#WykresDnia: Odwrócona krzywa przychodowości a PKB

Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska, analizuje zależność między odwróconą krzywą przychodowości a dynamiką PKB w przypadku Polski.

Publikacja: 12.12.2018 11:12

#WykresDnia: Odwrócona krzywa przychodowości a PKB

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski

W zeszłym tygodniu zaniepokojenie inwestorów wywołało zmniejszenie się różnicy pomiędzy rentownością amerykańskich skarbowych obligacji 10-letnich i 2-letnich do rekordowo niskiego poziomu 11 punktów bazowych, najniższego od 2007 roku. – Odwrócenie krzywej przychodowości, czyli ujemna różnica pomiędzy rentownością obligacji 10- i 2-letnich, zazwyczaj sygnalizowała wystąpienie recesji w USA w horyzoncie od 11 do 23 miesięcy – tłumaczy Arkadiusz Krześniak, główny ekonomista Deutsche Bank Polska.

I analizuje, na co wskazuje nachylenie krzywej przychodowości o przyszłej dynamice PKB w przypadku Polski.

parkiet.com

– W okresie 2003-2012 odwrócenie krzywej przychodowości w Polsce sygnalizowało spadek rocznej dynamiki PKB do poziomu ok. 2 proc. z wyprzedzeniem 7-12 miesięcy (dwa prawidłowe sygnały). Głęboki spadek dynamiki PKB prawie do zera w 2013 r. nie był sygnalizowany przez odwrócenie się krzywej przychodowości, ale był sygnalizowany przez szybkie i trwałe zmniejszenie się nachylenia krzywej przychodowości z wyprzedzeniem około sześciu miesięcy – mówi Arkadiusz Krześniak.

– Obniżenie tempa wzrostu PKB w 2016 r. nie było sygnalizowane przez zmiany nachylenia krzywej przychodowości. Obecnie ten wskaźnik daje pozytywny sygnał dla PKB w okresie najbliższych dwóch kwartałów, ale w ciągu ostatnich ośmiu lat wartość predykcyjna tego wskaźnika była bardzo umiarkowana – dodaje.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty