nadal istnieje, ale rynek zaczyna uwzględniać rosnące rentowności obligacji i pojawiające się argumenty za podwyżkami stóp procentowych, które byłyby korzystne dla banków. To zdecydowało o ostatnim wzroście ich notowań – ocenia Kamil Stolarski, analityk Santander BM.

GG Parkiet

Eksperci podkreślają, że wiele różnych czynników wpływa ostatnio na notowania banków. – Sektor jesienią mocno pozytywnie zareagował na pierwsze informacje o szczepionce, to był wyraźny sygnał dający nadzieję na poprawę sytuacji makroekonomicznej. Do tego dochodzi presja inflacyjna i rosnące rentowności obligacji. Na to nałożyła się sprawa zaproponowanych przez KNF ugód z frankowiczami. Gdyby udało się je zawrzeć, istotnie spadłoby ryzyko sektora. Koszt wprawdzie byłby bardzo duży, ale nieporównywalnie mniejszy od scenariuszy sądowych. Według moich analiz większość banków z GPW udźwignęłaby koszt ugód pod względem kapitałowym. Po konwersji polskie banki mogłyby istotnie poprawić niskie teraz ROE, które częściowo wynika z podatku bankowego i rezerw oraz wysokich kapitałów trzymanych na hipoteki frankowe. Wreszcie uwolnione mogłyby zostać dywidendy – podkreśla Marta Jeżewska-Wasilewska, analityczka Wood & Co.

Przypomina, że wcześniej banki z GPW odstawały nieco od europejskich z powodu frankowego ryzyka. – Ugody mogły dać inwestorom nadzieję i być jak światełko w tunelu, bo rynek od dziesięciu lat z różną intensywnością zajmuje się problemem tych kredytów. Teraz widać, że i same banki są bardziej zdeterminowane, aby rozwiązać ten problem. Wydaje się, że scenariusz pesymistyczny, czyli porażki banków w sądach, nie jest wyceniany przez rynek, choć oczywiście sporo zależy od tego, ile osób pójdzie do sądów i jak kosztowna dla banku będzie statystycznie jedna porażka. Nawet jeśli połowa klientów pójdzie do sądów i wygra, będzie to trwało parę lat i koszt może być podobny jak w przypadku ugód, ale bez korzyści, które dają one bankom – zaznacza Jeżewska-Wasilewska.

Stolarski podkreśla, że banki frankowe notowane są z dyskontem do pozostałych i gdyby założyć scenariusz ugód, czekałby je wzrost notowań. – Jeśli jednak dominującym rozwiązaniem byłyby kosztowne sprawy sądowe, kursy mogą spaść – dodaje.

Banki
Czystki dotarły do Banku Pekao, to już ostatnie dni Leszka Skiby jako prezesa
Banki
Tomasz Miklas: Długi firm w Aliorze kupiły zagraniczne spółki
Banki
Miotła kadrowa dotarła do Banku Pekao. Powołano nową radę nadzorczą
Banki
VeloBank będzie musiał wejść na giełdę? KNF ma takie oczekiwania
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Banki
Brunon Bartkiewicz nie będzie już prezesem ING BSK
Banki
Coraz więcej banków z rezerwami na ponad 100 proc. portfela CHF