#TydzieńNaRynkach: Warszawa odporna na globalną korektę

Nastroje na światowych parkietach w ostatnich dniach wyraźnie się pogorszyły. Nasza giełda nie poddała się jednak tej tendencji. Nie oznacza to jednak, że nie dołączy do tendencji dominującej na globalnym rynku.

Publikacja: 01.10.2021 15:00

#TydzieńNaRynkach: Warszawa odporna na globalną korektę

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Pesymizm przeważył na głównych giełdach

Obawy i czynniki ryzyka w końcu wpłynęły na decyzje inwestorów, a efektem tego były spadki na większości giełdowych parkietów. Najmocniej dało się to we znaki indeksom na Wall Street. S&P 500 zniżkował do czwartku o ponad 3 proc., niewiele mniej tracił Dow Jones, a Nasdaq Composite poszedł w dół aż o 4 proc. To największe spadki od prawie roku, ale wciąż trudno ocenić, czy to jedynie chwilowe ochłodzenie nastrojów, czy początek poważniejszej korekty. Powodów do niej jest sporo i to zarówno tych o charakterze typowo rynkowym, jak i fundamentalnych, nie wspominając o najważniejszym, czyli nieuchronnie zbliżającej się normalizacji polityki pieniężnej amerykańskiej Rezerwy Federalnej.

Głównym czynnikiem przemawiającym na korzyść rynku akcji jest utrzymująca się wysoka inflacja. Na zaostrzenie polityki monetarnej Fedu wyraźnie wskazują nie tylko deklaracje płynące od części przedstawicieli tego organu, ale także tendencje widoczne na rynkach finansowych. Indeks dolara względem głównych światowych walut zdecydowanie poszedł w górę, docierając do poziomu najwyższego od roku. Zwyżkuje także rentowność amerykańskich obligacji skarbowych, trzymając się powyżej 1,5 proc.

Te tendencje nie zaszkodziły zbyt mocno rynkom wschodzącym. MSCI Emerging Markets tracił do czwartku niespełna 1 proc. Tendencja nie jest w tym segmencie optymistyczna, ale nie ma też dramatu. Rozstrzygające o kierunku ruchu mogą być najbliższe dni, gdy dojdzie do testu lokalnych dołków z lipca, sierpnia i końca września. Ciągle warto pamiętać o znaczącym wpływie na ten indeks tego, co dzieje się na parkietach w Hongkongu i w Szanghaju.

Na głównych giełdach naszego kontynentu pesymizm nie był aż tak duży jak za oceanem, ale spadki nie pozostawiały wątpliwości co do nastawienia inwestorów. We Frankfurcie i Paryżu indeksy zniżkowały po 1,7–1,8 proc., niemal o 2,5 proc. w dół szedł londyński FTSE 250.

GPW broni się przed otoczeniem

Na tle spadkowych tendencji na światowych parkietach warszawska giełda w ostatnich dniach prezentowała się całkiem dobrze. Indeks największych spółek rósł do czwartku o 0,5 proc., a niewiele ustępowały mu wskaźniki szerokiego rynku oraz małych firm. Jedynie mWIG40 poddał się lekkiej, półprocentowej korekcie. Wyhamowanie trwającej od trzech tygodni spadkowej fali w segmencie naszych blue chips należy interpretować optymistycznie, ale mimo wspomnianej odporności na globalne ochłodzenie dalszy kierunek ruchu wydaje się mocno niepewny. Do pozytywów należy zaliczyć udaną obronę byków przed zepchnięciem indeksu poniżej 2300 punktów, ale obawy może budzić spadek obrotów, sugerujący zmniejszone zainteresowanie naszym rynkiem inwestorów zagranicznych. I być może właśnie temu zawdzięczamy dobry wynik mijającego tygodnia. Nastroje rodzimych graczy lepiej zdaje się odzwierciedlać zachowanie indeksów małych i średnich firm, a tu najlepiej nie jest.

W gronie największych spółek sytuacja była mocno zróżnicowana. Wśród zyskujących na wartości wyróżniały się drożejące o prawie 8 proc. akcje Polsatu, które poszybowały w kierunku ceny ogłoszonej w wezwaniu, nawet nieznacznie ją przewyższając. Niewiele im ustępowały zwyżkujące o 7,7 proc. papiery JSW. Szalejące światowe ceny węgla zdecydowanie sprzyjają górniczej firmie. O ponad 5,5 proc. w górę poszyły także walory PGNiG. W ich przypadku również korzystny wpływ wywierają globalne tendencje występujące na rynku gazu i ropy naftowej. Warto jednak zwrócić uwagę na podwyższoną w ostatnim czasie zmienność notowań. W poprzednim tygodniu można było kupić akcje gazowego monopolisty po 5,8 zł, a w czwartek trzeba było płacić za nie już o ponad 11 proc. drożej. Z trwającej od początku września tendencji bocznej starają się wybić papiery CD Projektu. Co prawda chwilami ich cena spadała poniżej 180 zł, ale do czwartku zwyżkowała o ponad 4 proc., przekraczając poziom 191 zł. O prawie 4 proc. w górę szły akcje PKN Orlen, wybijając się powyżej lokalnego szczytu z czerwca i docierając do poziomu najwyższego od grudnia 2019 r. To zdecydowanie byczy sygnał. Do łask inwestorów wracają walory Asseco, które co prawda do czwartku zwyżkowały niespełna o 1 proc., ale momentami handlowano nimi po 91 zł, czyli najwyżej w historii notowań. Nie widać natomiast końca korekty na walorach Allegro, które traciły do czwartku 3 proc. przy rosnących obrotach. Test czerwcowego dołka na razie przemawia na korzyść byków, ale perspektywa nadal jest niepewna. Niejasna jest nadal sytuacja naszych spółek energetycznych. Powszechna jest opinia o nieuchronności wzrostu cen energii, ale notowania Tauronu zniżkowały do czwartku o ponad 4 proc., a akcje PGE taniały o kilka dziesiątych procent. Słabo prezentował się w ostatnich dniach sektor finansowy. Akcje PKO BP taniały o 1 proc., a walory Pekao szły w dół jedynie nieznacznie mniej.

W gronie średniaków przewaga niedźwiedzi była wyraźnie widoczna. Wciąż widać pozytywną reakcję inwestorów na plany Famuru skierowane w stronę energii odnawialnej. Akcje spółki rosły prawie o 5 proc. O nieco ponad 3 proc. w górę szły walory Biomedu, ale nie zmienia to dominującego w ich przypadku trendu bocznego, mimo chwilowego skoku powyżej poziomu 10 zł. Dobrą passę kontynuują akcje mBanku, zwyżkując o 0,6 proc., choć widoczna staje się chęć realizacji zysków przez część graczy, o czym świadczy cofnięcie się notowań po przekroczeniu poziomu 400 zł. Nie spełniają optymistycznych oczekiwań części analityków akcje Amiki, które zniżkowały o 6,5 proc. Sięgającej niemal 8 proc. spadkowej korekcie uległy walory Kruka. Perspektywa w przypadku mWIG40 jest nadal niepewna, a kluczowa będzie reakcja inwestorów na test poziomu 5200 punktów.

Surowce zaczynają straszyć

Sytuacja na giełdach towarowych jest coraz bardziej napięta. Drożejące surowce są jednym z bardziej istotnych czynników wywierających presję na wzrost inflacji, względem którego nie mogą pozostać obojętne banki centralne. Pół biedy, gdyby ceny towarów rosły z powodu zwiększającego się popytu, jednak jest tak, że to podaż sporej części surowców jest z różnych powodów ograniczona, a dynamika poprawy koniunktury gospodarczej najwyraźniej się zmniejsza. W tej sytuacji normalizacja polityki pieniężnej może dodatkowo hamować wzrost gospodarczy, a niekoniecznie ograniczać inflację.

Najwięcej obaw budzi sytuacja na rynku surowców energetycznych. Notowania ropy naftowej rosną nieprzerwanie od sześciu tygodni. Amerykańska WTI do czwartku drożała prawie o 2 proc., przekraczając momentami pułap 76,5 dolara za baryłkę i osiągając poziom najwyższy od lipca i jednocześnie od 2018 r. Cena europejskiej Brent ponownie zbliża się do 80 dolarów za baryłkę, choć w ostatnich dniach nie była w stanie tego poziomu pokonać, wyraźnie się od niego odbijając. Wydaje się jednak, że tendencja wzrostowa jest niezagrożona, a prognozy renomowanych ośrodków analitycznych nie wykluczają zwyżki w okolice 90 dolarów. Nie słabnie rajd na rynku węgla. Jego notowania w Rotterdamie do czwartku zwyżkowały o ponad 11 proc., a od początku roku wzrosły już o ponad 200 proc. To głównie wskutek kryzysu energetycznego w Chinach, które nakładając embargo na dostawy z Australii, sprokurowały kłopoty i wywołały presję na ceny na rynkach światowych, deklarując, że będą kupować paliwo „za wszelką cenę". Trwa także rajd cen gazu, choć pojawiają się sygnały wygasania jego dynamiki. Do czwartku notowania tego paliwa szły w górę o ponad 8 proc., ale w środę wyraźną przewagę zyskiwały niedźwiedzie. Biorąc pod uwagę spadek zapasów gazu w Europie tuż przed sezonem zwiększonego zapotrzebowania na to paliwo, prawdopodobnie mieliśmy do czynienia jedynie z chwilową korektą, a długoterminowa tendencja wzrostowa jest raczej przesądzona, przynajmniej do czasu zwiększenia dostaw z Rosji. Poważniejszej spadkowej korekcie uległy notowania uranu.

Obawy dotyczące perspektyw globalnej, a w szczególności chińskiej gospodarki, oraz umacniający się dolar zaszkodziły rynkowi miedzi. Notowania kontraktów terminowych na ten metal zniżkowały w trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia o ponad 5 proc., z tego 3 proc. to efekt czwartkowego tąpnięcia. Niewiele zostało do testowania poziomu 400 centów za funt i w tym miejscu może dojść do poważniejszych rozstrzygnięć. Przed spadkami nadal broni się jednak aluminium, które drożało w minionym tygodniu niespełna o 0,5 proc. Mocno zniżkowały natomiast ceny większości pozostałych metali przemysłowych. W przypadku niklu spadek przekraczał 5 proc. Do spadkowej tendencji, po solidnym odreagowaniu z poprzedniego tygodnia, wróciły notowania platyny, zniżkując o prawie 2,5 proc. Podobnie było w przypadku palladu, który taniał o 3 proc., testując dołek z maja ubiegłego roku.

Złoto znajduje się między młotem zbliżającej się normalizacji polityki pieniężnej Fed a kowadłem wysokiej inflacji. Na razie przeważają impulsy monetarne, spychając notowania kruszcu w dół. Co prawda bilans mijającego tygodnia wyszedł na zero, ale spadkowa tendencja została utrzymana. Poziom 1750 dolarów za uncję udało się niedźwiedziom obronić, lecz w środę nastąpił test dołka z początku sierpnia, który wypadł korzystnie dla byków. Srebro taniało do czwartku prawie o 2 proc.

Roman Przasnyski, analityk rynków finansowych

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty