Frankowe rezerwy pójdą w górę

Zastosowanie portfelowego podejścia do rezerw na hipoteki walutowe, na które wskazuje rosnąca liczba spraw sądowych i wygranych przez klientów, może obniżyć zysk netto sektora w IV kwartale o jedną piątą.

Publikacja: 11.12.2019 13:00

Foto: GG Parkiet

 

Decyduje się sposób, w jaki banki będą musiały objąć rezerwami wart ponad 100 mld zł portfel hipotek frankowych.

Przesłanki za zmianą

– Przedstawiciele Urzędu KNF spotkali się z przedstawicielami banków i audytorami. Podczas tych spotkań przekazano oczekiwania UKNF w kwestii konieczności uspójnienia stanowiska banków i audytorów dotyczącego tworzenia rezerw związanych z wyrokami sądów po orzeczeniu TSUE i konieczności oparcia tego procesu na obiektywnych przesłankach – mówi Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.

Nie ujawnia wprost, jaki jest wniosek tych dyskusji. Obiektywne przesłanki mogą oznaczać rosnącą liczbę wnoszonych do sądów nowych spraw i wysoki odsetek wygranych klientów. Ostatnio m.in. PKO BP czy ING Bank Śląski wskazywały, że audytorzy skłaniają się do podejścia portfelowego, które wymagałoby oceny całego portfela hipotek walutowych i oszacowania dwóch kluczowych czynników – ilu klientów może pójść do sądów i jaki odsetek z nich wygra z bankiem (oraz jakie skutki finansowe to przyniesie). To zgoła odmienne podejście od obecnego, w ramach którego banki zawiązują rezerwy lub je zwiększają tylko na sprawy, które już są w sądzie i prawdopodobieństwo wygranej klienta przekracza 50 proc.

W połowie listopada przewodniczący KNF Jacek Jastrzębski stwierdził, że banki i audytorzy powinni znaleźć rozwiązanie, aby rozłożyć w czasie rezerwy na hipoteki walutowe. – Audytorzy próbują się odnaleźć, ale do tej pory każda z największych firm audytorskich miała nieco inny pogląd. W ujęciu portfelowym sporo jest problemów metodologicznych. Aby je zastosować, znaczna część portfela musiałaby być objęta sprawami i dużo z nich musiałoby być rozstrzygniętych na korzyść klientów. Trudno powiedzieć, co to znaczy „znaczna", liczby te musiałyby być odpowiednio duże, aby mieć znaczenie statystyczne. Dlatego naszym zdaniem trudno mówić teraz o podejściu portfelowym - mówił Marcin Romanowski, członek zarządu Getin Noble Banku podczas konferencji pod koniec listopada.

Przyznał, że sprawa frankowa jest popularna w mediach i pozwów przybywa, ale nie jest to bardzo wysoki, trzycyfrowy wzrost, a sprawy te stanowią wciąż ułamek portfela i rozstrzygnięć jest niewiele. – Przy obecnej liczbie spraw i rozstrzygnięć podejście do rezerw do tej pory przez nas stosowane wydaje się uzasadnione. Niczego nie przesądzam, ale widzę trudności w portfelowym podejściu. Będziemy dostosowywać i podejmować decyzje w zależności od rozwoju sytuacji: na ile wzrośnie liczba pozwów, jakie będzie tempo ich rozpatrywania i linia orzecznicza – dodał Romanowski.

W podobnym tonie wypowiadał się Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas. Stwierdził, że trudno będzie wypracować jednolite podejście, bo umowy kredytowe banków są różnie skonstruowane, ich portfele mają różną strukturę, więc prawdopodobieństwo przegranych i skutki finansowe będą w poszczególnych bankach różne.

W październiku i listopadzie około 70 proc. wyroków sądów było korzystnych dla frankowiczów. Dla banków niedobrą informacją jest nie tylko wysoki odsetek przegranych spraw, ale też rosnąca liczba nowych pozwów. W III kwartale wpłynęło ich do polskich sądów 3,2 tys., ponad 40 proc. więcej niż w II kwartale. Tempo to może być jeszcze szybsze w kolejnych kwartałach, bo dopiero wtedy ukaże się efekt wyroku TSUE z 3 października. To wszystko może wymusić na bankach konieczność zwiększenia rezerw na przegrane sprawy.

– Jest za wcześnie, aby stwierdzić, w którą stronę wszystko pójdzie. Kilka lat temu panowało przekonanie, że pozwy zbiorowe będą miały wielki wpływ i „zmiotą" banki. Minęło kilka lat i kto na tych sprawach wyszedł najlepiej? Nie banki i nie klienci – mówił niedawno Artur Klimczak, prezes Getinu, wskazując na kancelarie prawnicze. – Nie twierdzę, że tu jest pełna analogia, ale myślę, że część kancelarii nadzwyczaj optymistycznie przedstawia klientom sprawę frankową. Pobierają opłaty, na wstępie obiecując, że po dwóch, trzech kwartałach klienci dostaną ogromne zwroty – dodał.

Ujednolicenie podejścia do rezerw i oparcie go na „obiektywnych przesłankach" może sugerować zastosowanie ujęcia portfelowego. Marta Czajkowska-Bałdyga, analityczka Haitong Banku, w ostatnim raporcie przyjęła, że banki zawiążą rezerwy stanowiące 1 proc. wartości portfela. Obniżyłoby to zysk netto sektora w IV kwartale o 0,81 mld zł, do około 3,1 mld zł, czyli o jedną piątą.

Banki frankowe tylko nieznacznie pokryły rezerwami sporne sprawy, w skali sektora wartość rezerw może sięgać tylko 400–500 mln zł. Gdyby przyjąć jednolite podejście i zwiększenie rezerw o wspomniany 1 proc. wartości bilansowej, najmocniej zysk netto w IV kwartale obniżyłby się wobec czystego wyniku w Millennium (62 proc.), mBanku (37 proc.), PKO BP i BNP Paribas (po około 20 proc.), Santanderze (13 proc.).

Hipotek frankowych ubywa

Na koniec października frankowe hipoteki były warte 101 mld zł, o 6,2 proc. mniej niż rok temu – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. Liczba kredytów i klientów spadła po około 4,6 proc., odpowiednio do 451,7 tys. i 786,6 tys. – Należy się spodziewać podobnego tempa spadku liczby kredytów mieszkaniowych w CHF do tego w ostatnich 12 miesiącach, ponieważ nowych kredytów w tej walucie się nie udziela, a dotychczasowe umowy systematycznie są spłacane. Na ewentualnie wyższą dynamikę mogą wpłynąć wyroki sądowe przewalutowujące CHF na PLN, co zmniejszy kwotę do spłaty poszczególnych kredytów – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty