Akcje światowego giganta wytwarzającego dobra konsumpcyjne są w świetle reflektorów w ostatnich tygodniach. Trwa walka pomiędzy zarządem spółki,W a inwestorem-aktywistą, Nelsonem Peltzem. Fundusz hedgingowy Peltza, Trian Partners, jest jednym z największych akcjonariuszy P&G (posiada akcje warte 3,5 mld dol.), a sam inwestor walczył o miejsce w zarządzie. Na ostatnim walnym zgromadzeniu akcjonariuszy przegrał jednak głosowanie, co zostało negatywnie odebrane przez inwestorów. Peltz kwestionuje efektywność biznesu, który jest zbyt dużym molochem ze zbyt dużą ilością marek. Proponuje on podzielenie firmy na trzy części po to, aby spółka wróciła na ścieżkę wzrostową. Prawdą jest, że przychody P&G maleją w ostatnich latach. Z rentownością biznesu nie jest już tak źle - marża netto na poziomie 23,56 proc. oraz ROE 27,15 proc. czynią firmę jedną z najbardziej rentownych w branży. Marża operacyjna przekroczyła 21 proc., czego jednak nie można uznać za sukces - takie marże P&G osiągał już 10 lat temu. Peltz ma rację, że duża liczba marek w portfolio firmy powoduje trudności we wspieraniu ich optymalnego wzrostu. Dodatkowo, P&G doświadcza presji cenowej ze strony konkurentów, z którą musi sobie poradzić.
Przez ostatnie lata, akcje P&G dostarczały inwestorom dodatnie stopy zwrotu. Kurs znajduje się w trendzie wzrostowym, jednak po przetestowaniu szczytów z grudnia 2014 r. nastąpił delikatny odwrót. Pytanie: co dalej? Walka na szczycie jeszcze potrwa, a inwestorzy na razie zaufali obecnemu zarządowi, który twierdzi, że w spółce dokonywane są już zmiany, które zapewnią dalsze wzrosty. Wybicie dołem linii trendu wzrostowego oraz poziomu 90 dol., może spowodować spadki w okolice 87 dol. Celem rynku mogą być jednak dołki z listopada 2016 r., czyli poziomy 82 - 83 dol. za akcję. Dalsze wzrosty zapewni trwałe wybicie oporu na poziomie 94 dol.
Remigiusz Lemke, analityk DM mBanku
PepsiCo
W ostatnich tygodniach kurs PEP wykonał głęboką korektę. Deprecjacja wyhamowała w istotnej strefie wsparcia, która składa się z wielu czynników. Do najważniejszych elementów należy zaliczyć wsparcie wynikające z poprzednich ekstremów, zasięg korekty 1 do 1 oraz 50-proc. zniesienie ostatniej fali wzrostowej. Wskaźnik techniczne również przedstawiając się obiecująco. Dzienny RSI wygenerował klasyczny sygnał kupna, a MACD jest już bliski przecięcia swojej wartości granicznej. Ważnym elementem jest również znaczący wzrost obrotów, który sugeruje pojawienie dużych inwestorów. PEP wypada okazyjnie na tle swojego głównego konkurenta. Spread pomiędzy kursem PepsiCo a Coca-Cola znacząco się zawęził, z przeszło 72 dol. do nieco ponad 64 dol. PEP również od strony fundamentalnej prezentuje się korzystniej, o czym świadczy niedowartościowanie względem konsensusu analityków. W przypadku PepsiCo wynosi ono przeszło 10 proc. (122,6), natomiast dla Coca-Cola wynosi zaledwie 2,7 proc. Biorąc pod uwagę powyższe czynniki można postawić koncepcję wzrostową, której zamknięcie nastąpi w przypadku zejścia poniżej 106,17 close.