Dyskusje inwestorów o bankach zdominowała sprawa hipotek walutowych i oczekiwanie w napięciu na dotyczący ich wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Jednak codzienna działalność banków skupiona jest na własnym biznesie, którego perspektywy są nadal dobre.
Mocny wynik odsetkowy, słaby prowizyjny
Jedno z kluczowych pytań dotyczy przyszłego wzrostu akcji kredytowej (po siedmiu miesiącach rośnie o 6,6 proc. rok do roku), głównie dzięki silnemu popytowi klientów indywidualnych. – Spodziewamy się, że w kolejnych kwartałach utrzyma się wysoka dynamika wzrostu na rynku kredytów detalicznych. Wzrastać będą zarówno kredyty hipoteczne jak i konsumpcyjne, które obecnie rosną w tempie odpowiednio 12 proc. i 9 proc. Słabiej od kredytów detalicznych będą radziły sobie korporacyjne. Wpływ na to będzie miało spowolnienie wzrostu gospodarczego w Europie Zachodniej. Nawet jeśli polskie firmy będą więcej inwestować, to w pierwszej kolejności sięgną zapewne po własne zapasy gotówki, a dopiero w drugiej – po finansowanie kredytami bankowymi – mówi Rafał Kozłowski, wiceprezes PKO BP, odpowiadający za finanse.
Stabilizacji dynamiki wolumenów kredytowych w segmencie gospodarstw domowych oraz nieznacznego spowolnienia dynamiki wolumenów w segmencie korporacyjnym spodziewa się mBank. – Taki wzorzec wynika z natury obecnego spowolnienia w gospodarce, które jest łagodne i praktycznie nie dotyka konsumentów. Jednocześnie koniunktura w przedsiębiorstwach się pogorszyła, a obserwowane w tym roku odbicie inwestycji jest realizowane rękami inwestorów zagranicznych, mających dostęp do znacznie bogatszej palety instrumentów finansujących inwestycje niż tylko kredyty w polskich bankach – wyjaśnia Ernest Pytlarczyk, dyrektor w departamencie analiz i relacji inwestorskich mBanku i jego główny ekonomista.
Depozyty detaliczne rosną w szybkim tempie, blisko 12 proc. rok do roku, czyli szybciej niż kredyty, zwiększając i tak dużą już nadpłynność sektora. PKO BP spodziewa się, że w najbliższych kwartałach ta dynamika zostanie utrzymana. – Będzie to skutkiem szybko rosnących wynagrodzeń, niskiego bezrobocia i tzw. impulsu fiskalnego, czyli programów rządowych skierowanych do gospodarstw domowych – zaznacza Kozłowski. Jednak oprocentowanie nowych lokat jest bardzo niskie, oferty na 2–2,5 proc. bez dodatkowych warunków i limitów są rzadkością, czy więc w dobie przyśpieszającej inflacji (w tym i przyszłym roku może sięgnąć 2,5–3 proc.) klienci zaczną wycofywać pieniądze z banków? – Wzrost inflacji nie musi tego oznaczać. Klienci detaliczni korzystający z usług banków w Polsce mają bowiem ograniczoną skłonność do inwestycji w akcje czy obligacje korporacyjne. Dlatego przy oczekiwanym umiarkowanym tempie wzrostu kredytów, sektor bankowy może mieć przestrzeń do dalszej poprawy marży odsetkowej – wskazuje wiceprezes PKO BP.
Wycofywania depozytów z banków nie spodziewa się także mBank. – Dla zdecydowanej większości gospodarstw domowych liczy się nominalna, a nie realna stopa procentowa. Ta zaś jest wciąż nieujemna i depozyty pełnią funkcję ochrony kapitału. Wygoda płatności bankowych i internetowych jest większa niż płatności gotówkowych, co sprawia, że koszt alternatywny trzymania pieniądza gotówkowego zmalał przez ostatnie lata. Z powodów transakcyjnych lepiej posiadać środki na depozycie niż w portfelu – podkreśla Pytlarczyk. Dodaje, że alternatywa dla depozytów w tej chwili praktycznie nie istnieje. Stan rynku kapitałowego sprawia, że inwestowanie w instrumenty finansowe (pośrednio i bezpośrednio) nie cieszy się popularnością. Aby doszło do spadku depozytów w sektorze, klienci musieliby np. wycofywać pieniądze w formie gotówki lub przesyłać za granicę. Zakup mieszkania zamienia depozyt na inny depozyt.