Drożejąca ropa ma negatywny wpływ na większość spółek

W ocenie analityków kurs ropy naftowej nadal będzie rósł, a wraz z nim ceny paliw płynnych. Mniej lub więcej stracą na tym niemal wszystkie giełdowe firmy. Na większe zyski niż dotychczas mogą liczyć jedynie spółki wydobywcze.

Publikacja: 28.09.2018 13:00

Foto: GG Parkiet

Na początku tego tygodnia kurs ropy pokonał psychologiczną barierę 80 USD za baryłkę. W czwartek przekraczał 81 USD. Jak będzie się dalej kształtował? Opinie są podzielone. Jedni uważają, że w obecnej sytuacji nawet 100 USD jest możliwe do pokonania i to jeszcze w tym roku. Inni dalecy są od prognozowania tak pesymistycznego scenariusza i mówią o zwyżkach do 90 USD. Niemal wszyscy są przekonani, że zniżek nie będzie.

Wzrosną ceny

Łatwiej jest określić, jakie czynniki będą miały istotny wpływ na notowania ropy. Najgłośniej mówi się oczywiście o sankcjach nałożonych przez USA na irański surowiec. Wprawdzie sankcje zaczną obowiązywać dopiero w listopadzie, i wiadomo o tym już od dawna, ale to właśnie teraz pojawia się coraz więcej informacji o kolejnych krajach, które rezygnują z zakupów z tego kierunku.

Mniej ropy na rynku, przy niezmienionym popycie, w krótkim czasie musi oznaczać wzrost cen, zwłaszcza że nie bardzo wiadomo, czy i kto mógłby uzupełnić braki po Iranie. Zarówno kraje zrzeszone w OPEC, jak i Rosja nie śpieszą się ze zwiększeniem produkcji. Otwarte pozostaje pytanie, na ile w szybkim czasie mogą to uczynić. Kolejny negatywny sygnał dały USA. Tam cena surowca mocno wzrosła po tym, jak amerykańskie władze podały, że nie zamierzają sięgać do swoich strategicznych rezerw, aby uspokoić sytuację na rynku. W ich ocenie taki ruch miałby mały i krótkotrwały wpływ na obecną sytuację.

Wysoki kurs ropy na światowych rynkach ma wpływ na ceny paliw. W Polsce zwyżki już są widoczne. Z danych e-petrol wynika, że w ostatnim tygodniu za benzynę Pb95 płaciliśmy na stacjach średnio 5,11 zł za litr, a za olej napędowy 5,05 zł. W najbliższym tygodniu średnie ich ceny mogą już wzrosnąć odpowiednio do 5,18 zł i 5,15 zł. Z kolei na koniec roku niewykluczone, że zapłacimy za benzynę 5,4 zł, a za diesla 5,3 zł.

Duże zyski z wydobycia

– Jeśli kurs ropy utrzyma się na wysokim poziomie, to spośród giełdowych koncernów paliwowych w najgorszej sytuacji może być PKN Orlen. Z jednej strony grupa ma stosunkowo słabą ekspozycję na sektor wydobywczy, który mógłby jej zapewnić wzrost zysków, a z drugiej potrzebuje dużych ilości tego surowca do swoich rafinerii – mówi Krzysztof Pado, analityk DM BDM. Zauważa, że przy wysokich cenach ropy zazwyczaj spadają marże rafineryjne i petrochemiczne, bo rośnie koszt surowca zużywanego na własne potrzeby.

W nieco lepszej sytuacji jest Grupa Lotos. W strukturze jej zysków wpływy z wydobycia ropy są znacznie większe niż w PKN Orlen. W efekcie w tym segmencie zarabia też relatywnie więcej niż płocki koncern. W działalności rafineryjnej musi się jednak liczyć z pogorszeniem kondycji finansowej.

Z ostatnich danych wynika, że w sierpniu PKN Orlen osiągnął 9,4 USD marży rafineryjnej na każdej baryłce przerobionego surowca łącznie z dyferencjałem Brent/Ural, czyli różnicą w cenie między ropą wydobywaną spod dna Morza Północnego i rosyjską, którą głównie przetwarzają polskie rafinerie. Marża była wyższa zarówno w porównaniu z osiągniętą w sierpniu 2017 r., jak i w lipcu tego roku. W stosunku do tych miesięcy wzrosła odpowiednio o 9,3 proc. oraz o 17,5 proc.

Wysokimi marżami rafineryjnymi pochwaliła się również Grupa Lotos. W sierpniu w gdańskim koncernie wyniosła ona 8,96 USD na każdej baryłce przerobionej ropy. Tym samym zwyżkowała o 20,6 proc., licząc rok do roku, oraz o 16,5 proc. w ujęciu miesiąc do miesiąca.

– W dość dobrej sytuacji jest PGNiG, które wydobywa stosunkowo duże ilości ropy i tym samym jest beneficjatem obecnych zwyżek. Trzeba jednak pamiętać, że koncern jest również istotnym importerem gazu, a ceny błękitnego paliwa pozyskiwanego z Rosji i Kataru są powiązane z notowaniami ropy – twierdzi Pado.

Większość straci

Według Pady ceny paliw w Polsce nie będą rosły tak szybko jak kurs ropy. – Zwyżki oleju napędowego czy benzyn częściowo hamowane są dzięki taniejącemu dolarowi oraz działaniom rafinerii, które latem zazwyczaj osiągają wysokie marże na przerobie ropy i teraz, gdy spada popyt na paliwa, mogą je zmniejszyć – uważa analityk DM BDM.

Jego zdaniem drożejące paliwa mogą mieć wpływ na firmy z różnych branż m.in. za sprawą wzrostu kosztów transportu. Dla przykładu można ich oczekiwać wśród firm budujących drogi i linie kolejowe. Dotyczy to również wielu innych branż korzystających z usług transportowych. Przewoźnicy podnoszą ceny, gdyż z jednej strony rośnie zapotrzebowanie na usługi transportowe, a z drugiej mocno zwyżkują koszty ich działalności. Nie pomagają zarówno drożejące paliwa i energia, jak i rosnąca presja na wzrost wynagrodzeń. Do tego dochodzą specyficzne dla branży koszty wynikające z modernizacji linii kolejowych czy budowy nowych dróg oraz z wprowadzania nowych regulacji, zarówno krajowych, jak i unijnych.

Z ropy wytwarza się nie tylko paliwa, ale i chemikalia, asfalty, smary, oleje i tworzywa sztuczne. Przetwórstwem tych ostatnich zajmuje się przynajmniej kilka giełdowych spółek. Dla nich wzrost cen ropy zazwyczaj wiąże się ze wzrostem kosztów nabycia tworzyw. W tym roku zdecydowana większość firm, mimo wzrostu przychodów, odnotowuje spadek zysków lub straty w dużej mierze z powodu drożejących surowców i braku możliwości przerzucenia rosnących kosztów na finalne produkty.

Jakub Bogucki analityk rynku paliw e-petrol.pl

W mojej ocenie scenariusz związany z tym, że kurs ropy przekroczy w najbliższych tygodniach, czy nawet miesiącach, 100 USD za baryłkę, jest mało realny. Aby tak się stało musiałoby dojść do jakiegoś istotnego i niespodziewanego zdarzenia np. konfliktu zbrojnego lub mocnego ograniczenia wydobycia przez jednego z dużych producentów ropy. Nałożenie sankcji na Iran nie spełnia tego warunku, chociażby dlatego że rynek o tym zdarzeniu wie od dawna, jest na to przygotowany i już to uwzględnił w notowaniach. Oczywiście dziś bardziej prawdopodobne są dalsze zwyżki cen ropy niż spadki. Sądzę jednak, że kurs wynoszący około 90 USD za baryłkę, jest obecnie najbardziej realną barierą, przynajmniej do początku listopada. Co będzie potem okaże się w listopadzie. Mam jednak nadzieję, że w końcówce roku będziemy mieli do czynienia z uspokojeniem nastrojów. Wysoki kurs ropy musi przełożyć się na wzrost cen paliw na stacjach, w tym w Polsce. Nie powinniśmy się jednak obawiać, że za benzynę Pb95 czy olej napędowy zapłacimy 6 zł. Myślę, że do końca roku cena pierwszego z tych paliw nie przekroczy 5,4 zł, a drugiego 5,3 zł. TRF

Urszula Cieślak analityk BM Reflex

W najbliższych tygodniach dalszy wzrost kursu ropy jest jak najbardziej realny. Nie sądzę jednak, aby osiągnął granicę 100 USD za baryłkę. Z drugiej strony dziś, patrząc na dynamicznie zmieniającą się sytuację na rynkach, nie można tego wykluczyć. Kluczowy będzie listopad. Wtedy mają wejść w życie sankcje nałożone na Iran, będą wybory parlamentarne w USA oraz obrady OPEC i Rosji. Jeśli w najbliższym czasie kurs ropy utrzyma się na poziomie powyżej 82–83 USD, to w Polsce musimy liczyć się z podwyżkami cen paliw. Co więcej, olej napędowy będzie drożał szybciej niż benzyna Pb95, co wynika chociażby z tego, że uzyskiwane na nim marże są dużo mniejsze niż na benzynie. W efekcie w I połowie października ceny obu paliw mogą osiągnąć poziomy najwyższe od maja tego roku, a jednocześnie od października 2014 r. Wówczas średnia cena benzyny Pb95 wynosiła na stacjach 5,14 zł, a diesla 5,10 zł. Myślę, że z tak drogimi paliwami będziemy mieli do czynienia przynajmniej do końca roku. Gdyby kurs ropy wzrósł do 100 USD, to ceny paliw, przy niezmienionych innych czynnikach, mogłyby zwyżkować o 60 gr w stosunku do obecnych. TRF

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty