Surowce na razie skazane na dalszy wzrost

Popyt na ropę i metale przemysłowe wzrósł szybciej, niż się spodziewano. Obawy przed nową falą pandemii wyhamowały go w ograniczonym stopniu. Zatory podaży będą dawać o sobie znać, nawet gdy popyt osłabnie.

Publikacja: 10.09.2021 05:00

Foto: GG Parkiet

Indeks surowcowy Bloomberg Commodity przebił już szczyty z ostatnich lat i niedawno znalazł się na najwyższym poziomie od lipca 2015 r. Przez ostatnie 12 miesięcy wzrósł o 34 proc., a od początku stycznia zyskał 24 proc. Tymczasem indeks surowcowy CRB dzieli od szczytu z 2011 r. już mniej niż 5 proc. Przez ostatnie 12 miesięcy wzrósł on o prawie 40 proc., a od początku roku o 25 proc. Surowce są bez wątpienia klasą aktywów, która mocno zyskała na rozmrażaniu gospodarek. Choć koniec pandemii jest wciąż bardzo niepewny, to nie brakuje impulsów do wzrostu, takich jak zakłócenia w łańcuchach dostaw. O napięciach istniejących na rynkach może świadczyć choćby to, że indeks Bloomberg Commodity Spot (mierzący ceny surowców na rynku spot) zyskał od tegorocznego dołka aż 87 proc. i sięgnął w ostatnich tygodniach najwyższego poziomu od dziesięciu lat.

Kwestia potrzeb

– W ciągu ostatnich trzech miesięcy większość indeksów podążających za cenami surowców wykazywała kurs boczny ze względu na mocniejszego dolara, mniejszy nacisk na reflację, obawy przed spowolnieniem gospodarczym w Chinach, a przede wszystkim wariant Delta koronawirusa, wzbudzający pewne wątpliwości co do siły globalnego ożywienia. Jednak po niewielkiej, wynoszącej 5 proc., korekcie indeks Bloomberg Commodity Spot ponownie zaczął zyskiwać dzięki zależnym od wzrostu i popytu sektorom energii i metali przemysłowych. Podkreśla to dalszy popyt na rynku nie tylko inwestorów finansowych czy „papierowych", ale również, co ważniejsze, użytkowników końcowych, co pozytywnie przekłada się na ceny, ponieważ podtrzymuje stosunkowo ograniczone prognozy dotyczące popytu i podaży wielu kluczowych surowców – twierdzi Ole Hansen, szef działu strategii rynków towarowych Saxo Banku.

Najbardziej zwraca uwagę ożywienie popytu na ropę. Wiosną 2020 r. powszechnie wieszczono potężny kryzys w branży naftowej, a baryłka surowca gatunku WTI miała ujemne ceny – sprzedający musieli dopłacać, by ktoś przyjął od nich ropę. Od tego momentu ceny jednak solidnie się odbiły. Przez ostatnie 12 miesięcy baryłka ropy gatunku WTI zdrożała o ponad 80 proc., do prawie 70 USD. Analitycy IHS Markit szacują, że sierpień był najlepszy od dziesięciu lat pod względem popytu na benzynę w Europie, a firma SIA Energy prognozuje, że popyt na ropę w Chinach (będących największym konsumentem tego surowca) będzie w czwartym kwartale o 13 proc. większy niż w końcówce 2019 r.

Ożywienie popytu, któremu towarzyszą obawy o niewystarczającą podaż, można również zaobserwować na rynku metali.

„Najważniejszą zmianą na rynku metali przemysłowych była ta spowodowana przez silne ożywienie popytu na Zachodzie" – piszą analitycy Goldman Sachs. Ich zdaniem popytu mocno nie osłabi nawet spowolnienie wzrostu gospodarczego. „Po pierwsze, są dowody na nadchodzący znaczący popyt, który był opóźniony przez zatory związane z covidem. (...) Księgi zamówień oraz sygnały z przemysłu wskazują, że nie oczekuje się pogorszenia warunków popytowych na początku 2022 r. (...) Po drugie, myślimy, że popyt będzie brał się również z uzupełniania zapasów w przyszłym roku. Rozciągnięte globalne łańcuchy dostaw skutkowały tym, że spółki musiały zużywać zapasy gotowych dóbr, by nadążać za wysokim popytem. Co więcej, cała produkcja przemysłowa na rynkach rozwiniętych, poza sektorem motoryzacyjnym, powróciła na poziomy sprzed pandemii. (...) Po trzecie, spowolnienie aktywności gospodarczej i wzrostu popytu na rynkach rozwiniętych nie musi oznaczać nadwyżek na rynku" – wskazują eksperci Goldmana.

Iskra destabilizacji

Wzrost cen nie omija również surowców rolnych, do czego przyczyniają się też kataklizmy naturalne (np. susza w USA). Indeks cen żywności FAO wzrósł w sierpniu do 127,4 pkt, czyli był bliski tegorocznego szczytu z maja i najwyższego poziomu od dziesięciu lat. Od dołka z maja 2020 r. wzrósł już o 40 proc. W podobnie szybkim tempie zyskiwał ostatnim razem w 2011 r., gdy luźna polityka pieniężna amerykańskiego Fedu podsycała wzrost cen surowców rolnych. Żywnościowa drożyzna stała się wówczas impulsem do fali rewolucji w świecie arabskim. Obecnie Fed również prowadzi ultraluźną politykę.

Czy zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw mogą zagrozić ożywieniu gospodarczemu? Niektórzy dostrzegają już oznaki ich słabnięcia

Zakłócenia w łańcuchach dostaw to obok rosnących cen surowców jeden z głównych czynników, które podsycają inflację na całym świecie. Doniesienia o zatorach mogą się również przyczyniać do osłabienia nastrojów w przemyśle i wśród konsumentów. Głównym powodem tego chaosu jest pandemia. Rozprzestrzenianie się wariantu Delta koronawirusa w Azji przyczyniło się m.in. do poważnych zakłóceń w działalności tamtejszych fabryk.

Na przykład ostry lockdown wprowadzony w Wietnamie skutkował tym, że w pierwszej połowie sierpnia wietnamski eksport obuwia załamał się o 42 proc. r./r. Wciąż mocno dają też o sobie znać niedobory na rynku mikroprocesorów, które również częściowo są skutkiem pandemii. Przyczyniły się do tego, że m.in. Toyota obcięła o 40 proc. planowaną produkcję samochodów we wrześniu. Sygnały nadchodzące z branży motoryzacyjnej sugerują, że niedobory potrwają jeszcze wiele miesięcy.

Na rynku widać również wzrost kosztów frachtu. W końcówce sierpnia indeks Drewry World Container, mierzący koszty morskiego transportu, skoczył do 9817,7 USD za kontener i był aż o 351 proc. wyżej niż w takim samym okresie zeszłego roku. Według chińskiego portalu thepaper.cn nie jest obecnie niczym niezwykłym, że za wysłanie kontenera do USA płaci się nawet 20 tys. USD. Koszt wysyłki może być więc w przypadku niektórych towarów (np. mebli) podobny lub większy niż ich wartość . Wynajęcie statku, który przewiózłby przez ocean 5 tys. samochodów, kosztuje obecnie (według danych specjalizującej się w takich transportach firmy Wallenius Wilhelmsen ASA) 24 tys. USD dziennie. To cena najwyższa od 2008 r. i ponad dwa razy większa niż w 2019 r.

Część analityków przekonuje jednak, że zakłócenia w globalnych łańcuchach dostaw powinny osłabnąć. – Nadal oczekujemy, że w nadchodzących miesiącach wąskie gardła w łańcuchach dostaw będą stopniowo ustępować. Naszym zdaniem ożywienie globalne pozostaje na dobrej drodze i zalecamy inwestorom dalsze pozycjonowanie się na ponowne otwarcie – twierdzi Mark Haefele, dyrektor inwestycyjny UBS Global Wealth Management. Zwraca uwagę na dane sygnalizujące, że przemysł radzi sobie z tymi zakłóceniami. Na przykład wskaźnik ISM mierzący koniunkturę w amerykańskim przemyśle sięgnął w sierpniu 59,9 pkt i był wyżej, niż sugerowała średnia prognoz. Również dane o eksporcie z Chin za sierpień były lepsze od prognoz. Eksport zwiększył się o 25,6 proc. r./r., mimo że przez wiele dni zamknięte były (z powodu wykrycia ognisk zakażeń Covid-19) dwa duże chińskie morskie terminale kontenerowe oraz terminal cargo na lotnisku Szanghaj Pudong.

Pewnym sygnałem poprawy sytuacji może być korekta indeksu Baltic Dry. Wskaźnik ten odzwierciedla ceny frachtu morskiego suchych towarów i jest uznawany za dobry barometr sytuacji w globalnej branży okrętowej. O ile od początku roku wzrósł o 165 proc., o tyle od szczytu z sierpnia spadł o 15 proc. Jak na razie powrócił dopiero do poziomu z okolic połowy zeszłego miesiąca, ale można mówić o jego wyraźnej korekcie. W tym roku indeks Baltic Dry znalazł się najwyżej od 2009 r., ale bardzo dużo mu brakuje do szczytu z 2008 r. Jest aż o 70 proc. niżej niż w tamtym czasie. HK

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty