Przecena na giełdach uatrakcyjniła wyceny firm

Obecne, niskie wyceny spółek notowanych na warszawskiej giełdzie za jakiś czas będą tylko wspomnieniem.

Publikacja: 14.03.2020 09:00

Przecena na giełdach uatrakcyjniła wyceny firm

Foto: Fotorzepa, Wojciech Grzędziński

Panika na rynkach akcji związana z koronawirusem sprawia, że na rynku pojawiają się okazje inwestycyjne, czyli spółki o silnych fundamentach i dobrych perspektywach wzrostu, które można kupić dużo taniej niż kilka tygodni temu. Czy akumulowanie akcji w dłuższej, kilkuletniej perspektywie w obecnych warunkach ma sens?

Dołek na giełdzie już blisko?

Jak pokazuje historia, okresy panicznej wyprzedaży zawsze były dobrym momentem do długoterminowej akumulacji akcji w portfelu. Przecena w ciągu zaledwie kilku tygodni ściągnęła w dół główne indeksy warszawskiej giełdy w okolice dna bessy z 2009 roku. Średnia wartość wskaźnika C/WK dla spółek z indeksu WIG wynosi zaledwie 0,8 (wyliczenia GPW). Kiedy popatrzymy wstecz, obecna wartość niewiele odbiega od poziomu z dna bessy z początku 2009 roku, gdy wskaźnik ten spadł do rekordowo niskiego poziomu 0,7. Są jednak branże, jak np. energetyka, gdzie wskaźniki są dużo niższe. – Trzeba jednak faktycznie zdawać sobie sprawę, że mamy długoterminową perspektywę i być przygotowanym na to, że dołka nie złapiemy. Innymi słowy – tanie akcje mogą być jeszcze tańsze, a panika przybrać na sile w krótkim terminie, ale zakładając, że sytuacja (w tym wypadku pandemia) prędzej czy później zostanie opanowana, wyceny stopniowo będą wracać do wcześniejszych poziomów – mówi Łukasz Rozbicki, doradca inwestycyjny w MM Prime TFI.

Wysyp inwestycyjnych okazji

Warto zauważyć, że w przypadku części spółek przecena nie miała fundamentalnego uzasadnienia, wynikała bowiem z pogorszenia ogólnej koniunktury na giełdach. – Nasze nastawienie do akcji polskich ogółem w usłudze doradztwa inwestycyjnego, którą prowadzimy, jest umiarkowanie pozytywne, co implikuje zasadność uśredniania – dokupywania na spadkach, a nie pozbywania się akcji, zwłaszcza w strategiach inwestycyjnych o kilkuletnim horyzoncie czasowym – wskazuje Zbigniew Obara, menedżer zespołu analiz i doradztwa w BM Alior Banku.

Zdaniem eksperta część spółek nie musi się obawiać zamieszania związanego z koronawirusem. – Branżami najbardziej uodpornionymi na implikacje epidemii koronawirusa, jeśli chodzi o osiągane wyniki finansowe, w najbliższych kwartałach powinny naszym zdaniem być: rafinerie – spadek cen ropy powinien przynajmniej przejściowo wpłynąć na wzrost marż rafineryjnych osiąganych na krajowym rynku, sektor użyteczności publicznej (utilities) – a więc dostawcy gazu i energii, gdzie spadek kosztów winien być większy niż przychodów, oraz spółki budowlane – ogólne spowolnienie gospodarcze wpłynie na spadek kosztów, szczególnie widoczny w obszarze paliw i materiałów budowlanych. Trudny okres może za to czekać zwłaszcza wszelkie spółki z dużym udziałem sprzedaży generowanym w centrach handlowych i firm rozrywkowych oraz z branż turystycznej i pokrewnych, uważa Obara.

Mając na uwadze dużą niepewność odnośnie do dalszego rozwoju wypadków na giełdach, warto jednak zdywersyfikować ryzyko portfela akcji.

GG Parkiet

– Dla inwestorów akceptujących podwyższone ryzyko inwestycyjne i dyskontujących zakończenie najdłuższej w historii ekspansji gospodarczej w USA akcyjna część portfela powinna koncentrować się na sektorach defensywnych: spółkach użyteczności publicznej, producentach dóbr podstawowych i spółkach z sektora ochrony zdrowia. Z drugiej strony w mniej pesymistycznym scenariuszu, gdy założymy, że spowolnienie gospodarcze będzie miało przejściowy charakter, to ekspozycji akcyjnej warto poszukać w równie przecenionych spółkach z sektora nowych technologii (np. producentów gier czy oprogramowania) czy farmaceutycznego – w ich przypadku trudno oczekiwać przestojów i spadku przychodów – mówi Grzegorz Pułkotycki, dyrektor inwestycyjny StarFunds.

Konieczna selekcja spółek

Zdaniem Adama Łukojcia, zarządzającego w Alianz TFI, najprawdopodobniej w przypadku wielu spółek przecena jest okazją. – Dotyczy to zwłaszcza firm, które mają solidne bilanse i generują gotówkę. W przypadku wielu spółek stopa dywidendy osiągnęła bardzo atrakcyjny poziom. Solidny bilans, wysoka dywidenda i działalność mało wrażliwa na kryzys mogą być receptą na wysoką stopę zwrotu w najbliższych latach. Oczywiście, część firm ucierpi, niektóre spółki o niskiej jakości modelu biznesowego, zarządu, nadzoru czy bilansu mogą nie przetrwać kryzysu. Zapewne będą też modele biznesu, które zmienią się na zawsze – dlatego nie każda przecena jest okazją. Otoczenie jest obecnie bardzo zmienne i trudno jest ocenić wpływ epidemii na poszczególne spółki – a więc trzeba pamiętać o dywersyfikacji. I być może uzbroić się w cierpliwość – uważa ekspert.

Mając na uwadze podwyższoną zmienność i niepewność co do dalszego rozwoju sytuacji na rynkach, Konrad Księżopolski, szef analityków Haitong Banku, sugeruje przede wszystkim bardzo skrupulatną selekcję spółek.

– Nie należy ślepo brać także takiego założenia, że skoro kurs spółki spadł o 60–70 proc. to jest to pierwszy i najlepszy kandydat do najmocniejszego odbicia, ponieważ należy przede wszystkim ocenić, czy ten spadek nie jest spowodowany zmianą otoczenia, fundamentów. Oczywiście należy także przeanalizować, jak obecna sytuacja związana z koronawirusem może wpłynąć na wyniki finansowe, gdyż ten wpływ będzie widoczny w kolejnych kwartałach – zwraca uwagę. – Spółki z sektora FMCG jak Dino, Jeronimo Martins, Eurocash wydają się dziś wyraźnymi beneficjentami zwiększonego popytu na dobra pierwszej potrzeby kosztem spółek odzieżowo-obuwniczych jak CCC, LPP, VRG. Dodatkowym ryzykiem może być rozważany obecnie pomysł zamknięcia galerii handlowych. W przypadku LPP i CCC należy także patrzeć nie tylko na rozwój wydarzeń w Polsce, lecz także w Europie ze względu na ich międzynarodowy charakter działania – dodaje.

Jego zdaniem warto też zwrócić uwagę na spółki charakteryzujące się większą stabilnością zysków w zmieniającym się otoczeniu gospodarczym. – Producenci gier, a także IT wydają się być bardziej odporni na wpływ koronawirusa. Defensywny sektor telekomunikacyjny także widziałbym w gronie odpornych. W sektorze medialnym cały czas wolimy Wirtualną Polskę (100 proc. ekspozycja na internet i e-commerce) od Agory (duża ekspozycja na kina). Niepewne otoczenie gospodarcze nie sprzyja takim sektorom jak banki czy surowce, natomiast wyceny niektórych spółek z tych branż są naprawdę atrakcyjne i powinny być one rozważane przez długoterminowych inwestorów – wskazuje.

Emil Łobodziński doradca inwestycyjny, BM PKO BP

Zarówno tempo, jak i skala spadków skłaniają do myślenia, że sporo złego jest już w wycenach spółek. Zachowanie indeksów (paniczna wyprzedaż), szorujące po dnie wskaźniki nastrojów czy bardzo wysoki poziom strachu wskazują, że albo już jesteśmy, albo bardzo szybko zbliżamy się do momentu przynajmniej krótkoterminowego przesilenia. Zakładając, że epidemia nie spowoduje ograniczenia gospodarki na wiele miesięcy, a raczej na co najwyżej kilka tygodni, inwestorzy, zwłaszcza długoterminowi, powinni szukać spółek do kupna (co nie znaczy, że już kupować). Oczywiście trzeba pamiętać, że w najbliższym czasie informacje o koronawirusie raczej nie będą pozytywne. Ale to w takim negatywnym otoczeniu będzie kształtował się potencjalny dołek. Z pozytywnych informacji warto wskazać na stabilizację w Chinach oraz świadomość decydentów o konieczności działań zarówno w sferze monetarnej, jak i fiskalnej. Przy czym oprócz polityki monetarnej bardzo duże znaczenie będą miały działania fiskalne związane z pomocą i konsumentom, i najbardziej dotkniętym spółkom, zwłaszcza usługowym. Kluczowe jednak będą pierwsze dobre informacje w zakresie walki z koronawirusem. JIM

Kamil Hajdamowicz zarządzający, Vienna Life TUŻ.

W normalnej sytuacji rynkowej obecne wyceny wskazywałyby na to, że część spółek można kupić niemal za darmo. Nie jest to jednak sytuacja normalna, zaś za decyzjami inwestorów stoi nie tyle chłodna kalkulacja, ile emocje. Dlatego korzystanie z rynkowych przecen w celu krótkoterminowej spekulacji może okazać się bardzo złudne i wygenerować, pomimo bardzo niskich poziomów indeksów, znaczące straty. Nieco inaczej wygląda sytuacja z perspektywy inwestora długoterminowego. Jednak i tutaj czeka wiele pułapek, których należy być świadomym. Przede wszystkim wyznaczenie momentu, gdy rynek uklepuje dno, a priori jest bardzo trudne. Można temu przeciwdziałać, rozkładając zakupy na kilka etapów. Zawsze jest ryzyko utraty części potencjalnych korzyści, ale minimalizuje to ryzyko i koszt ewentualnej pomyłki. Przy inwestowaniu w konkretną spółkę sugeruję korzystanie z limitów aktywacji i ustawianie ich dzień wcześniej nieco wyżej niż wartość rynkowa. Uchroni to przed kupowaniem spadającego noża, gdy rynek otworzy się na dużych spadkach. Każdorazowo sugeruję też stosowanie zleceń stop loss, zwłaszcza gdy utrzymywać się będzie wysoka zmienność, a równocześnie nie śledzimy na bieżąco rynku. JIM

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty