Ekspansja gospodarcza w USA już o krok od rekordu długości

W tym miesiącu zgodnie z oficjalną chronologią NBER mija dziesięć lat od rozpoczęcia obecnej fazy ekspansji w amerykańskiej gospodarce. Nigdy nie było dłuższej ekspansji, nawet w latach 90. Na razie jednak sygnały z giełdy i rynku pracy sugerują, że tamten rekord może zostać pobity.

Publikacja: 12.05.2019 13:22

Foto: GG Parkiet

 

Mamy niezwykle ciekawą kombinację różnych faktów, jeśli chodzi o amerykańską gospodarkę i giełdę. Wejście indeksu S&P 500 na nowe szczyty hossy (i rekordy wszech czasów zarazem) zbiegło się w czasie zarówno ze spadkiem stopy bezrobocia w USA do nowego cyklicznego, wieloletniego minimum, jak i zbliżeniem się o kroczek do rekordu długości ekspansji gospodarczej. Weźmy te fakty pod lupę.

Według oficjalnej chronologii stosowanej przez amerykański instytut NBER (National Bureau of Economic Research) w maju mija 120 miesięcy od momentu rozpoczęcia obecnej ekspansji gospodarczej (dołek wyznaczono na czerwiec 2009 roku). Tymczasem dla porównania najdłuższa do tej pory ekspansja, zakończona w marcu 2001 roku, trwała... 120 miesięcy. Innymi słowy, jesteśmy o krok od ustanowienia nowego rekordu ekspansji. Nie mówiąc już o tym, że obecna faza wzrostowa trwająca od dziesięciu lat (!) dwukrotnie przewyższa powojenną średnią wynoszącą 58,4 miesiąca (czyli niecałe pięć lat).

Punkty zwrotne z poślizgiem

Oczywiście należy brać poprawkę na fakt, że NBER punkty zwrotne w gospodarce datuje nawet z wielomiesięcznym opóźnieniem. Przykładowo koniec poprzedniej ekspansji w grudniu 2007 roku instytut stwierdził w... listopadzie 2008 (ciężko byłoby więc traktować te oficjalne komunikaty jako przydatne w inwestowaniu – jeśli już, to czasem raczej jako sygnały... kontrariańskie). Nie mamy więc żadnej pewności, że w czerwcu zostanie ustanowiony nowy rekord ekspansji, bo to zgodnie z polityką NBER można będzie oficjalnie stwierdzić dopiero gdzieś za rok.

Niemniej kilka faktów sugeruje, że obecna ekspansja, choć już niemal rekordowo długa, jeszcze nie dobiegła końca. Po pierwsze, nowe rekordy S&P 500 można traktować jako oznakę tego, że rynek akcji, który jeszcze w trakcie grudniowej zawieruchy wyrażał obawy o losy ekspansji, teraz dla odmiany odetchnął z ulgą, jeśli chodzi o tę kwestię. Po drugie, stopa bezrobocia – jeden z najbaczniej obserwowanych barometrów stanu gospodarki – zniwelował całe ostatnie drgnięcie w górę i spadł do nowego cyklicznego minimum (3,6 proc.), które stanowi zarazem poziom najniższy od początku lat 70. XX wieku. „Nie tak wygląda recesja" – skonkludowali analitycy. Po trzecie wreszcie, na nowe maksimum wspiął się publikowany przez Conference Board wskaźnik LEI, agregujący w sobie cały zestaw danych makro. Tę listę faktów można by jeszcze bez problemu wydłużyć.

Wnioski na krótką i dłuższą metę

Wiele wskazuje zatem na to, że nowe rekordy ekspansji są w zasięgu ręki. I tu pojawia się kluczowe pytanie: co to oznacza z inwestycyjnego punktu widzenia? Wnioski są diametralnie inne, jeśli chodzi o krótkoterminowy oraz dłuższy horyzont inwestycyjny. Na krótką metę odsunięcie widma rychłej recesji to oczywiście dobra wiadomość. Jednocześnie realizacja tego scenariusza jest spójna z tym wszystkim, o czym piszemy w naszych analizach. W trakcie zawieruchy pod koniec ubiegłego roku naszym scenariuszem bazowym było to, że amerykański rynek akcji przeżywa korektę na podobieństwo tej z 1998 roku. Tamta korekta, choć podobnie jak teraz towarzyszyło jej chwilowe odwrócenie krzywej rentowności obligacji, nie zakończyła jeszcze definitywnie ani hossy lat 90., ani też tamtej rekordowo długiej ekspansji. Wygląda na to, że to założenie się faktycznie sprawdza. Wejście S&P 500 na nowe szczyty po prawie 20-proc. załamaniu zdaje się odpowiednikiem sytuacji z końcówki 1998 roku.

Kiedy szczyt na giełdach

Ale ta analogia z końcówką rekordowo długiej ekspansji zdaje się mieć już mniej optymistyczne implikacje, jeśli chodzi o kilkuletni horyzont inwestycyjny. O ile, licząc od grudnia 1998 roku, do oficjalnego końca ekspansji gospodarczej pozostawały jeszcze (jak się miało później okazać) ponad dwa lata, o tyle do końca hossy na giełdach (marzec 2000 roku na większości rynków) pozostawało już raptem kilkanaście miesięcy.

I właśnie to jest być może wyznacznik, według jakiego należy oceniać obecną sytuację. Wygląda na to, że ekspansja w amerykańskiej gospodarce kolejny raz wybroniła się z opresji, ale nieubłaganie staje się z każdym miesiącem coraz starsza. Jeśli trzymać się nadal analogii z końcówką poprzedniej rekordowej ekspansji, to do początku następnej recesji w USA mamy może nawet jeszcze ponad dwa lata, ale do szczytu na giełdach pozostaje już mniej czasu – jakieś kilkanaście miesięcy...

Co sprzyja wydłużeniu obecnej ekspansji, a co przyspieszyłoby jej koniec i nadejście recesji?

+

Ostatnie interwencje Fedu najwyraźniej pomogły w uniknięciu rychłej recesji – można oczekiwać, że bank centralny mógłby w razie potrzeby sięgnąć po obniżki stóp procentowych.

+

Druga największa gospodarka świata – Chiny – agresywnie stymuluje koniunkturę.

Eskalacja wojen handlowych przez amerykańską administrację mogłaby niebezpiecznie pogłębić zadyszkę w innych gospodarkach, co ostatecznie musiałoby się też odbić na USA.

Administracja Trumpa ma mocno ograniczone możliwości zastosowania stymulacji fiskalnej po tym, jak mocno obniżyła podatki (deficyt budżetowy w tym roku ma przekroczyć 4 proc. PKB), a kontrolę nad jedną z izb parlamentu przejęła opozycja.

Krzywa rentowności lekko odreagowała

W marcu krzywa rentowności amerykańskich obligacji uległa przejściowemu odwróceniu, strasząc nadciągającą recesją (rentowność papierów dziesięcioletnich spadła poniżej dochodowości papierów trzymiesięcznych). Potem jednak powróciła do normalnego kształtu, co zostało przyjęte z ulgą. Ale mówienie o tym, że widmo recesyjnego sygnału na dobre znikło, byłoby chyba zbyt optymistyczne. Krzywa rentowności jest ciągle mocno wypłaszczona (różnica między rentownościami wspomnianych papierów jest niewielka) i niewiele potrzeba, by znów uległa odwróceniu. Taka huśtawka tego wskaźnika jest dość typowa dla końcowej fazy ekspansji.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty