Ostatnie wydarzenia w dość bliskim nam geograficznie jednym z ważniejszych rynków wschodzących – Turcji – doczekały się już „oficjalnie" miana kryzysu. Przynajmniej jeśli jako kryterium brać nagłówki w serwisach takich jak Bloomberg czy też najnowszy wpis w popularnej Wikipedii, gdzie (w wersji angielskojęzycznej) pojawiło się już hasło „turecki kryzys walutowy i kryzys zadłużenia, 2018".
O ile globalne skutki tego kryzysu są na szczęście przynajmniej na razie mocno ograniczone, także jeśli chodzi o polski rynek, o tyle jednak warto te wydarzenia potraktować jako okazję do ogólniejszych refleksji. Postawmy się w roli statystycznego tureckiego inwestora/posiadacza oszczędności i zobaczmy, jaki wpływ tego rodzaju kryzysy – powtarzające się dość regularnie na różnych rynkach wschodzących – mogą mieć na stan oszczędności oraz jak przygotować się na podobne scenariusze. To zadanie może wydawać się nam, Polakom, nieco abstrakcyjne, bo sytuacja gospodarcza naszego kraju jest o wiele bardziej stabilna, ale pamiętajmy, że podobnie jak Turcja jesteśmy przecież jednym z rynków wschodzących.
Dywersyfikowac portfel
W ujęciu nominalnym kryzys nie odbija się pozornie w drastyczny sposób na portfelu statystycznego tureckiego inwestora. Przykładowo indeks giełdowy BIST 100 spadł w najgorszym momencie raptem o 25 proc. względem styczniowego szczytu (dla porównania, nasz WIG w podobnym okresie zniżkował o 18 proc. – różnica nie jest duża).
Tyle tylko, że patrzenie przez pryzmat wartości nominalnych niewiele mówi na temat faktycznych zmian w tzw. sile nabywczej. W tym samym czasie kurs tureckiej liry względem dolara załamał się o... ponad 40 proc. (!). Zasobność portfela tureckiego inwestora, liczona w walutach obcych, została więc poważnie odchudzona. A tak silna deprecjacja waluty zapewne przełoży się też na dalsze przyspieszenie i tak wysokiej już inflacji, co oznacza spadek realnej wartości portfela inwestycyjnego.
Co mógł zrobić wcześniej inwestor w Stambule, by ochronić swe oszczędności? Odpowiedź jest bardzo prosta – zdywersyfikować portfel. I – co bardzo ważne – nie chodzi tu o dywersyfikację w ramach krajowych aktywów, bowiem wszystkie one przeżyły załamanie wartości w przeliczeniu na waluty obce. Jedynym antidotum na wpływ kryzysu mogła być dywersyfikacja globalna, czyli umieszczenie w portfelu porcji aktywów zagranicznych.