Polska biotechnologia przyspiesza

OncoArendi, Mabion, Celon Pharma, Biomed, Selvita i Ryvu to tylko przykłady spółek, których biznes w ostatnim czasie nabrał tempa. Widać to również w ich notowaniach.

Publikacja: 23.03.2021 09:00

Foto: GG Parkiet

 

Indeks sektorowy WIG-leki wystartował w 2017 r. z poziomu ok. 5 tys. pkt. Aż do wybuchu pandemii utrzymywał się na tym pułapie. W marcu 2020 r. zanotował minimum na 2,4 tys. pkt, a potem rozpoczął bezprecedensowy rajd, który zakończył się na początku sierpnia na niemal 8 tys. pkt. W kolejnych miesiącach przeważała podaż, która zniosła indeks w okolice bazowych 5 tys. pkt. Jednak z początkiem marca sytuacja się zmieniła: indeks ruszył ostro w górę, notując 17 marca historyczne maksimum na ponad 9,3 tys. pkt. Za tę zwyżkę odpowiadały spółki, które najwięcej – w sumie 84 proc. – ważą w portfelu WIG-leki, czyli Mabion, Biomed i Celon Pharma. Znaczące udziały w indeksie mają jeszcze Bioton i PZ Cormay (wszystkie pięć spółek opisujemy w ramkach).

W poszukiwaniu inwestycyjnych okazji

WIG-leki obejmuje dziewięć firm i pokazuje wąski wycinek branżowego ekosystemu. Szeroko rozumiane spółki biotechnologiczne i med-tech stanowią już istotny element polskiego rynku kapitałowego, z łączną kapitalizacją ponad 10 mld zł.

– W ostatnich latach obserwujemy wyjątkowy wzrost tych branż. Dodatkowo pandemia SARS-CoV-19 zrodziła cały segment spółek, które na tej wyjątkowej sytuacji wykażą ponadprzeciętne zyski – mówi Dawid Frączek, zarządzający funduszami Aviva Investors TFI. Dodaje, że część z tych spółek skorzysta na tym i przekształci się w trwałe biznesy, a część jest tylko chwilową supernową. Jego zdaniem wśród notowanych spółek nadal można znaleźć atrakcyjne pomysły inwestycyjne. Kilka spółek już podpisało umowy partneringowe, które uwiarygadniają ich działania, a jednocześnie efektownie wpływają na wzrost wartości akcji. Mowa tu o takich spółkach jak Ryvu Therapeutics czy OncoArendi. Są również takie, które nadal dążą do partneringu.

Inwestorzy indywidualni na wieści z sektora biotechnologii reagują emocjonalnie, natomiast statystyki pokazują twardą rzeczywistość: według światowych danych tylko około 8 proc. kandydatów na leki przechodzi cały proces badań klinicznych i późniejszej rejestracji w FDA czy EMA, czyli odpowiednio amerykańskiej i europejskiej agencji ds. leków. Jeszcze mniejsze prawdopodobieństwo sukcesu jest dla projektów przedklinicznych. Dlatego warto wybierać spółki, które realizują kilka projektów. Wtedy niepowodzenie jednego może być zrównoważone sukcesem innego. W analizie spółek biotechnologicznych należy też wziąć pod uwagę liczbę pracujących naukowców.

– Naszym zdaniem liderami sektora biotechnologicznego będą spółki, które posiadają szeroki i zdywersyfikowany portfel projektów w różnej fazie rozwoju. Aktualnie takie portfolio produktów mają Pure Biologics, Celon Pharma i Ryvu. Z uwagą przyglądamy się również spółkom zmierzającym na giełdę, ale niekoniecznie tym większym. Przykład rozwoju Selvity i Pure Biologics, od NewConnect do rynku głównego, wskazuje na wysokie stopy zwrotu w dłuższym okresie – zaznacza Frączek. Dodaje, że spółki te miały czas się uwiarygodnić i rosnąć wraz z akcjonariuszami mniejszościowymi. – Inwestowanie w spółki na wczesnym etapie rozwoju, kiedy jeszcze wyceny nie są wygórowane, wydaje się atrakcyjną strategią inwestycyjną – podsumowuje ekspert.

Rynek dopiero dojrzewa

W ostatnim czasie ciekawe informacje napływały z takich spółek jak Ryvu (umowa partneringowa z Galapagos, wyniki badań klinicznych), OAT (duża umowa partneringowa), Mabion (możliwość produkcji szczepionki dla globalnego gracza), Celon Pharma (dobre wyniki badań klinicznych) czy z pozagiełdowego Adamedu (umowa partneringowa z Acadia Pharmaceuticals).

– Przykłady te pokazują, że polskie firmy biotechnologiczne są coraz częściej zauważane już nie tylko lokalnie, ale także na arenie międzynarodowej. Rozwija się zarówno branża biotechnologiczna, jak i towarzysząca jej infrastruktura i otoczenie – mówi Krzysztof Radojewski, ekspert z Noble Securities. Jego zdaniem można postawić tezę, że jest to moment przyspieszenia tego sektora w Polsce, ale do dojrzałości jeszcze daleka droga.

Wtóruje mu Tania Fernandez, partner w Biomed Innovations. – Polski rynek biotechnologiczny wciąż się rozwija i rośnie. Są odpowiednie elementy, ale trzeba jeszcze zbudować solidne fundamenty. Kiedy firmy będą w stanie pozyskać doświadczony kapitał dzięki długoterminowym, doświadczonym inwestorom w opiece zdrowotnej, rynek dojrzeje – mówi.

Paweł Wielgus, zarządzający funduszem Kvarko (zasiada też w zarządzie spółki Bioceltix), podkreśla, że w zakresie dostępności źródeł finansowania wciąż mocno odstajemy od rynków zachodnich. – W ostatnim czasie pojawiły się jednak doniesienia o pierwszych dużych umowach na dalszy rozwój polskich projektów przez większych partnerów zagranicznych. To ciekawy, a obecnie być może jedyny słuszny, kierunek rozwoju polskiej biotechnologii – mówi.

Problematyczne wyceny

Zdaniem ekspertów polskie firmy biotechnologiczne mają dwie przewagi nad światową konkurencją. Pierwszą są znaczne dofinansowania z NCBR. A druga to fakt, że polskie firmy mają ułańską fantazję i nie boją się trudnych projektów i najbardziej innowacyjnych obszarów, jak np. aptamery, nanocząstki czy przeciwciała. W ten scenariusz wpisuje się m.in. Captor Therapeutics, szykujący się do debiutu na GPW. Jest jedyną spółką w regionie zajmującą się technologią TPD, czyli celowaną degradacją białek.

– Podstawowym błędem większości spółek z tego sektora jest to, że decydują się na notowanie akcji w Polsce. GPW jest nadal niestety niszowym rynkiem, gdzie wielu zagranicznych inwestorów instytucjonalnych ma trudności z przeprowadzaniem transakcji ze względu na system transakcyjny polskiej giełdy, z którego nikt inny nie korzysta. Poza tym nie słynie ona z innowacyjnych spółek. Wszystko to sprawia, że wyceny notowanych spółek (bio)technologicznych w Polsce są kilkakrotnie niższe, niż mogłyby być np. na giełdzie Euronext – uważa Adrian Kowollik, analityk East Value Research.

Przy wycenie projektów innowacyjnych często korzysta się z metody rNPV, czyli analizy zdyskontowanych przepływów pieniężnych ważonych ryzykiem.

– Wystąpienie zdarzenia w postaci bardzo dobrych wyników klinicznych zwiększa prawdopodobieństwo przejścia do kolejnej fazy klinicznej i całkowite prawdopodobieństwo sukcesu w postaci rejestracji leku. To dlatego często tego typu zdarzeniom towarzyszy skokowy wzrost lub spadek notowań (np. w przypadku słabych wyników badań klinicznych) – mówi Radojewski. Potwierdza, że wycena spółek w tym sektorze jest rzeczą trudną i mocno podatną na założenia, natomiast wiedza w tym zakresie zarówno inwestorów, jak i analityków i zarządzających systematycznie rośnie. Ale niedoskonałości w ich wycenie zawsze były i będą. – Przy inwestycjach w biotechnologię warto pamiętać o główniej zasadzie: dywersyfikacji ryzyka. Chyba w przypadku żadnej innej branży stosowanie tej zasady nie jest tak ważne jak tu – podsumowuje.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty