Fala wezwań na GPW potrwa, debiutów prędko nie przybędzie

Na głównym rynku w tym roku wycofano już dziesięć spółek, a z powodu trwających wezwań dołączą do nich kolejne. Na domiar złego niskie wyceny jednocześnie oznaczają, że mało firm chce wejść na giełdowy parkiet.

Publikacja: 17.09.2019 10:23

Fala wezwań na GPW potrwa, debiutów prędko nie przybędzie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Spółek z GPW wciąż szybciej ubywa, niż przybywa, i ten rok może być pod tym względem jeszcze gorszy niż dwa poprzednie – i tak już bardzo słabe.

Więcej firm wychodzi

W poniedziałek rozpoczęły się wykupy przymusowe mniejszościowych akcjonariuszy Pfleiderera i Hollywood (obie z głównego rynku), w związku z czym władze GPW zawiesiły obrót ich akcjami. W tej pierwszej spółce dominujący akcjonariusze chcą skupić ponad 5 mln walorów stanowiących 7,8 proc. kapitału, płacąc po 26,6 zł, w drugiej zaś chcą po cenie 1 zł skupić 4,5 mln akcji odpowiadających za 7,4 proc. kapitału.

Po przeprowadzeniu tych operacji firmy te dołączą do dziesięciu spółek, które w tym roku wykluczono z obrotu na głównym rynku, głównie właśnie z powodu przeprowadzonych wcześniej wezwań w celu zniesienia dematerializacji akcji i wycofania z obrotu.

W 2016 r. pierwszy raz od lat nie urosła liczba spółek na GPW – bilans debiutów i wycofań wyniósł zero. W 2017 i 2018 r. wynik ten był już ujemny, sięgnął odpowiednio 5 i 18 pod kreską. Ten rok będzie również bardzo słaby, gdyż do teraz, czyli przez nieco ponad dziewięć miesięcy, pojawiło się na głównym rynku jedynie sześć nowych spółek i na przełom się pod tym względem nie zapowiada, a wycofano z obrotu już dziesięć firm. Do wyjścia szykowane są kolejne, na co wskazują ogłoszone ostatnio wezwania oraz oczekiwanie na wycofanie takich spółek, jak Gino Rossi, ABC Data czy Impexmetal w związku z przymusowym wykupem. Być może dojdzie do ogłoszenia wezwania także na wszystkie akcje Stelmetu.

– Liczba ogłaszanych wezwań na akcje zależy od wielu elementów, takich jak m.in. sytuacja w poszczególnych branżach, kondycja samych spółek, ich wyceny giełdowe czy trudność albo łatwość zorganizowania finansowania na wykup – mówi Mateusz Namysł, analityk mBanku.

Teraz właściwie wszystkie wymienione czynniki sprzyjają dużej liczbie wezwań. Słabość notowań głównych indeksów i niska wartość obrotów wskazują na brak kapitału, szczególnie tego krajowego, dyktującego warunki w segmencie małych i średnich firm – to właśnie w nim jest najwięcej wezwań. Sama liczba tego typu transakcji nie jest problemem – waha się między 20 a 30 tak jak w poprzednich latach (rekordowe były lata 2016 i 2017, gdy wezwań było odpowiednio 36 i 39).

GG Parkiet

Prawdziwym problemem są nieliczne debiuty. W tym roku na GPW zadebiutowało tylko sześć firm (w tym pięć przeniosło się z NewConnect), których oferty akcji były warte łącznie 45 mln zł (same spółki pozyskały ledwie 35 mln zł). Nie słychać o kolejnych debiutantach i wszystko wskazuje na to, że pod względem IPO będzie to najgorszy rok w historii GPW. Ale słaby był też 2018 r., gdy na główny rynek weszło tylko siedem firm, a wartość ofert wyniosła 302 mln zł, przy czym firmy pozyskały tylko 115 mln zł nowego kapitału.

GG Parkiet

Dowodem na niskie wyceny i panowanie „rynku kupującego" jest także to, że już notowane spółki nie chcą emitować akcji w ramach ofert publicznych. O niskich wycenach świadczy też fakt, że akcjonariusze notowanych firm bardzo rzadko przeprowadzają transakcje przyśpieszonej budowy księgi popytu (ABB). W ostatnim roku przeprowadzono zaledwie parę takich operacji, m.in. Deutsche Bank sprzedał akcje Santander Banku Polska, a TDJ Equity walory Famuru.

Spore straty

GG Parkiet

Problemem są też niskie ceny oferowane przez kupujących. Wprawdzie zgodnie z prawem muszą one odpowiadać co najmniej trzy- i sześciomiesięcznej średniej, czasem pojawia się nawet premia, ale dotyczy ona bieżących notowań. Mimo że teoretycznie akcje w długim terminie powinny dawać zarobić, to często w przypadku ściąganych z GPW firm straty mniejszościowych akcjonariuszy, biorących udział w IPO, liczone są w dziesiątkach procent.

Potwierdzają to choćby niedawno ogłoszone wezwania na Stelmet i Ceramikę Nową Galę, które mogą przynieść ich mniejszościowym akcjonariuszom trzymającym akcje od debiutu po około 75 proc. straty. Słabo wypadły też m.in. takie długoterminowe inwestycje, jak Gino Rossi (-95 proc.), Avia Solutions (-70 proc.) czy InPost (-62 proc.).

– Jednym z głównych powodów licznych wezwań są teraz niskie wyceny spółek. Wpływ miała na to „reforma" OFE i ucieczka inwestorów z rynków wschodzących, ale mogą to być także manipulacje zarządów spółek. Kierownictwo firm, na które ogłaszane są wezwania, często jest kontrolowane przez wzywający podmiot. Nierzadko przed tym publikowane są sprawozdania finansowe, w których „na siłę" obniża się zyski. W takich wypadkach możemy zobaczyć niespodziewane utworzenie rezerw, odpisy. Ma to na celu obniżenie wyceny giełdowej spółki, aby można było taniej ją przejąć – mówi Tomasz Wyłuda, dyrektor biura doradztwa inwestycyjnego w Credit Agricole.

Premie do bieżącej wyceny nie są niczym nadzwyczajnym. – Jeśli ogłaszającym wezwanie jest podmiot branżowy, może on dzięki przejęciu doprowadzić do synergii zarówno w przychodach (np. polepszenie oferty sprzedażowej, większe wykorzystanie mocy produkcyjnych), jak i kosztach (np. optymalizacja zatrudnienia czy możliwość pozyskania tańszego finansowania). Akcjonariusze mniejszościowi, bądź tylko finansowi, często nie są w stanie tego osiągnąć. Dla konkurenta branżowego przejmowana spółka może być więcej warta niż w wypadku przypadkowego inwestora – wyjaśnia Namysł. To jednak tylko jedna strona medalu, bo liczne są też przykłady spółek, gdzie porównanie ceny z wezwania do ceny z debiutu na giełdzie wypada bardzo korzystnie. To m.in. Synthos (+1090 proc.), Orbis (+600 proc.), Emperia (+570 proc.), Paged (+400 proc.), WDX (+365 proc.), Colian (+280 proc.), Integrer (200 proc.), Uniwheels (+140 proc.), Robyg (+135 proc.), Pelion (+117 proc.) i Farmacol (+95 proc.).

Wezwań nadal sporo

W dobie taniego pieniądza obecność na GPW przestała być jednak tak atrakcyjna jak kiedyś. Do tego dochodzą zaostrzające się i coraz liczniejsze regulacje. W efekcie w wielu przypadkach koszty przewyższają korzyści. – Głównym powodem wejścia firm na giełdę jest chęć pozyskania kapitału na dalszy rozwój. W ostatnich latach ze względu na spadek obrotów i zainteresowania giełdą coraz trudniej jest pozyskać kapitał z tego rynku. Powszechna jest opinia, że jest on przeregulowany, a problemy są z egzekucją już istniejącego prawa – zaznacza Wyłuda. Zdaniem ekspertów można się spodziewać kolejnych wezwań. – Zwłaszcza w branżach, gdzie procentowa marża się zmniejsza. Czymś naturalnym jest wtedy wchłanianie mniejszych podmiotów przez większe. Ponadto obecny poziom stóp procentowych zachęca do aktywności na rynku fuzji i przejęć. Także dla części obecnych właścicieli ogłoszenie wezwania może być atrakcyjne przy obecnych wycenach – uważa Namysł. – Wielkich debiutów na giełdzie już raczej nie będzie ze względu na zatrzymanie prywatyzacji. Mniejsze spółki muszą zmierzyć się z gąszczem przepisów, a tendencje mogą się odwrócić, dopiero gdy rynek zostanie zliberalizowany – uważa Tomasz Wyłuda. Zdaniem Namysła większą liczbę debiutów na GPW będziemy mogli zaobserwować, kiedy zobaczymy na rynku trwalszy trend wzrostowy i kiedy wyceny staną się atrakcyjniejsze dla sprzedających akcje. – Na giełdę w ostatnich latach chętnie wchodzą producenci gier, jednak dla tej branży wskaźniki wyceny, np. C/Z, znajdują się wyraźnie powyżej poziomów dla innych branż, a zatem są atrakcyjniejsze dla oferującego akcje – dodaje analityk mBanku.

Notowania ostatnich debiutantów nie zachęcają inwestorów

Inwestorów do sięgania po akcje nowych debiutantów nie zachęcają stopy zwrotu osiągnięte z inwestycji w nowe spółki w latach 2017–2019. W tym czasie na główny rynek weszło 28 podmiotów i średnia stopa zwrotu wyniosła -11 proc. (od początku 2017 r. indeks WIG zyskał 12 proc.). Sęk w tym, że stratę przyniosły aż 22 firmy, najgorzej wypadły GetBack (formalnie -80 proc., ale notowania są zawieszone na poziomie 3,75 proc. i realna strata sięgałaby blisko 100 proc.) oraz Setanta (-86 proc.). Bardzo niskie stopy zwrotu zanotowały też Venture, Unimot, Oncoarendi, Maxcom (po około 65 proc.) oraz Morizon i JWW Invest (po około 75 proc.). Najlepiej wypadło Dino Polska, które dało blisko 370 proc. zysku, ale spektakularny wzrost zanotowały też Ten Square Games (blisko 200 proc.) i Datawalk (113 proc.). Na plusie są także Pharmena, Boombit i R22 (odpowiednio 22 proc., 16 proc. i 10 proc.). MR

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty