GPW pod presją zagranicy i słabych napływów do krajowych funduszy

Inwestorzy wycofują pieniądze z rynków rozwijających się i realizują zyski na spółkach z WIG20. Naszej giełdzie nie pomagają też zmiany w indeksach FTSE. Choć wyceny są niskie, nie zanosi się na rychłe wzrosty, bo wyniki firm nie zachwycają.

Publikacja: 25.05.2018 13:00

GPW pod presją zagranicy i słabych napływów do krajowych funduszy

Foto: Adobestock

Spadki zalewają warszawski parkiet. Tracą już nie tylko małe i średnie, ale także największe spółki. Od początku roku WIG20 spadł już o blisko 10 proc., mWIG40 o 8 proc., a sWIG80 o 6 proc. Małe spółki jednak rażą słabością już od dłuższego czasu – przez rok straciły prawie 15 proc., średnie w tym czasie spadły o 7,7 proc. a największe o 4,6 proc.

Zagranica realizuje zyski

– Po udanym dla GPW 2017 r., a konkretnie dla WIG20 i niektórych firm z mWIG40, trwa realizacja zysków. Inwestorzy zagraniczni sprzedają polskie blue chips, które w 2017 r. w dolarze dały zarobić ponad 50 proc. To element szerszego zjawiska związanego z mocniejszym dolarem i rosnącymi rentownościami amerykańskiego długu – mówi Dariusz Świniarski, zarządzający w DM TMS Brokers.

Płynność, która w czasach QE rozlewała się po rynkach wschodzących, stopniowo wraca do USA, co stwarza presję na wyceny aktywów w krajach rozwijających się. Wpływ na relatywną słabość polskiego rynku na tle rynków rozwijających się (od początku roku MSCI Poland stracił już 8 proc. zaś MSCI Emerging Markets tylko 1,5 proc.) ma reklasyfikacja Polski do koszyka rynków rozwiniętych w indeksach FTSE Russell. – Mimo potencjalnie pozytywnej informacji, szacowany wpływ na polskie akcje może przynieść 1 mld USD podaży, bo udział Polski w koszyku FTSE EM to 1,68 proc., ale w koszyku FTSE DM spadnie do 0,164 proc. Reklasyfikacja nastąpi dopiero we wrześniu, ale globalne fundusze aktywnie zarządzane już zaczęły relokację aktywów. Ma to głównie wpływ na walory największych polskich spółek – dodaje Świniarski.

GG Parkiet

Michał Rabiej, członek zarządu Baltic Capital TFI, dodaje, że nie pomaga też sytuacja na światowych rynkach akcji. – Od stycznia na większości z nich mamy do czynienia z korektą lub konsolidacją notowań. Nastawieniu do rynków rozwijających się nie pomaga również umacniający się dolar, a większość inwestorów zagranicznych operuje stopami zwrotu wyrażonymi właśnie w tej walucie – mówi Rabiej.

GG Parkiet

W segmencie małych i średnich spółek aktywni są głównie inwestorzy krajowi. – Umorzenia z TFI, widoczne w funduszach akcji i absolutnej stopy zwrotu, przy braku wsparcia ze strony OFE, powodują presję na akcje mniejszych spółek. Nie pomagają również wyniki publikowane za ostatnie kwartały, które poza nielicznymi wyjątkami nie zaskakują pozytywnie mimo bardzo mocnych danych z polskiej gospodarki – dodaje Rabiej.

Wyceny niskie, ale...

Przecena to wysyp okazji inwestycyjnych czy przejaw dostosowania wycen do nie najlepszych wyników firm? – Wskaźnik C/Z na koniec tego roku dla spółek z WIG jest ok. 50-proc. poniżej pięcioletniej średniej. Podobnie dla WIG20 i mWIG40, co może skłaniać do wniosku, że wyceny są atrakcyjne i zachęcać do kupna. Jednakże czynniki stojące za takimi poziomami mają mocne oparcie w fundamentach, a do odwrócenia negatywnych tendencji potrzeba czytelnych czynników wzrostowych – zaznacza Świniarski.

Rabiej obecne wskaźniki wycen ocenia jako umiarkowanie atrakcyjne. – We wszystkich segmentach są poniżej średnich historycznych, indeksy są notowane z większym niż zwykle dyskontem do rynków zagranicznych. Ale do prawdziwych okazji, jakie miały miejsce w roku 2009 czy 2011, brakuje jeszcze przynajmniej kilkunastu procent spadku indeksów. Jest tanio we wszystkich segmentach, a szczególnie w najmniejszych spółkach, które są często omijane ze względu na ograniczoną płynność – dodaje. Tomasz Manowiec, zarządzający w Noble Funds TFI, zwraca uwagę, że obniżające się prognozy na ten rok powodują, że mnożniki nie spadają tak szybko, jak wynikałoby to z zachowania indeksów.

– Najkorzystniej pod tym względem wygląda indeks sWIG80, który z wartością C/Z zbliżoną do 10x daje największe szanse na odreagowanie w dłuższym terminie. Wyniki spółek za IV kw. i I kw. w większości wypadły słabo, dlatego następuje pogorszenie postrzegania perspektyw i obniżenie mnożników przykładanych do zysków. Jednak szczególnie w gronie małych i średnich spółek zdarzają się emitenci, którzy są w stanie poprawiać zyski. W wielu przypadkach ich obecne wyceny tworzą ciekawą okazję dla długoterminowych inwestorów, ale należy tu być bardzo ostrożnym i selektywnym – zastrzega Manowiec.

Także Rabiej zaznacza, że w przypadku mniejszych firm jest zwolennikiem selektywnego podejścia do spółek i zachęca do szukania perełek, które mogą dać wysokie stopy zwrotu nawet na słabym rynku. Potwierdza to przykład choćby wybranych producentów gier, których akcje pod początku roku przyniosły nawet trzycyfrowe stopy zwrotu.

Maluchy faworytem?

Który z indeksów może sobie radzić najlepiej, w sytuacji gdy mało które spółki mające kluczowy wpływ na WIG20 będą wyraźnie poprawiać wyniki, a dla misiów problemem wciąż są odpływy z TFI. Można ogólnie przyjąć, że zachowaniem największych spółek rządzi kapitał zagraniczny, a tych mniejszych – polscy inwestorzy.

– Niestety w obu segmentach perspektywa najbliższych miesięcy pod względem przepływów na rynku nie wygląda korzystnie. Prędzej jednak widziałbym jakiś spekulacyjny napływ kapitału zagranicznego niż ożywienie wśród krajowych inwestorów. Dlatego biorąc to pod uwagę, jak również głębszą przecenę od początku roku na indeksie WIG20, spodziewałbym się, że w najbliższych kilku tygodniach to większe spółki wypadną lepiej. Za to w dłuższej perspektywie większy potencjał widziałbym w mniejszych spółkach ze względu na bardziej atrakcyjne wyceny i możliwość poprawy zysków – uważa Manowiec.

– Zdecydowanie ten rok nie będzie tak udany jak 2017 r. dla największych spółek. Banki jako jedyny sektor poprawiają wyniki, przenosząc na klientów rosnące koszty (podatek bankowy, wyższa składka na BFG), lecz proces ten dobiega końca i przy bardzo gołębiej retoryce RPP próżno szukać impulsów mogących utrzymać w kolejnych kwartałach dynamikę wzrostu zysków na akcję polskich banków. Energetyka w obliczu skokowego wzrostu nakładów inwestycyjnych utraciła zdolności dywidendowe, a KGHM zupełnie nie wykorzystał rajdu cen surowców, które w środowisku przyspieszającej inflacji na świecie pozytywnie wpłynęły na światowych producentów metali przemysłowych – mówi Świniarski, wymieniając czynniki, które nie będą pomagać WIG20.

– Indeks ten na razie razi słabością, która niestety może jeszcze potrwać ze względu na siłę dolara, niechęć do rynków wschodzących i nieco gorsze ostatnio nastawienie wobec akcji. Z drugiej strony wyceny nie są wygórowane, więc nie spodziewam się, że zbliżymy się do dołków indeksu z 2016 r. Sektorowo najlepiej wyglądają banki, gdzie wyniki za I kw. były niezłe, a brak podwyżek stóp procentowych został już w znacznej mierze zdyskontowany przez inwestorów – mówi Rabiej.

Małe spółki nie spełniają pokładanych w nich nadziei, nie poprawiają wyników i sWIG80 przez rok stracił najwięcej

Dlaczego tak wiele spółek z GPW ma problemy z poprawą wyników mimo 5-proc. wzrostu PKB? – Struktura naszej gospodarki jest bardzo słabo odzwierciedlona na GPW. Wiele sektorów nie ma swoich przedstawicieli na giełdzie lub jest ich bardzo mało, inne z kolei są nadreprezentowane, np. banki. Mimo to w przeszłości korelacja między stopą zwrotu z WIG a dynamiką PKB była dość wysoka. Przyczyna załamania tej relacji to przede wszystkim brak nowego kapitału: mamy przewagę odpływów z TFI i OFE, a do tego dojdzie jeszcze negatywny efekt zmian wynikających z reklasyfikacji Polski w indeksach FTSE. Ciężarem dla polskich indeksów są ostatnio spółki kontrolowane przez państwo z powodu ograniczenia dywidend i zwiększenia inwestycji. Kolejnym czynnikiem są słabe wyniki finansowe giełdowych spółek, będące efektem presji ze strony rosnących wynagrodzeń oraz cen surowców. Wydaje się, że dopiero druga połowa roku może przynieść poprawę pod tym względem – uważa Tomasz Manowiec, zarządzający w Noble Funds TFI. Zdaniem Michała Rabieja, członka zarządu Baltic Capital TFI, mimo relatywnie atrakcyjnych wycen mniejszych spółek w najbliższym czasie nie będzie istotnego odbicia kursów akcji w tym segmencie, przynajmniej do momentu zakończenia umorzeń w TFI. – Obserwując miesięczne dane o umorzeniach, nie widzę na razie szans na zmianę negatywnej tendencji. Z drugiej strony długotrwałe umorzenia i ogólny brak zainteresowania tym segmentem rynku świadczą o dużym zniechęceniu, co z kontrariańskiego punktu widzenia zachęca przynajmniej do obserwacji tego segmentu w celu poszukiwania sygnałów zmiany trendu – dodaje. mr

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty