#WykresDnia: Dylematy Jerome Powella

Wycofać się z zakupów hipotecznych obligacji i zagrażać stabilności rynku lub obserwować, jak nadal rosną ceny domów.

Publikacja: 15.07.2021 09:30

#WykresDnia: Dylematy Jerome Powella

Foto: AFP

parkiet.com

W Rezerwie Federalnej szykuje się walka o ceny mieszkań i nie ma łatwego sposobu na jej rozwiązanie bez pobudzenia rekordowych kosztów domów do jeszcze większego wzrostu lub zakłócenia coraz bardziej zadowolonych z siebie rynków aktywów - pisze w Bloombergu Lisa Abramowicz.

Obie opcje są złe dla banku centralnego, który ma doświadczenia z przedwczesnego wycofywania się z łagodzenia polityki. Działania Fed zostaną zawieszone, ??jeśli członkowie stwierdzą, że wysokie wartości nieruchomości zaczynają znacząco zagrażać stabilności finansowej, co będzie przedmiotem dyskusji między przewodniczącym Fed Jerome Powellem a sekretarz skarbu Janet Yellen w piątek.

Niepokój związany z cenami domów został podkreślony w środę podczas zeznań Powella przed Komisją Usług Finansowych Domu. Przyznał, że ubiegłoroczny 15-proc. wzrost cen mieszkań był „za duży", ale bardziej obwiniał brak dostępnych domów niż niskie stawki i rekordowe kwoty zadłużenia hipotecznego. Poza tym, przekonywał Powell, popyt na domy nadal byłby duży, nawet gdyby oprocentowanie kredytów hipotecznych wzrosło.

Tymczasem w Fed rośnie niezgoda. Prezes Fed w St. Louis James Bullard i prezes Fed Christopher Waller argumentowali między innymi za wcześniejszym zakończeniem miesięcznych zakupów długu hipotecznego przez bank centralny o wartości 40 miliardów dolarów, które mają miejsce od początku pandemii Covid-19. Jednak najwyższe kierownictwo Fed, a mianowicie prezes Fed z Nowego Jorku John Williams i Powell, wskazują, że wycofanie się z tego rynku może zaszkodzić bardziej niż by pomogło.

I mają sporo racji. Jeśli Fed zacznie zmniejszać tempo skupu wcześniej, będzie to wskazywać na zacieśnianie polityki pieniężnej, z szybszymi podwyżkami stóp procentowych i potencjalnymi cięciami miesięcznych zakupów papierów skarbowych. To zaszokuje rynek, który popadł w samozadowolenie myśląc, że Fed pozostanie przy obecnej polityce w dającej się przewidzieć przyszłości.

Może nie byłoby tak źle. Nie tylko ceny mieszkań wydają się nieprzyjemnie wysokie. Indeks S&P 500 właśnie ustanowił siedem kolejnych rekordów w okresie zakończonym 2 lipca, najdłuższą passę maksimów od 1997 roku. Bardziej ryzykowne spółki sprzedają rekordową liczbę obligacji o rekordowo niskiej rentowności.

Fed nie może jednak dostroić reakcji rynku, a lekkie jastrzębie nachylenie po ostatnim posiedzeniu doprowadziło do spłaszczenia krzywej dochodowości lub obniżenia długoterminowych oczekiwań wzrostu. Rynek obligacji wydawał się sygnalizować, że jest jeszcze za wcześnie na zaostrzenie polityki. Właśnie tego bank centralny nie chce widzieć.

Według Abramowicz Powell był trochę nieszczery, kiedy wskazał bardziej na kwestie po stronie podaży – brak mieszkań w rejonach, w których ludzie najbardziej chcieli kupować – jako główny czynnik wysokich wycen. Zdawał się wskazywać, że bank centralny nie miał aż tak dużego wpływu na rynek nieruchomości. Trudno przyjąć ten argument, gdy dług mieszkaniowy w USA wzrósł do rekordowego poziomu 10,5 biliona dolarów pod koniec marca, a banki nie są w stanie wystarczająco szybko obsłużyć swoich jednostek pożyczkowych. Jest to wyraźnie, przynajmniej częściowo, produkt uboczny tak niskich oprocentowań kredytów hipotecznych.

- Zabójcza walka Fedu o mieszkalnictwo staje się coraz bardziej publiczna i słusznie. Polityka banku centralnego wyraźnie pomaga zawyżać wartości domów i rynek kredytów hipotecznych. Niektórzy członkowie Fed mogą uznać, że warto dać gospodarce czas na przyspieszenie. Jest to kompromis niełatwy do podjęcia, z poważnymi konsekwencjami dla każdej decyzji - podsumowuje Lisa Abramowicz.

Amerykański rynek mieszkaniowy stał się gorący tej wiosny, pozostawiając wielu potencjalnych nabywców na unoczu. Niskie oprocentowanie kredytów hipotecznych napędzało popyt, ale odnotowano również rekordowo niski poziom dostępnych nieruchomości. To spowodowało, że ceny domów osiągnęły rekordowy poziom, przy czym niektóre przyciągają wiele ofert całkowicie gotówkowych, a inne są sprzedawane za 1 milion dolarów powyżej ceny katalogowej.

Kelly Robinson chce kupić dom i ustaliła swój budżet na 250 000 dolarów. Ale na jej rynku – na przedmieściach Greenwood (Indianapolis) – domy zaczęły się sprzedawać w ciągu kilku dni, z aż 10 konkurencyjnymi ofertami, a ceny zakupu czasami przekraczały o 100 000 USD cenę wywoławczą.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty