Przecenione spółki na celowniku kupujących

Wiele firm po marcowej wyprzedaży bardzo szybko wróciło do łask inwestorów i ich akcje mocno zdrożały. Jak długo potrwa dobra passa?

Publikacja: 20.04.2020 14:15

Foto: GG Parkiet

Ekstremalnie niskie wyceny spółek sprzed ponad miesiąca są już tylko wspomnieniem. Po fali panicznej wyprzedaży nastroje na warszawskiej giełdzie poprawiły się na tyle, że rozpoczął się wyścig inwestorów po przecenione akcje.

Niskie wyceny skusiły inwestorów

Wśród największych spółek najszybciej straty odrabiało CCC. Jednak mimo prawie 70-proc. odbicia akcje spółki wciąż są wyceniane dużo niżej niż przed wybuchem pandemii. – Wycena CCC cały czas wydaje się dość niska, szczególnie patrząc na kurs sprzed kilku miesięcy. Pandemia dotknęła całą branżę detaliczną, a CCC dodatkowo weszło w kryzys ze sporym zadłużeniem. Pozytywnym efektem kryzysu jest to, że spółka w zasadzie podjęła decyzję o zamknięciu sporej części nierentownych sklepów w Austrii i Szwajcarii, co w normalnej rzeczywistości nie byłoby takie oczywiste. Kolejna sprawa to zdecydowane zmniejszenie planu otwarć sklepów stacjonarnych, co w mojej ocenie jest słuszne w otoczeniu silnego trendu cyfryzacji handlu – uważa Konrad Księżopolski, szef analityków Haitong Banku. – Największą niewiadomą jest oczywiście czas trwania pandemii oraz pytanie, czy nie wróci ona jesienią lub za rok. Kolejne ryzyko, już bardziej zależne od zarządu, to realizacja założonego planu restrukturyzacyjnego – dodaje.

Do łask wróciła PGE, która w dołku bessy z połowy marca była wyceniane na jedną dziesiąta wartości księgowej. Od tamtej pory notowania energetycznego giganta wzrosły o prawie 60 proc. – Początek roku był dla całego sektora dość dramatyczny, jeśli chodzi o notowania, i stąd wynika zapewne obecna skala odbicia. Wpływ pandemii na sektor będzie relatywnie ograniczony, a perspektywa wyników w 2021 r. wygląda bardzo obiecująco. W obecnym otoczeniu maleje też ryzyko uruchomienia inwestycji jądrowej. Ważnym katalizatorem może być kwestia restrukturyzacji PGG, która może rozstrzygać się w najbliższych tygodniach – wskazuje Kamil Kliszcz, analityk BM mBanku.

Na celowniku kupujących znalazło się PGNiG. Inwestorów przekonał do spółki korzystny wyrok postępowania arbitrażowego przeciwko Gazpromowi. – Ma on znaczenie nie tylko ze względu na jednorazowe odszkodowanie, ale też neutralizację ryzyka średnioterminowego z tego kontraktu i spodziewaną w tym kontekście znaczną poprawą rentowności w segmencie obrotu. Naszym zdaniem ten potencjał nie został jeszcze zdyskontowany w kursie akcji – uważa ekspert BM mBanku. Dodaje, że kluczowe dla kształtowania się nastawienia do spółki będą w najbliższych miesiącach ceny gazu, które jego zdaniem powinny odbijać do końca roku.

Odreagowanie silnych spadków

W gronie średnich firm najbardziej były rozchwytywane akcje VRG. Biznes odzieżowej spółki został zachwiany przez ograniczenia w handlu związane z pandemią. Inwestorzy obecnie liczą na poluzowanie restrykcji. – Spodziewamy się, że po otwarciu sklepów w połowie maja w okresie między II a IV kwartałem spadnie odwiedzalność w sieci stacjonarnej, a wyższe spadki sprzedaży r./r. w 2020 r. odnotuje segment odzieżowy niż segment jubilerski (segment ten wykazał wysoką odporność na spadek obrotów w 2009 r.) – przewiduje Piotr Bogusz, analityk BM mBanku. Ponadto oczekuje presji na marżę brutto na sprzedaży z tytułu zwiększenia udziału e-commerce w sprzedaży VRG oraz zwiększonej aktywności promocyjnej w II i III kwartale, a także zawieszenia płatności czynszów w okresie zamknięcia sklepów.

Poprawę nastrojów wykorzystała też Grupa Azoty. – Za odbiciem kursu przemawiał z jednej strony fakt, że działalność spółki w I kwartale nie była bezpośrednio dotknięta wpływem epidemii, a z drugiej powstało otoczenie korzystne dla marż w segmencie nawozowym – rekordowo niskie ceny gazu przy lekkim wzroście cen nawozów azotowych – wskazuje Piotr Jusiński, analityk Ipopemy. Przy obecnej wycenie nie postrzega spółki jako potencjalnej okazji do zakupu w dłuższym terminie. – Widmo suszy i mniejszy popyt rolników nie będą nastrajać pozytywnie w kontekście wyników za II kwartał, a segmenty chemii i plastików z dużym prawdopodobieństwem dalej będą pod presją słabej koniunktury na rynku automotive – uważa.

Okres słabości mają już za sobą notowania producentów gier, co tłumaczy obecność PlayWaya w gronie spółek najszybciej odrabiających straty. Biorąc pod uwagę obecne bardzo ograniczone możliwości spędzania wolnego czasu poza domem, perspektywy producentów gier wideo wyglądają bardzo obiecująco. Ich dodatkowym atutem jest komfortowa sytuacja płynnościowa. Większość z nich może się pochwalić zapasem gotówki i nie posiada zadłużenia odsetkowego.

„Maluchy" na celowniku

Na wzrostową falę licznie załapały się małe spółki. Faworytem inwestorów w tym gronie jest Mercator. Notowania producenta rękawic medycznych po niezbyt głębokiej korekcie powróciły do trendu wzrostowego. Pandemia spowodowała gwałtowny wzrost popytu na produkty spółki, co dobrze wróży jej wynikom.

Do łask wróciły spółki związane z branżą turystyczną, co przełożyło się na wyraźne odbicie notowań Rainbow Tours i Enter Air. – Zakładając scenariusz, że w najbliższych miesiącach epidemia koronawirusa zostanie zatrzymana i okres kwarantanny nie obejmie miesięcy letnich, można oczekiwać odbudowy kursów Enter Air i Rainbow Tours. W III kwartale generują one gros rocznego zysku, ponadto ich działalność jest dość elastyczna kosztowo, a podmioty te nie są mocno zadłużone, więc spokojnie mogą przeczekać okres kwarantanny w II kwartale – wyjaśnia Michał Krajczewski, szef działu analiz BM BNP Paribas. Dużym ryzykiem jest przedłużenie obostrzeń w podróżowaniu w trakcie sezonu, ponieważ oznaczałoby to gwałtowny spadek popytu na wycieczki.

Tomasz Wyłuda, dyr. biura doradztwa inwest., Credit Agricole

Wyceny atrakcyjne, ale warto postawić na dywersyfikację

Wszelkie prognozy obarczone są teraz dużą niepewnością. Nikt nie jest w stanie w tej chwili powiedzieć, jak rozwinie się sytuacja. Rząd i NBP bardzo mocno zareagowały poprzez obniżkę stóp procentowych, stymulację fiskalną i luzowanie ilościowe. Poza tym za chwilę zaczną działać czynniki samoregulujące gospodarkę, takie jak: wzrost bezrobocia – jeszcze nie tak dawno przedsiębiorstwa narzekały na brak rąk do pracy, obecnie ten problem odpada; osłabienie złotego – wspomaganie eksportu; tania ropa naftowa – niższe koszty. Z drugiej strony mamy dalszą niepewność co do ryzyka rozwoju pandemii oraz nie znamy pełnych efektów wpływu kryzysu na gospodarkę. Polskie indeksy, biorąc pod uwagę kilkudziesięcioprocentowe spadki, są na atrakcyjnych poziomach. Jednak to nie znaczy, że nie mogą być niżej i spadki mamy już za sobą. Naszym klientom, którzy chcą zwiększyć udział w instrumentach akcyjnych, radzimy, aby robili to stopniowo – i tak nie trafimy w dołek notowań. Pozostałym klientom radzimy mocną dywersyfikację aktywów na rynkach akcji, obligacji, a także surowców (złoto i srebro). Z ostrożnością należy podchodzić do lokat bankowych oraz nieruchomości. JIM

Marcin Materna, dyrektor działu analiz, Millennium DM

Przed nami jeszcze jedna fala spadkowa

Moim zdaniem ostatnie odbicie jest klasycznym odbiciem po silnych spadkach i należy być ostrożnym z kupowaniem akcji po tych cenach. Nie znamy skutków ograniczenia działalności gospodarczej, nie wiemy, jakie rezerwy pojawią się w bankach, nie znamy terminów rozpoczęcia normalnego funkcjonowania gospodarek europejskich. Do tego na krajowym podwórku mamy druk pieniądza, który może wpłynąć na wartość złotego i tym samym zainteresowanie inwestorów zagranicznych. Jednym z pojawiających się argumentów za atrakcyjnością akcji jest spadek cen surowców, który pozytywnie wpłynie na koszty firm. Warto jednak pamiętać, że obecnie problemem jest cokolwiek sprzedać, a gdy sytuacja się poprawi, ceny surowców najprawdopodobniej wrócą do starych poziomów. Obecne zwyżki, jak się wydaje, zostały wywołane przez inwestorów indywidualnych. Inwestorzy wierzą, że po dwu-, trzymiesięcznym okresie spadku aktywności gospodarka wróci do stanu sprzed wybuchu epidemii, co wydaje się jednak mało prawdopodobne. Moim zdaniem przed nami jeszcze jedna fala spadkowa i dopiero wtedy będzie można mówić o ewentualnym zakończeniu bessy. Jedynym argumentem przemawiającym za zwyżkami jest gigantyczny druk pieniądza, który w części – często z braku alternatywy – finalnie zasila rynek akcji (mówimy tu o USA). JIM

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty