parkiet.com

Dealerzy kruszcu, mennice są już puste. Wygląda na to, że Ziemia również – przynajmniej tam, gdzie poszukuje się złota. Ostatnia dekada to coraz mniejszy napływ nowych dostaw tego szlachetnego metalu.

Złoto to obecnie jedyny tzw. metal monetarny, a tę funkcje pełni nieprzerwanie od kilku tysiecy lat. Jest jednocześnie cenionym surowcem - przemysłowym i jubilerskim. Co ciekawe - wciąż dostępne jest znakomita większość wydobytego przez człowieka złota (pomijając to, co spoczęło na dnie mórz i oceanów oraz w grobach władców i bogaczy) - szacuje się, że jest to ok. 190 tys. ton. Roczne wydobycie jeszcze niedawno wynosiło ok. 3,5 tys. ton, a kruszec występował na wszystkich kontynentach (tego z Antarktydy jeszcze nie zagospodarowano). Za podaż i popyt odpowiadają przede wszystkim Chiny, poza nimi największymi producentami kruszcu są Australia, Rosją, USA, Kanada i Peru.

Popyt na złoto zgłasza przede wszystkim branża jubilerska. Głównymi "konsumentami" były w ostatnich latach banki centralne, zapełniające kruszcem swoje rezerwy. W czasach pandemii dołączyli do grona chętnych inwestorzy, szukający osławionej bezpiecznej przystani. W sytuacji zmniejszającego się wydobycia w rosnącego popytu cena złota może iść w górę. Od początku roku uncja kruszcu wyceniana w dolarach podrożała o 10 proc., a w ciągu ostatnich 12 miesięcy - o 32 proc. Jak pisze portal strefainwestorow.pl, niektórzy eksperci przewidują, że za kilka czy kilkanaście miesięcy uncja złota może kosztować nawet... 20 000 USD, czyli około 84 000 zł (przy obecnych notowaniach USD/PLN).